Zielona Góra miała niegdyś wychowanków, którzy byli czołowymi polskimi zawodnikami. Teraz jednak sytuacja znacznie się zmieniła i w minionych sezonach z tego ośrodka nie wyszło wielu żużlowców. Wszak po zakończeniu kariery przez Grzegorza Walaska jedynymi aktywnymi seniorami, którzy wywodzą się ze Zielonej Góry są: Patryk Dudek, Grzegorz Zengota i Mateusz Tonder. Ten ostatni tak naprawdę wraca do poważnego ścigania, bowiem podpisał kontrakt w Śląsku Świętochłowice. W minionym sezonie zrezygnował z regularnej jazdy i był mechanikiem Nicolaia Klindta. W ostatnich latach w Zielonej Górze przewijali się tacy zawodnicy jak: Filip Frącewicz, Fabian Ragus, Nile Tufft, Jakub Osyczka, Kacper Rychliński, czy Damian Pawliczak. Karierę seniorską rozpoczął jedynie ten ostatni, ale odjechał w niej zaledwie 25 wyścigów. Natomiast reszta w większości przypadków nie dotrwała do końca wieku juniora.
Czas na nowe pokolenia?
Ten stan rzeczy mają zmienić Aleksander Janas i Grzegorz Walasek. Były reprezentant Polski od dwóch lat jest trenerem najmłodszych w Falubazie od dwóch sezonów i wykonuje tam bardzo dobrą pracę. Po odejściu Piotra Protasiewicza, do Zielonej Góry wrócił Aleksander Janas. Można nazwać go człowiekiem orkiestrą w żużlu, bowiem pełnił najróżniejsze funkcje. Jest m.in. byłym zawodnikiem, w przeszłości był również trenerem Falubazu, czy sędzią żużlowym. Ostatnie lata spędził pracując dla Speedway Ekstraligi jako koordynator ds. szkolenia. W Grodzie Bachusa wierzą, iż dzięki tej dwójce doczekają się kolejnych klasowych zawodników. W rozmowie z Radiem Index obaj opowiedzieli o kulisach swojej pracy.
– Grzegorz robił dobrą robotę. Bywałem na treningach u niego. Naprawdę tam praca była włożona Grzegorza spora. Zresztą są sukcesy w tych mniejszych kategoriach. A poza tym nowy system szkolenia Ekstraligi wymusza cztery kategorie szkolenia. Zaczynamy od pitbike’ów, od chłopaków, którzy mają 6 lat, później jest mini-żużel, później są kategoria 250/500R i klasyczne 500. Jesteśmy oboje trenerami, mamy uprawnienia, też pojedziemy na te szkolenia, które nadają nam ważność na bieżący sezon, czyli na przyszły sezon. Będziemy się też tym dzielić, starać się, żeby jak najbardziej skutecznie chłopaków wyszkolić. Chce nam się, zajmujemy się, zajmowaliśmy się obydwaj wcześniej szkoleniem. Mieliśmy sukcesy w szkoleniu młodzieży. Także to, co będziemy robić, oprócz pierwszej drużyny, to też to szkolenie. Chodzi nam też o to, żeby w Zielonej Górze byli wychowankowie, żebyśmy się mogli pochwalić medalami – mówił Aleksander Janas.
Mają na kogo zwrócić uwagę
W ostatnich latach wychowankowie Falubazu pokazywali się z coraz lepszej strony w miniżużlu. W tegorocznej edycji Indywidualnego Pucharu Ekstraligi podium wywalczył Marcel Czyżniejewski, który w trakcie sezonu zdał licencję w klasie 500Rcc i zaczął skupiać się na rywalizacji w tej klasie. Jego miejsce na miniżużlu „zajął” Kajetan Jarosiewicz. Poprowadził on swój klub do brązowego medalu MPPK, gdzie zdobył komplet punktów. Natomiast indywidualnie zajął czwarte miejsce w IMP, a finał w Rybniku zakończył ze zwycięstwem. W przyszłym sezonie również będzie jeździł w klasie 500Rcc. Już w tym roku na motocyklach o tej pojemności rywalizował Julian Wronecki, który potrafił pokazywać się z dobrej strony. Pokazuje to, iż przed zielonogórzanami jeszcze sporo pracy, jednak efektów mogą spodziewać się już niedługo.
– Jeździmy też na mini żużel, czyli jeździmy do Lginia, do Wawrowa często. Ja zawsze gdzieś system mam taki w głowie, iż jakaś ilość tych chłopców musi się przewinąć i o ile tam zakładając z dwudziestu, zostanie dwóch po sezonie, po pół roku, to uważam, iż już jest dobrze. Tylko to musi być systematyczne, to nie może, iż w jednym roku zrobimy nabór, a później dwa lata nie będziemy robić nic. I później z tych, jak już kilka lat będziemy szkolić i zostanie dziesięciu chłopaków i jeden się stoi z tego towarzystwa, czy dwóch, zda licencję, będzie taki rasowy zawodnik, to też będzie dobrze.
Ja mam tych chłopaczków, jest kilku, którzy dobrze wyglądają. To są chłopcy, którzy dopiero kończą czternaście lat i to jeszcze trochę czasu potrwa. Ci starsi muszą ciężko pracować, bo mają w tym potencjał, ale gdzieś tej ciężkiej pracy nie za dużo chyba przed sobą mieli. Teraz tak naprawdę sam doszedłem w związku po jednym roku, iż w tym roku jest tak, iż zima jest obowiązkowym treningiem, o ile oni przychodzą, to z automatu kończą kariery i na razie do tej pory wszystko idzie dobrze – tłumaczy Grzegorz Walasek w rozmowie z Maciejem Noskowiczem.
Grzegorz Walasek – trener Falubazu Zielona Góra











