Media i media społecznościowe dość często obiegają zdjęcia i materiały wideo z awantur z udziałem kibiców na całym świecie. Wiele z nich dzieje się w Niemczech, gdzie nie brakuje fanatycznych kiboli gotowych wszczynać ogromne bójki po spotkaniach. Jedna z nich miała miejsce 30 listopada i spowodowała spore konsekwencje.
REKLAMA
Zobacz wideo Rodri nie zasłużył na Złota Piłkę? Żelazny: Popatrzcie sobie na Manchester City bez niego
Mnóstwo rannych po awanturze kiboli w Niemczech. Zatrważające liczby
Na boisku Carl Zeiss Jena kompletnie rozbiła Chemie Lipsk, bo wygrała spotkanie aż 5:0, dzięki czemu zajmuje trzecie miejsce w tabeli Ligi Regionalnej północno-wschodniej. Z kolei ekipa z Lipska jest dość nisko w lidze, bo dopiero na 14. lokacie i ma zaledwie pięć punktów przewagi nad strefą spadkową.
Dobre humory fanów jednego zespołu i fatalne fanów drugiego przełożyły się na to, iż po meczu miała miejsce ogromna awantura. Według opisów kibice obu zespołów siłą otworzyli oddzielające ich bramy i rozpoczęła się regularna wojna na trybunach. Ta przeniosła się też pod stadion, kiedy w starciach uczestniczyło wiele osób.
Według BBC do akcji wkroczyła policja i używa wobec kiboli gazu łzawiącego oraz pałek. Nie była jednak w stanie zapobiec krzywdzie. Rannych zostało aż 64 kibiców, 10 policjantów i pięciu ochroniarzy na stadionie. Łącznie ucierpiało więc co najmniej 79 osób.
Spotkanie z trybun oglądało łącznie ponad 7200 osób. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem 700 kibiców gospodarzy przeprowadziło niespodziewany przemarsz przez miasto, podczas którego również musiała interweniować policja. Na trybunach kibice obu zespołów użyli materiałów pirotechnicznych, a późniejsze bluzgi zamieniły się w rękoczyny.