
Widzew Łódź po szesnastu kolejkach ma na koncie jedynie siedemnaście punktów i balansuje tuż nad strefą spadkową. Po letnich wydatkach przekraczających siedem milionów euro taki wynik jest rozczarowaniem zarówno dla kibiców, jak i dla właściciela klubu Roberta Dobrzyckiego. Miliarder w rozmowie ze Sport.pl otwarcie przyznał, iż zimowe transfery są konieczne, choć chciałby uniknąć kolejnego masowego wydawania pieniędzy.
Ambitny projekt, który miał wynieść Widzew na poziom walki o europejskie puchary, utknął w miejscu. Drużyna zatrudniła trzeciego trenera w sezonie, a gra wciąż pozostawia wiele do życzenia. Nic dziwnego, iż kierownictwo klubu przygotowuje się do zmian kadrowych.
Zapytany przez Sport.pl o budżet na zimowe okno, Dobrzycki odpowiedział spokojnie, ale stanowczo.
– Mam nadzieję, iż tak mało, jak się da, ale to nie jest kluczowe. Chcemy podnieść jakość zespołu kilkoma ruchami transferowymi. Postawimy na konkrety. Pion sportowy razem z trenerem już identyfikują potrzeby w drużynie – powiedział właściciel Widzewa.
Największe braki łodzianie widzą w obronie oraz środku pola. Letnie okno przyniosło ofensywne wzmocnienia, ale zaniedbano formacje, które dziś przynoszą najwięcej problemów.
– Wygląda na to, iż w defensywie. Defensywny pomocnik, obrońcy. Te formacje były trochę niedoszacowane w letnim okienku. Nie chcemy robić dużych zmian, bo to też niesie za sobą pewne konsekwencje – wyjaśnił Dobrzycki.
W piątek Widzew zmierzy się na wyjeździe z Piastem Gliwice. Dla drużyny potrzebującej punktów każde spotkanie ma dziś ciężar meczu o utrzymanie. Klub szykuje się więc nie tylko do zimowych zakupów, ale i do walki o wyjście z kryzysu jeszcze przed przerwą.

33 minut temu














![Po raz drugi walczyli o puchar przewodniczącego [GALERIA ZDJĘĆ]](https://static2.slowopodlasia.pl/data/articles/xga-4x3-po-raz-drugi-walczyli-o-puchar-przewodniczacego-galeria-zdjec-1764167421.jpg)