Żużel. Co na odejściu trenera straciła Sparta, a zyskała Polonia? Plusy i minusy Dariusza Śledzia

4 godzin temu

W dniu rewanżowego meczu o brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski 2025 trener Dariusz Śledź – a co za tym idzie Betard Sparta Wrocław – oficjalnie poinformowali, iż wraz z końcem sezonu szkoleniowiec kończy współpracę z klubem znad Odry. Po siedmiu latach pełnych sukcesów prezes Andrzej Rusko zdecydował się na zmianę trenera, którym – jak okazało się niedługo po sezonie – został Piotr Protasiewicz.

W poniższym artykule przedstawiam trzy największe „zarzuty” wobec trenera Śledzia po sezonie 2025 oraz trzy powody, dla których powinien był pozostać we Wrocławiu, a teraz – już u nowego pracodawcy – ma szansę spełnić pokładane w nim oczekiwania.

Żużel. Śledź mówi o objęciu Polonii. O składzie, awansie i juniorach marzeń (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy

Minusy sezonu 2025

Zacznijmy od minusów bieżącej kampanii w PGE Ekstralidze. Pierwszym i oficjalnie głównym powodem rozwiązania umowy z trenerem Śledziem był rezultat Sparty w okresie 2025 – zajęcie trzeciego miejsca w lidze i przegranie dwumeczu półfinałowego z późniejszym mistrzem Polski, Pres Grupą Deweloperską Toruń.

Po pierwszym meczu o brązowy medal w mediach głośno komentowano wywiad z prezesem Rusko, w którym – oprócz „ostrzeżenia” skierowanego do żużlowców i zapowiedzi zmian w klubie – wspomniał on, iż nie rozumie, dlaczego tor na mecz półfinałowy nie został przygotowany tak, jak na mecz o trzecie miejsce, w którym Sparta rozbiła GKM Grudziądz, zdobywając ponad 60 punktów i praktycznie przesądzając sprawę brązowego medalu.

Żużel. Andrzej Rusko mówi o frajerstwie! Zapowiada zmiany w składzie na sezon 2027 – PoBandzie – Portal Sportowy

Za tor – oprócz toromistrza – główną odpowiedzialność ponosi zwykle trener lub menedżer, i właśnie przygotowanie nawierzchni we Wrocławiu wskazałbym jako element, który w tym sezonie nie zawsze się udawał. Zawodnicy dość często zwracali uwagę, iż tor nie był taki jak na treningach. Artem Łaguta wprost mówił na początku sezonu, iż nawierzchnia różni się od tej, do której był przyzwyczajony w 2024 roku. Można było też odnieść wrażenie, iż Stadion Olimpijski przestał być twierdzą wrocławian – tak jak w sezonach 2023 i 2024, gdy mimo osłabień kadrowych Sparta przegrywała jedynie z Motorem Lublin, a w 2024 potrafiła pokonać przyszłego mistrza Polski u siebie.

Kolejnym problemem, który moim zdaniem nie pomagał drużynie w 2025 roku, była niekończąca się rotacja numerami i ustawieniami składu. adekwatnie co kolejkę Sparta jechała w innym zestawieniu biegowym, a zawodnicy w ciągu sezonu potrafili startować pod trzema lub więcej numerami. Gdy porównamy to z żelaznym składem toruńskim czy ustabilizowanym ustawieniem Motoru Lublin, można się zastanawiać, ile w tym było zmysłu taktycznego, a ile poszukiwania rozwiązań wynikających z nierównej formy seniorów Sparty. Skład po raz kolejny wykrystalizował się zbyt późno, a choćby w – wydawałoby się – najlepszym ustawieniu, czyli meczu o brąz z GKM-em Grudziądz, moim zdaniem powinna była nastąpić jeszcze jedna zmiana.

Już na początku sezonu trener Śledź powinien był zestawić w parze Brady’ego Kurtza z Danielem Bewleyem, co oznaczałoby w trakcie sezonu (albo w końcówce) zamianę numerami Macieja Janowskiego i indywidualnego wicemistrza Wielkiej Brytanii. Para rudowłosych żużlowców była wykorzystywana bardzo rzadko – głównie w wyniku rezerw taktycznych lub w biegach nominowanych. O ile rozumiem koncepcję, by w każdej seniorskiej parze był lider zdolny przywieźć remis, o tyle widać było, iż duet Kurtz–Łaguta nie zawsze dobrze współpracował na torze, a połączenie Bewleya z Kowalskim często kończyło się po jednym wspólnym biegu, po którym Bartłomiej był zmieniany.


Zamiana Janowskiego z Bewleyem mogła przynieść kilka korzyści. Po pierwsze – Kurtz ma największe doświadczenie ze wspólnej jazdy właśnie z Bewleyem, co było widoczne również na torze. Oprócz długoletniej współpracy w Manchesterze w 2024 roku obaj jeździli razem w lidze szwedzkiej. Para Kurtz–Bewley była trzecią najlepszą parą według statystyk Gurustats.pl (po zestawieniach z Łagutą), ale jednocześnie najrzadziej wykorzystywaną z czołowej trójki.

Zamiana Bewleya z Janowskim oznaczałaby też, iż Maciek zaczynałby mecze wyjazdowe w czwartym biegu, a w domowych tworzyłby pierwszą parę z Łagutą. Jak wiemy, w większości spotkań to właśnie między Janowskim a Kowalskim toczyła się „walka” o to, kto zostanie zmieniony przez rezerwę taktyczną. Gdyby obaj jeździli razem, trener miałby bezpośrednie porównanie ich formy, co mogłoby ułatwić decyzje. Janowski, jako najlepszy doparowy w składzie Sparty, byłby też dobrym partnerem dla często nieprzewidywalnego Kowalskiego. Brak wykorzystania tej możliwości uważam za duży błąd byłego trenera Sparty.

Trzecim – być może mniej istotnym, choć wcale nie błahym – błędem trenera było niewystawianie Brady’ego Kurtza do prób toru. Nie wiemy, czy Kurtz nie chciał w nich uczestniczyć, czy to decyzja trenera, który wolał dawać tę możliwość głównie Janowskiemu i Kowalskiemu. Uważam jednak, iż pomijanie Australijczyka było błędem. Kurtz miał świetny sezon w PGE Ekstralidze, był czwartym najskuteczniejszym zawodnikiem ligi, ale jego piętą achillesową często był pierwszy bieg. Niejednokrotnie notował tam 0 lub 1 punkt, by później – po korektach ustawień – kończyć mecz z dwucyfrowym dorobkiem.

Brady brał udział w dwóch próbach toru: w półfinale z Toruniem, gdzie w pierwszym biegu zdobył 2 punkty, oraz w rewanżowym meczu o brąz, gdzie rozpoczął od trójki. W pozostałych spotkaniach tylko trzykrotnie zdobywał 3 punkty w inauguracyjnym biegu – z Lublinem i w obu meczach z ROW-em Rybnik. Gdyby odjąć te słabsze otwarcia, jego średnia wynosiłaby 2,391 – drugą najlepszą w lidze. jeżeli to nie przekonywało trenera Śledzia, symptomatyczna była scena z kulis jednego z meczów, gdy Kurtz trafniej niż kapitan Janowski opisywał stan nawierzchni Stadionu Olimpijskiego.

fot. Paweł Prochowski

Plusy i dorobek Dariusza Śledzia

Po trzech „minusach” czas na plusy. Pierwszym, najbardziej oczywistym, są relacje trenera z drużyną. Liderzy zespołu, zwłaszcza Artiom Łaguta, nie kryli żalu po ogłoszeniu jego odejścia. Śledź miał bardzo dobry kontakt z zawodnikami – szczególnie z mistrzowskiej ekipy 2021 roku, czyli z Łagutą i Janowskim.

W pamięci zapadła scena z kulis jednego z meczów, gdy przed biegami nominowanymi Śledź podszedł do Janowskiego, mającego za sobą kolejne trudne spotkanie, i spokojnie powiedział mu, iż tym razem nie może go wystawić. Widać było, iż trener otaczał kapitana opieką i wsparciem. Janowski z pewnością nie mógł zarzucić mu braku zaufania, a decyzje szkoleniowca często wynikały nie tylko z potrzeby wyniku, ale i z chęci pomocy zawodnikowi przeżywającemu trudny moment w karierze.

Drugim dużym plusem są wyniki drużyny pod wodzą Śledzia. W siedem sezonów Sparta zdobyła sześć medali Drużynowych Mistrzostw Polski – w tym mistrzostwo w 2021 roku, trzy wicemistrzostwa i dwa brązy. Jedynym sezonem bez medalu był 2022, gdy przed rozgrywkami zawieszony został Artiom Łaguta. Choć Sparta była w ostatnich latach najbogatszym klubem w lidze, utrzymanie tak wysokiego poziomu przez tak długi czas – mimo kontuzji i zmian kadrowych – zasługuje na uznanie.

Trzecim, nie mniej ważnym aspektem są wyniki młodzieżowców Sparty Wrocław. Pod wodzą Śledzia i przy wsparciu Sławomira Drabika młodzi zawodnicy osiągnęli historyczne sukcesy, m.in. dwukrotne zwycięstwo w Ekstralidze U-24. Trener Śledź miał też udział w sukcesie Jakuba Krawczyka, którego wspierał podczas zdobywania tytułu Indywidualnego Mistrza Polski Juniorów. Choć można dyskutować, czy większy wpływ na sukcesy Spartan w ostatnich latach miał Drabik czy np. dużo silniejsza kadra zawodników U24, nie sposób nie zauważyć, iż zawodnicy tacy jak Kowolik, Mikołajczyk czy sam Krawczyk w wywiadach zawsze podkreślali rolę Śledzia w swoim rozwoju.

Co zyska Bydgoszcz

Wracając do tytułu artykułu – co zyskuje Polonia Bydgoszcz w osobie Dariusza Śledzia? Otrzymuje doświadczonego, utytułowanego trenera, który potrafi pracować pod presją wyniku i zarządzać grupą doświadczonych zawodników. kooperacja z Jackiem Woźniakiem – specjalistą od szkolenia młodzieży – może zaowocować dalszym rozwojem talentów takich jak Wiktor Przyjemski czy Maksymilian Pawełczak.

Bydgoszcz zyskuje trenera, który ma własne zdanie i wizję drużyny, a przy tym potrafi kończyć swoje misje sukcesem mimo trudności. Oczywiście ostatni sezon pokazał pewne mankamenty – rotacje, przywiązanie do niektórych rozwiązań czy problemy z przygotowaniem toru – ale mimo to wydaje się, iż Polonia wyjdzie na tej zmianie na duży plus.

fot. Paweł Prochowski

P.S. Kandydat na selekcjonera?

Moim zdaniem trener Śledź trafił do miejsca, w którym powinien się odnaleźć. Przygotowując ten tekst, zastanawiałem się jednak, dlaczego nikt realnie nie wskazuje go jako kandydata na selekcjonera reprezentacji Polski. Częściej wymienia się nazwiska takie jak Chomski, Kościecha czy choćby Jarosław Hampel, który dopiero co zakończył karierę.

A przecież w reprezentacji nie potrzebujemy wybitnego stratega, ale człowieka, który ma dobre relacje z liderami (Zmarzlikiem, Dudkiem, braćmi Pawlickimi, Janowskim, Kuberą), potrafi pracować z młodzieżą i umie wybrać najlepszy skład spośród dostępnych. Wszystkie te cechy ma właśnie Dariusz Śledź. Jednak z racji przejęcia Polonii Bydgoszcz temat reprezentacji prawdopodobnie nie jest w tej chwili realny.

Idź do oryginalnego materiału