Uczestnicy Grand Prix regularnie na zapleczu. To nie są wyjątkowe przypadki

speedwaynews.pl 1 godzina temu

Chris Harris (2014-16), Troy Batchelor (2015)

Chris Harris to postać, którą zna praktycznie każdy kibic. Lata startów w cyklu Grand Prix pozwoliły mu na dużą rozpoznawalność. Pomimo wieloletniej walki o tytuł indywidualnego mistrza świata Brytyjczyk wcale nie zaliczał się do światowej czołówki i wiele lat spędził na zapleczu Ekstraligi. W 2014 roku reprezentował barwy ROW-u Rybnik. Kontrakt ten przedłużył, a w okresie 2016 startował dla Wandy Kraków. W tych sezonach już jednak jego obecność na polskich torach nie była już tak częsta.

W 2015 roku było choćby dwóch przedstawicieli cyklu Grand Prix. Co więcej – obu miało kontrakt w tym samym klubie. Troy Batchelor był klubowym kolegą „Bombera” w Rybniku. Drużyna zakończyła sezon na półfinale, ale indywidualnie każdy z nich mógł świętować podium turniejowe. Chris Harris zajął drugie miejsce na inaugurację we warszawskim „blamażu”, gdy rywalizację zakończono po dwunastu biegach. Troy Batchelor natomiast na pudle pojawił się przy okazji rywalizacji w piątej rundy w Daugavpils. Tu także przedwcześnie zakończono pojedynek.

Craig Cook (2018)

Craig Cook to kolejny zawodnik, który znalazł się na tej liście. Brytyjczyk w okresie 2017 wywalczył awans do cyklu Grand Prix w kolejnym sezonie przez turniej Challenge. Zawodnik w Togliatti zajął czwartą lokatę, ale przed nim uplasował się Patryk Dudek, który wówczas utrzymał się w cyklu Grand Prix. Cook nie podbił jednak cyklu zajmując szesnaste miejsce (rezerwowy Iversen był czternasty), ale raz udało mu się awansować do półfinału. Miało to miejsce w Cardiff. W Rybniku natomiast wystąpił jedynie w czterech spotkaniach. Sezon zakończył ze średnią 2,000 pkt/bieg, choć ani razu nie dojechał na pierwszym miejscu. W starciu z Car Gwarant Startem Gniezno zdobył jednak… dziesięć punktów i pięć bonusów.

Oliver Berntzon (2021)

Szwed awansował do cyklu z Grand Prix Challenge. W pandemicznym 2020 roku odbył się tylko finał w Goričan. Każda federacja miała prawo nominować jednego zawodnika do rywalizacji o udział w najbardziej prestiżowym cyklu. SVEMO postawiła na Berntzona, który awansował z trzeciego miejsca. W polskiej lidze zdecydował się przed tym sezonem na przenosiny do Ostrowa Wielkopolskiego. Rywalizację w SGP zakończył na piętnastym miejscu plasując się za rezerwowym Dominikiem Kuberą, ale przed innym stałym uczestnikiem – Krzysztofem Kasprzakiem. Ani razu nie udało mu się awansować do półfinału. Najlepsza jego lokata to dziewiąte miejsce we Wrocławiu. W lidze natomiast wraz z Ostrovią świętował awans do PGE Ekstraligi będąc ważnym ogniwem zespołu.

Kim Nilsson (2023)

Błysk Szweda był widoczny już podczas GP Challenge w Glasgow, gdy wygrał finał z trzynastoma punktami. W roku rywalizacji o tytuł indywidualnego mistrza świata wyglądał, jakby to ująć, różnie. Czterokrotnie aż zajmował piętnaste miejsce, ale dwukrotnie uplasował się w TOP8. W Cardiff zajął szóste miejsce, a w Teterow awansował choćby do finału! Tam jednak rywalizację zakończył bez punktów. W tym samym czasie Szwed ścigał się dla Trans MF Landshut Devils będąc ważnym ogniwem niemieckiej ekipy na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata. Sezon zakończył jako dziewiętnasty najskuteczniejszy zawodnik rozgrywek, ze średnią 1,900 pkt/bieg, a z zespołem z Łodzi zdobył choćby komplet punktów.

Kim Nilsson występował w cyklu Grand Prix

Kai Huckenbeck (2024-2025)

Niemiec to zawodnik, który spośród wszystkich wymienionych wyglądał chyba najsolidniej. Nie odstawał od światowej czołówki, udawało mu się notować miejsca w czołowej ósemce, a w okresie 2024 ani razu nie skończył rywalizacji na ostatniej pozycji. Zabrakło mu jednak błysku i skuteczności, żeby bić się o najwyższe cele – w 2024 roku zakończył rywalizację na dobrym, dwunastym miejscu, a rok później był najsłabszym spośród stałych uczestników. W tym czasie reprezentował barwy Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Dla „Gryfów” zdobywał bardzo dużo punktów i był bardzo skuteczny kończąc oba sezony w czołowej dziesiątce pod względem średnich. Ponadto w 2025 roku, czyli tym mniej udanym na arenie międzynarodowej aż dwukrotnie zakończył rywalizację z czystym kompletem 15 punktów – w Ostrowie Wielkopolskim oraz domowym starciu z Hunters PSŻ-em Poznań.

Speedway Grand Prix 2026 przed nami: Tai Woffinden, Jason Doyle

I tak oto przechodzimy do przyszłości. Pierwszy raz od 2015 roku na drugim szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju będzie dwóch przedstawicieli cyklu Grand Prix… ale za to jakich! Tai Woffinden, trzykrotny IMŚ oraz Jason Doyle, który może się pochwalić raz zdobytym tym tytułem. Forma Brytyjczyka jest bardzo niewiadoma, ale Australijczyk to absolutnie światowa czołówka.

Doyle w tym roku zaliczał się do ścisłego topu PGE Ekstraligi, a w Grand Prix miał świetną końcówkę sezonu czterokrotnie z pięciu ostatnich turniejów będąc w czołowej ósemce. Raz wszedł także do finału (Målilla). To udowadnia jego ogromne umiejętności. w okresie 2026 reprezentować ma Cellfast Wilki Krosno, które tym transferem odpaliły bombę i to atomową. Tai Woffinden także ciężko pracuje, żeby wrócić do pełni sił i z pewnością obaj dadzą z siebie sto procent w walce o jak najwyższą lokatę w 2026 roku. Brytyjczyk w Polsce startować będzie w barwach Moonfin Malesy Ostrów Wielkopolski. To mogą być najlepsi przedstawiciele SGP ostatnich lat!

Jason Doyle
Tai Woffinden
Idź do oryginalnego materiału