Obrońcy tytułu są bardzo mocni choćby bez Przyjemskiego – takie wnioski pojawiły się po wygranej Motoru Lublin w Grudziądzu. Piątkowy wieczór pokazał, iż siła rażenia faworyta przez cały czas jest ogromna. Bartosz Jaworski (3+2) spisał się na medal i dobrze zastąpił bardziej utytułowanego kolegę. Po zawodach chwalił go m.in. menedżer Jacek Ziółkowski. Nie ma co jednak ukrywać, iż w walce o złoto Przyjemski bardzo by się zespołowi przydał. Czy zobaczymy go na torze jeszcze w 2025 roku?
– Wie pan, ja nie jestem lekarzem. Trudno mi naprawdę powiedzieć, ponieważ w każdym organizmie gojenie nie przebiega tak samo. Nie jestem w stanie wyrokować, czy Wiktor jeszcze w tym roku wyjedzie, czy też nie. Mam nadzieję, iż tak, ale jak będzie, pożyjemy, zobaczymy – powiedział naszemu dziennikarzowi Ziółkowski.
Przypomnijmy, iż Motor Lublin wciąż walczy o złoto w PGE Ekstralidze, a sam Przyjemski ma przed sobą finałową rundę SGP 2 w duńskim Vojens. Polak jest liderem klasyfikacji generalnej tych rozgrywek.
Motor Lublin znów był drużyną
Mistrzowie Polski wygrali, bo każdy z zawodników dorzucił cenne punkty. Bayersystem GKM Grudziądz miał sporo dziur i Motor Lublin to wykorzystał. Z torem przy Hallera 4 przeprosił się Fredrik Lindgren (8+1) i choćby 4 punkty Kubery się przydały, choć lider lubelskiej drużyny zanotował defekt i jedną „śliwkę”.
– Fredrik robił fajne punkty, ale było mu trudno na tym torze. Fajnie, iż zdobył tyle punktów, ale były one wymęczone. Wygrana 5:1 z parą Max Fricke – Jaimon Lidsey była ważna, ale wypracował ją Jack Holder, swoją akcją na pierwszym łuku. Potem należało dojechać – zaznaczył Jacek Ziółkowski w rozmowie ze speedwaynews.pl.
Wygrana w Grudziądzu jest dla „Koziołków” bardzo cenną, ale menedżer zapewnia, iż jego drużyna nie uspokoi się zbytnio i podejdzie do rewanżu z należytą powagą. Druga odsłona rywalizacji z GKM-em już w pierwszym tygodniu września. Mistrzowie Polski będą rzecz jasna zdecydowanymi faworytami. Na własnym torze pozostają niepokonani.
