Pierwszy mecz półfinałowy w Krajowej Lidze Żużlowej pomiędzy Pronergy Polonią Piła i Ultrapur Startem Gniezno zapowiadał się i przez cały czas zapowiada jako jedno z najlepszych widowisk ostatnich dni. Gospodarze od dobrych kilku dni bardzo rzetelnie przygotowywali się do bardzo ważnego spotkania. Niewykluczone jednak, iż ich praca zostanie przynajmniej częściowo wyrzucona na śmietnik.
Klub opóźnia wejście
Póki co, z oficjalnych informacji podawanych przez klub wiemy o dwóch rzeczach. Po pierwsze, wszystkie bilety na miejsca siedzące zostały wyprzedane. Możemy więc spodziewać się typowego dla Piły nadkompletu widzów. Po drugie, nieco zmieniono harmonogram dnia meczowego. Kibice początkowo mieli być wpuszczani na stadion od godziny 16:00, ale decyzją klubu bramy stadionu zostaną otwarte 60 minut później.
Tor głównym problemem?
Według informacji podawanych przez portal sportzpazurem.pl, decyzja klubu ma być spowodowana kłopotami z torem, który ma być nieregulaminowy. W związku z tym w Pile mają trwać prace agrarne, mające na celu doprowadzenie owalu do stanu zgodnego z przepisami ligi.
Co ważne, to nie pierwsze kłopoty z pilskim torem w ostatnich tygodniach. Niedawno przy Bydgoskiej przerwano zawody młodzieżowe po trzech seriach startów ze względu na zły stan owalu, który kompletnie się rozsypywał. Wówczas kilka brakowało, by kilka kluczowych postaci dla Polonii zostało zawieszonych przez żużlową centralę.
Dodatkowo w sobotni wieczór Poloniści odbywali zamknięty trening, który miał pozwolić doskonale przygotować się do niedzielnego spotkania. Wydaje się wielce prawdopodobnym, iż sztab drużyny z Piły wraz z toromistrzem przygotował tor wyjątkowo przyczepny, podobny do tego z ostatniego spotkania rundy zasadniczej z Lokomotivem Daugavpils. Wówczas zawodnicy gospodarzy wykręcali czasy, do których od 1999 roku zbliżali się jedynie Bartosz Zmarzlik i Janusz Kołodziej podczas finału IMP.