Chociaż Śląsk Świętochłowice nie ogłosił Tomasza Orwata jako swojego zawodnika, to wychowanek Polonii Bydgoszcz w wywiadzie dla oficjalnej strony Red Bulla sam to potwierdził. Wówczas powiedział, iż podpisał kontrakt, z czego wyszło małe zamieszanie. Teraz sprostował sytuację i wyjawił, iż chodzi tylko i wyłącznie o umowę bez warunków finansowych.
– Na początku chcę zaznaczyć, iż chodzi o kontrakt warszawski. Media przekopiowały to z jednego wywiadu, w którym nie podkreśliłem rodzaju umowy. Słowo „kontrakt” w moim przypadku aktualnie jest mocno naciągane – mówi dla portalu polskizuzel.pl.
26-latek przyznał, iż to on wyszedł z inicjatywą i zgłosił się do świętochłowickiego klubu. Kluczową postacią w całym procesie był Krzysztof Bas. Orwat nie ukrywa, iż szacunek do trenera Śląska był głównym argumentem za wyborem tego kierunku.
– Wybór Śląska wytłumaczę krótko: przede wszystkim jest tam trener Krzysztof Bas, którego bardzo szanuję. To uczciwy człowiek i mogę mu zaufać. jeżeli chodzi o sprawę jazdy – po prostu najzwyczajniej w świecie chcę spróbować bez wielkiego ciśnienia i zapowiedzi. Będzie, jak będzie. Przygotowuję się kondycyjnie oraz sprzętowo na tyle, na ile tylko będę mógł – deklaruje żużlowiec.
Plan Orwata na początek sezonu jest jasny: najpierw treningi blisko domu w Bydgoszczy, a dopiero później weryfikacja formy na „Skałce”. Zawodnik stawia sprawę uczciwie – jeżeli poczuje, iż odstaje od reszty stawki i nie jest w stanie walczyć o miejsce w składzie, nie będzie robił nic na siłę.
– W marcu wyjadę na tor i przekonam się, jak wyglądam na tle innych. jeżeli będę konkurencyjny i ze strony klubu będzie zainteresowanie moim przejściem na adekwatny kontrakt, to podejmę rękawicę. jeżeli jednak okaże się, iż brakuje mi do zakontraktowanych zawodników, pozostanie mi tylko dać sobie spokój – kończy bez ogródek Orwat.
Tomasz Orwat














