
Tomasz Sarara zabrał głos przed zbliżającą się potyczką z Denisem Labrygą. Ikona polskiego kick-boxingu nie lekceważy swojego rywala i dobrze zdaje sobie sprawę z jego atutów.
Już w najbliższą sobotę, przy okazji gali FAME 26: Gold Tomasz Sarara zadebiutuje w organizacji FAME. Weteran sportów uderzanych jest jednym z bohaterów Golden Tournamentu, czyli rywalizacji na zasadach K-1, której zwycięzca otrzyma milion złotych w 25 sztabkach.
Szef organizacji Strike King, która ma na celu przenieść kick-boxing na salony, w swoim pierwszym starciu skonfrontuje się z Denisem Labrygą. Jest to jeden z najbardziej wyczekiwanych pojedynków, w którym dziać się będzie już od pierwszej sekundy. Przypomnijmy, iż wygrany tej walki w półfinale zmierzy się z Normanem Parke bądź z Alberto Simao.
ZOBACZ TAKŻE: Labryga zapowiedział, iż będzie mistrzem UFC, ale i tak dostał kosza! Dziewczyna wolała pieniądze
Sarara przed walką z Denisem Labrygą!
Sarara udzielił ostatnio wywiadu dla „MMA-Bądź na bieżąco”. W rozmowie z Hubertem Mściwujewskim przyznał, iż Denis jest sporym wyzwaniem, którego klasyfikuje na 6-7 w skali do dziesięciu. Były zawodnik KSW przyznał również, iż zdaje sobie sprawę z siły Labrygi, która z pewnością jest jednym z jego największych atutów:
Jasne, iż mam respekt do jego siły fizycznej. Wiadomo, iż ona się znikąd nie wzięła. Słyszałem, iż parę lat temu ważył 80 parę kilogramów, to tym bardziej ta USADA byłaby dużym problemem. Trening czyni mistrza, a chemia czyni cuda.
Warto odnotować, iż Labryga nie jeden raz dementował jakiekolwiek sugestie łączące go ze środkami wspomagającymi. Kilkukrotnie deklarował, iż jest czysty jak łza.
Co ciekawe, Tomek w wywiadzie dla „FanSportu” przyznał, iż nie traktuje rywalizacji z Denisem jakoś personalnie. Przypomnę, iż panowie już parę razy wbijali sobie szpileczkę i pozwalali sobie na ostrzejsze słowa względem drugiego, jednakże Sarara nie przywiązuje do tego wagi w żaden sposób:
W ogóle się nie skupiam na Denisie tak naprawdę. Skupiam się na całym turnieju. Nie interesuje mnie pierwsza walka. Będę zły, o ile przegram pierwszą, będę zły, o ile przegram drugą, będę zły, o ile przegram trzecią. Nie ukrywam, iż największą motywacją był udział w turnieju i jego główna nagroda…
Labryga, Sarara, Parke bądź Simao w finale zmierzy się z najlepszym zawodnikiem z drugiej strony drabinki. Pewni możemy być, iż drugim finalistą będzie ktoś z grona: Minda, Kubiszyn, Sianos, Tołkaczewski. Finał będzie main eventem całego wydarzenia i będzie to batalia bez limitu czasowego, w której nokdauny nie będą miał znaczenia w kontekście zakończenia pojedynku.