Spośród trzech Polaków na gali UFC w Paryżu jako pierwszy do boju ruszał Robert Bryczek. Debiut nie wyszedł naszemu reprezentantowi, którego w stójce rozpracował Ukrainiec Ihor Potieria (21-8), który ma dziś w UFC bilans 2-6. W dodatku było to w lutym 2024 roku, czyli aż 19 miesięcy temu. Od tamtej pory Bryczek nie walczył, bo zmagał się z zerwaniem więzadeł w kolanie. Sporo gorzkich faktów, które optymizmem nie napawały. Jednak Polak to doświadczony, 35-letni wyjadacz, który z niejednych tarapatów już wychodził.
REKLAMA
Zobacz wideo Zachwyty nad debiutantem w kadrze Urbana. "Upadał, wstawał i nie panikował"
Twardy Hawajczyk vs Polak z kowadłem w ręce
Rywala dostał zaskakująco mocnego. Brad Tavares w UFC wojuje od 2010 roku! Stoczył dla organizacji już 26 walk, z których 16 wygrał. Na szczyt nigdy nie wszedł, od wielu lat pełni rolę po prostu solidnej marki. Nie wybrzydza, jeżeli chodzi o przeciwników. Walczy metodycznie, nie wkłada w ciosy bardzo dużo siły, tylko dwie walki w UFC wygrał przez nokauty. Da się go natomiast rozbić ciosami, pięć ze swych porażek poniósł tą drogą. Bryczek z kolei cios ma bardzo mocny (10 zwycięstw przez KO w I rundzie) i na to przede wszystkim przed tym starciem liczyliśmy.
Polak dobrze wiedział, iż wypunktować Tavaresa jest niezwykle trudno, więc trzeba szukać skończenia przed czasem. Stąd od samego początku szukał mocnych ciosów zarówno na głowę, jak i na tułów. W końcu trafił! Zachwiał się i przewrócił Hawajczyk, a Bryczek ruszył na niego z kanonadą potwornych ciosów. Rywal jakimś cudem to przetrwał, a potem także kolejne ciosy. W końcu Tavaresowi udało się obalić Polaka i odpocząć nieco. Z jego nosa już lała się krew. Nie zmieniło to jednak faktu, iż pierwsza runda była dla naszego reprezentanta.
Zmierzało to w złym kierunku. Wtedy Bryczek odpalił bomby!
Gdy stawia się wszystko na jedną kartę w I rundzie, trzeba uważać, by nie poświęcić za dużo sił. Bo nikt nie gwarantuje, iż ubije się rywala. Niestety druga runda sugerowała, iż Bryczek wystrzelał się w pierwszej. Mało ciosów, mało aktywności, sporo przyjętych niskich kopnięć. Tavares robił to, co umie najlepiej. Punktował. Bezsprzecznie przed III rundą było 1:1.
Decydująca część starcia zaczęła się dość powoli, nie wyglądało to dobrze dla Polaka. I wtedy stało się to! Polak zamknął wreszcie rywala przy siatce i tak jak w pierwszej rundzie odpalił kanonadę potwornych ciosów. Tego Tavares już nie wytrzymał! Sędzia Łukasz Bosacki wkroczył, przerwał walkę, a Robert Bryczek odniósł najcenniejsze zwycięstwo w całej swojej karierze! Brawo!