Toruń powrócił na szczyt! Co zapamiętamy z tego sezonu?

speedwaynews.pl 4 godzin temu

Nastroje po inauguracji

Na pierwsze spotkanie sezonu udaliśmy się w podróż do Zielonej Góry. Tam miejscowy Falubaz podejmował Motor Lublin, który bronił tytułu mistrzowskiego. Motor od początku narzucił mocne tempo pokazując, iż chcą być jeszcze lepsi niż sezon temu.

Pierwsza kolejka ogólnie była udana, jeżeli chodzi o atrakcyjność. Beniaminek z Rybnika wyszarpał zwycięstwo Stali Gorzów, Toruń u siebie zwyciężył ze Spartą a GKM rozbił Włókniarz przy Olsztyńskiej.

Falubaz na dnie

Po 4 kolejkach Motor rozgościł się na fotelu lidera gromadząc komplet punktów. Za nim na podium znalazły się obie ekipy z województwa kujawsko-pomorskiego. Natomiast co ciekawe, na samym dole znajdował się Falubaz Zielona Góra, który w tak zwanym międzyczasie został rozbity przez Spartę, przegrał u siebie z GKM-em i poległ w derbach ziemi lubuskiej. „Myszy” przed sezonem typowane były raczej do topowej czwórki ligi, a tu taka niespodzianka. Kibice winnego (słusznie) szukali w Leonie Madsenie, który miał być zdecydowanym liderem drużyny, a po czterech meczach na swoim koncie posiadał średnią w wysokości 1,77. Powodem tak niezadowalającej dyspozycji Duńczyka była jazda na słabej jakości silnikach.

Początek rozgrywek jednak przyniósł ze sobą wiele pozytywnych zaskoczeń. Wyśmienity sezon za sobą ma Brady Kurtz, który jeszcze rok temu jeździł o jedną klasę rozgrywkową niżej. W innej lidze był Michael Jepsen Jensen, który zaliczył najlepszy bilans na dystansie w tym roku. Na sam top wdrapał się Patryk Dudek, bez którego Toruń nie miałby najmniejszych szans na złoto. Do swojej najlepszej dyspozycji wrócili również bracia Pawliccy i Maksym Drabik.

Leon Madsen

Stabilizacja

Kiedy poznaliśmy już siły rażenia drużyn, to dalsza część rundy zasadniczej przebiegła bez większych zaskoczeń. Liga podzieliła się nam na trzy obozy. O najwyższą lokatę walczyli: Motor Lublin, PRES Toruń i Betard Sparta. Czwarta pozycja była polem bitwy dla GKM-u i Falubazu. Natomiast dolna trójka wiedziała, iż najważniejsze dla nich będą play-downy.

Co zapamiętamy?

Z meczów, które na dłużej zapadną w pamięć, wyróżnić można z pewnością starcie Włókniarza Częstochowa ze Spartą Wrocław. Gospodarze wygrali, jednak w jakich okolicznościach. Ekipa z Wrocławia na to spotkanie przyjechała bez Brady’ego Kurtza, a w jego miejsce do składu wskoczył Zach Cook. Tor przyjął dużo wody i był wybitnie ciężki do jazdy, co zauważyć można było od samego początku.

W swoim pierwszym starcie Bartłomiej Kowalski otrzymał czerwoną kartkę, ponieważ sędzia uznał, iż Kowalski upadł specjalnie. Od tamtego czasu Sparta jechała w jeszcze większym osłabieniu, a wyścigi były raczej gęsiego, aż do 8 biegu. Wtedy to widocznie dużo szybszy Łaguta postanowił wypuścić się szerzej, by móc wyprzedzić Worynę. Natomiast jego szarża zakończyła się fatalnie wyglądającym upadkiem. To niestety nie był koniec wypadków tego dnia. Również ze względu na zły stan toru wyciągnęło Hellstroem-Bangsa, który ztorpedował Macieja Janowskiego. Wściekły Polak wymienił parę słów z komisarzem toru i rzucił w niego rękawiczką, za co również otrzymał czerwoną kartkę.

Maciej Janowski (B), Phillip Hellstrom-Bangs (N)

Pokaz siły Torunia

Przez zdecydowaną większość sezonu wydawało się, iż Motor Lublin znowu zdobędzie złoto bez większego wysiłku. Toruń i Sparta są mocne, jednak różnica wydaje się zbyt duża. Perspektywę jednak zmieniły wydarzenia z 8 kolejki. Wtedy na Motoarenie Toruń wygrał z Lublinem 48:42, zabierając jako jedyni punkty wtedy jeszcze aktualnym mistrzom DMP. Główna siła „Aniołów” była w formacji seniorskiej. Czwórka Dudek, Sajfutdinow, Michelsen i Lambert, gdzie od każdego z nich oczekiwać można było co mecz zdobyczy co najmniej dwucyfrowej. Do tego punkty dokładali Kvech, Kawczyński i Duchiński. Od tamtego meczu Lublin nie mógł spać spokojnie.

Play-off

W półfinałach znaleźli się Motor Lublin, Sparta Wrocław, PRES Toruń oraz GKM Grudziądz. Motor bez zaskoczenia na swojego rywala wybrał GKM i bez większego problemu dostał się do finału. Podobnie było w parze Wrocław-Toruń. Tam co prawda wynik był bliższy, ale Toruń raczej spokojnie na przestrzeni tego dwumeczu dowiózł zwycięstwo. W takim rozrachunku wiedzieliśmy, iż o złoto pojedzie Motor z Toruniem, a w meczu o brąz zmierzy się Sparta Wrocław z GKM-em.

Spotkanie w części finałowej o 3-cie miejsce pomiędzy Spartą a GKM-em rozegrało się na zasadzie „meczu do jednej bramki”. Wrocławianie roznieśli „Gołębie” na Olimpijskim aż 61:29. Nie licząc wyśmienitego występu Michaela Jepsena Jensena, to jedynie Max Fricke oraz Jaimon Lidsey byli w stanie za swoimi plecami przywieźć rywala. A owymi rywalami byli: Jakub Krawczyk (dwukrotnie) i Bartłomiej Kowalski (który został wykluczony). To najlepiej obrazuje przebieg tego spotkania. W rewanżu GKM co prawda wygrał, ale najmniejszą możliwą przewagą i nie było złudzeń, iż to Sparta sięgnie po brąz.

Play-down

Dużo ciekawiej było w play-downach. Pierwszeństwo wyboru przeciwnika miał Falubaz. Podobnie jak Motor, wybrali najniżej notowaną drużynę. Ten wybór jednak wzbudzał kontrowersje. ROW przez cały sezon był najgorszą drużyną i było tam dużo zamieszania bowiem mieli więcej seniorów, niż miejsc w składzie. Jednak tym co pobudzało dyskusję był fakt, iż może i większość zawodników ROW-u ma swoje najlepsze lata za sobą, jednak wiadomo, iż sufit swoich umiejętności mają naprawdę wysoko. Trzykrotny IMŚ Pedersen, jednokrotny IMŚ Holder. W dodatku Czugunow który jeszcze w wieku juniorskim notował znakomite występy w Ekstralidze. Może przez większość sezonu nie szło im najlepiej, ale może na te dwa mecze będą w stanie wyciągnąć to, co w sobie mają najlepszego? Okazało się, iż Falubaz wybrał dobrze, bo rozjechał Rybnik nie zostawiając żadnych wątpliwości.

Jeśli chodzi o drugie starcie, to te było dużo bardziej wyrównane. Jednak to dało się przewidzieć (w przeciwieństwie do tego, co stało się już w samym dwumeczu). Pierwszy mecz odbył się w Częstochowie. Znakomity pokaz jazdy Thomsena spowodował, iż Stal co prawda przegrała to spotkanie, ale wynikiem 48:42. Gorzowianie ten wynik potraktowali prawie jak zwycięstwo, co widać było w zachowaniu po meczu. Bardzo dobry rezultat na torze rywala, jesteśmy w kontakcie, spokojnie do odrobienia na Jancarzu. No i w rewanżu gospodarze położyli sprawę po całości. Gorzów nie tylko nie odrobił straty, Stal to spotkanie u siebie przegrała. Żaden z zawodników żółto-niebieskich nie był w stanie zdobyć dwucyfrówki. Co innego w obozie gości. Tam Doyle mecz zakończył z czystym kompletem. Jasne się stało, iż Stal Gorzów przez tę wtopę pojedzie w meczu o utrzymanie z ROW-em.

Jason Kevin Doyle

Mecz o utrzymanie

Miała być walka do końca, a skończyło się na pierwszym meczu gdzie Stal zwyciężyła w Rybniku 51:39. Pewnie u siebie domknęli ten dwumecz i sprawdziło się to, o czym mówiono na początku sezonu, iż ROW Rybnik ma gorszy skład niż jeżdżąca ligę niżej Unia Leszno czy Polonia Bydgoszcz. Wspomniana właśnie Polonia w przeciwieństwie do ROW-u była w stanie wygrać swoje domowe spotkanie ze Stalą w ramach barażu o Ekstraligę. W meczu rewanżowym również się starali, jednak to Stal końcowo wywalczyła prawo do startów w Ekstralidze w roku 2026. Ten baraż pokazał, iż różnica w poziomie sportowym między ligami zdecydowanie się zmniejszyła. Ostatni taki baraż miejsce miał w 2019 roku, gdzie Stal Gorzów zupełnie rozbiła Ostrovię.

Wielki Finał

Przyszła pora na to, na co każdy czekał. Wielkie starcie między Motorem Lublin a PRES Toruniem. Pierwsze spotkanie na Motoarenie było kwintesencją żużla. jeżeli to był czyiś pierwszy mecz który oglądał, to z pewnością zakochał się w czarnym sporcie. Ten mecz dał nam wszystko: mijanki, ruchy taktyczne, zwroty akcji i co prawda wysoką przewagę gospodarzy, ale taką, która nie zamykała sprawy przez rewanżem. Sprawa tego kto zostanie Drużynowym Mistrzem Polski cały czas była otwarta. Z perspektywy czasu wiemy już, iż lepszą drużyną okazał się Toruń. Zwyciężyli przewagą jedynie 4 punktów i przerwali passę mistrzowską Motoru Lublin. Czego można było chcieć więcej od finału najlepszej żużlowej ligi świata?

Kto dowiózł, a kto zawiódł?

Jakiś czas temu miejsce miała gala PGE Ekstraligi. Rozdawane tam są nagrody w poszczególnych kategoriach. Postaram się zrobić to samo, jednak w każdej kategorii wskażę moim zdaniem trójkę najlepszych, oraz trzech, którzy najbardziej zawiedli.


Najlepszy Polski Zawodnik:
1. Bartosz Zmarzlik
2. Patryk Dudek
3. Artem Laguta

Najgorszy Polski Zawodnik:
1. Oskar Fajfer
2. Wiktor Lampart
3. Kacper Pludra

Najlepszy Zagraniczny Zawodnik:
1. Brady Kurtz
2. Michael Jepsen Jensen
3. Leon Madsen

Najgorszy Zagraniczny Zawodnik:
1. Rasmus Jensen
2. Jonas Knudsen
3. Chris Holder

Najlepszy Młodzieżowiec:
1. Wiktor Przyjemski
2. Damian Ratajczak
3. Kevin Małkiewicz

Najgorszy Młodzieżowiec:
1. Paweł Trześniewski
2. Hubert Jabłoński
3. Szymon Ludwiczak

Największa Niespodzianka:
1. Brady Kurtz
2. Patryk Dudek
3. Przemysław Pawlicki

Największe Rozczarowanie:
1. Kacper Łobodziński
2. Oskar Fajfer
3. Jarosław Hampel

Idź do oryginalnego materiału