Tusk i Murański vs. Nawrocki: niewiarygodny vs. skompromitowany

4 godzin temu


Kiedy wydawało się, iż polska polityka widziała już wszystko, na scenę wchodzą Tusk i Murański – freakfighter, patocelebryta, człowiek nie do końca wiarygodny. Donald Tusk decyduje się powołać właśnie na niego, by uderzyć w Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata PiS, który również jest skompromitowany. Absurd? To chyba nowa norma w naszej politycznej rzeczywistości.

Tusk i Murański – premierze, to był błąd

Donald Tusk, pytany o anonimowość oskarżeń wobec i tak już skompromitowanego Nawrockiego, z pełną powagą przywołuje Jacka Murańskiego jako „świadka” mającego kompromitujące informacje. Cytuje jego słowa o „hakach” i rzekomym wpływie Patryka „Wielkiego Bu” Masiaka na Nawrockiego I mamy kabaret! Premier powołuje się na człowieka znanego z freakgfightów, awantur i medialnych ekscesów.

Nie trzeba być wytrawnym komentatorem, by zauważyć, iż Murański to postać, która w świecie sportów walki budzi co najwyżej politowanie lub śmiech. Jego „autorytet”? Nie zauważam. Tusk dziś sam podcina sobie nogi. Korzysta z usług człowieka, który w świecie freakfightów jest synonimem kontrowersji i kompromitacji. Oczywiście nie zaprzecza to prawdziwości jego przekazu. Może warto w tym obszarze znaleźć bardziej wiarygodnego świadka i dopiero wtedy się na niego powołać? Naprawdę, warto sprawdzać ludzi nim się im zaufa. Właśnie na tym może polec PiS w tych wyborach. No chyba, iż Tuska nie obchodzi, iż środowisko sportowe uważa Murańskiego za człowieka niewiarygodnego. choćby pozostali freakfighterzy śmieją się z sytuacji.

PiS: hipokryzja w pełnej krasie

PiS nie przepuszcza okazji, by uderzyć w Tuska. Wykorzystuje postać Murańskiego w swoim spocie wyborczym, wyśmiewając premiera za powoływanie się na taki „autorytet”. Tusk i Murański, Murański i Tusk – prawicowe media starają się połączyć obydwu panów nicią niewiarygodności. Mateusz Morawiecki ironizuje, czy Murański to nowy kandydat do rządowej komisji Tuska. Mimo iż sam ma wiele grzechów na swoim sumieniu i też jest totalnie niewiarygodny, tutaj się z nim zgadzam – bo przecież choćby w polityce są jakieś granice absurdu.

Ale tu pojawia się kolejny zgrzyt. PiS, który z lubością punktuje kompromitacje przeciwników, sam ma problemy z tłumaczeniem własnych. Karol Nawrocki, teoretycznie obywatelski kandydat tej partii, uwikłany jest w oskarżenia o udział w ustawkach i kontakty z półświatkiem. Nawrocki, zamiast odcinać się od szemranych znajomości, nazywa ustawki „formą rywalizacji”, a PiS broni go jak niepodległości. Nieważne, jak grube zarzuty można mu postawić. To klasyczna podwójna moralność: cudze błędy wyolbrzymiamy, własne bagatelizujemy lub idziemy w zaparte.

Tusk i Murański to kompromitacja? To poczytaj również o Nawrockim…

Jeżeli ktoś uważa, iż w tym całym zamieszaniu najbardziej skompromitowany jest Tusk i Murański, niech pozna najdziwniejsze akcje Nawrockiego (jeżeli jeszcze ich nie poznał). Na dniach światło dzienne ujrzała tzw. „afera Grand Hotelu” (choć nieoficjalnie było o niej wiadomo od dawna). Według ustaleń Onetu, kandydat PiS jako ochroniarz sprowadzał prostytutki gościom hotelowym. Oskarżenia są poważne: dwóch byłych współpracowników twierdzi, iż Nawrocki nie tylko wiedział o procederze, ale był w nim istotną postacią i wręcz proponował w nim udział oferując „działkę” z zysków.

Cieniem na wizerunku Nawrockiego kładą się jego związki z trójmiejskim półświatkiem oraz udział w kibolskich ustawkach. W 2009 roku miał brać udział w słynnej naparzance 70 na 70 pod Gdańskiem, gdzie chuligani Lechii Gdańsk starli się z ekipą Lecha Poznań. Co ciekawe, Nawrocki stanowczo nie odciął się od takiej przeszłości.

Trzecia kompromitacja to tzw. „afera mieszkaniowa”. Nawrocki stwierdził, iż „jest zwykłym Polakiem, który ma jedno mieszkanie”. Kilka dni później dziennikarze ujawnili, iż w rzeczywistości posiada dwa: jedno rodzinne i drugie – kawalerkę, którą przejął od starszego pana Jerzego Ż. w zamian za opiekę. A jaka to była opieka? Pan Jerzy trafił do państwowego domu opieki, za który płaci miasto. W moim odczuciu to jawne zaprzeczenie sportowych wartości – uzyskiwanie korzyści kosztem osoby słabszej.

I w dodatku Nawrocki nie potrafi usiedzieć kilku godzin, by nie zażyć niezdrowego snusa, co pokazał na debacie prezydenckiej. Jak świnia zażył nikotynę na wizji przed milionami Polaków. Naprawdę, jakby nie mógł wytrzymać dwóch godzin bez nikotyny.

Sport, ustawki i polityka – mieszanka wybuchowa

W tej całej awanturze giną gdzieś prawdziwe wartości sportowe. Trzaskowski wygaduje, iż nie chce „ringu bokserskiego” w Polsce, choć boks to piękny sport. Tymczasem Nawrocki promujący się jako pięściarz, zamiast promować czyste zasady, nie odcina się od kontrowersyjnych praktyk. Przedstawia ustawki jako inną formę rywalizacji. Może jeszcze niech stwierdzi, iż są one równie piękne co boks? W moim odczuciu to nie jest promocja sportu, tylko jego karykatura. I co ludzie postronni mają myśleć o sportach walki?

Nie da się nie zauważyć, iż politycy coraz chętniej sięgają po sportowe metafory i postaci, ale robią to w sposób, który kompromituje zarówno ich samych, jak i sport. Z jednej strony mamy patocelebrytów, z drugiej – polityków, którzy nie rozumieją, czym naprawdę jest sportowa rywalizacja. Efekt? Totalny chaos i zamieszanie, w którym trudno komukolwiek zaufać.

Tusk i Murański kontra Nawrocki – spektakl ludzi skompromitowanych

Nie sądziłem, iż dożyję czasów, w których bohaterami politycznego sporu będą Murański i Nawrocki. Obaj – na swój sposób – skompromitowani. Murański przez swoje freakfightowe akcje, medialne awantury i brak jakiejkolwiek wiarygodności. Nawrocki przez powiązania z półświatkiem i niejasne tłumaczenia własnych zachowań. Polityka w Polsce sięgnęła dna, a może już zaczęła kopać pod nim tunel.

Wpadka Tuska z Murańskim to materiał na memy i kabarety. Przypomina to sytuację, w której nieświadoma babcia puszcza wnukom „Cypisa”, bo myśli, iż jego pseudonim gwarantuje coś niewinnego. Premier, który powołuje się na Murańskiego, pokazuje, jak bardzo brakuje mu rozeznania w tym, co dzieje się w polskiej popkulturze i świecie freakfightów. Sprawdziłbym wiarygodność świadka, bo całe środowisko sportów walki właśnie śmieje się z wiarygodności Jacka Murańskiego.

Szarości, nie czerń i biel – o wiarygodności i śledztwach

W tym całym zamieszaniu warto pamiętać, iż niewiarygodność jednego świadka nie przekreśla ustaleń dziennikarskich śledztw. Nic nie jest czarno-białe. Nawrocki jest skompromitowany. Fakt, iż Murański jest postacią kontrowersyjną, nie oznacza, iż nie należy sprawdzać jego słów – ale opieranie na nich poważnych oskarżeń to już gruba przesada. Czas znaleźć lepszego, wiarygodnego świadka.

Polityka to nie freakfight, choć coraz częściej tak wygląda. Tu nie ma czystych bohaterów – są tylko odcienie szarości. I właśnie dlatego warto patrzeć politykom na ręce, nie dając się nabrać na tanie chwyty i kabaretowe zagrywki.

Kto wygrał, kto przegrał? Przegrywamy wszyscy

W tej rozgrywce przegrywają wszyscy: Tusk, bo powołuje się na Murańskiego; PiS, bo broni Nawrockiego mimo oczywistych kompromitacji; Nawrocki i Murański, bo obaj są już dawno poza granicą wiarygodności. Najbardziej jednak przegrywa polska debata publiczna, która zamiast dyskutować o realnych problemach, tonie w oparach absurdu i medialnych przepychanek.

Można się śmiać, można płakać – ale chyba czas najwyższy, by ktoś wreszcie zastopował ten kabaret i przypomniał, iż polityka to nie cyrk freakfighterów, tylko odpowiedzialność za państwo.

Zagłosuj mimo wszystko

W niedzielę wybory. I choćby o ile rzygasz tym wszystkim, idź i zagłosuj. Nieważne kogo popierasz. Idź i głosuj, również o ile nie zgadzasz się z moim tekstem. Im więcej osób będzie aktywnych i chętnych do uczestnictwa w wyborach, mamy większą szansę na normalność. I zawsze wyśmiewajmy to, co jest słabe i kompromitujące – nieważne, kogo popieramy.

Idź do oryginalnego materiału