Tomasz Adamek szczyt swojej sportowej kariery ma już dawno za sobą. Polski pięściarz ma już 48 lat i od kilku lat nie wychodzi do ringu. Bierze jednak czasem udział w galach tzw. freakfightowych. A iż bokserem był świetnym, nie wypada mu dobierać rywali z dolnej półki, np. celebrytów.
Podczas walki w Gliwicach Adamek stanął naprzeciw Roberto Soldicia. I od początku było widać, iż 30-letni Chorwat to zbyt wysokie progi dla Polaka. Adamek został literalnie obity, wylądował na deskach, powstał, został ponownie posłany do parteru. Wszystko zdarzyło się w pierwszej rundzie.
Adamek wiesza rękawice na kołku
– Trzeba to zakończyć, to jest sport kontraktowy. To już nie ma sensu, chyba iż żona mi zabierze wszystkie pieniądze i nie miałbym na bułkę. Dziękuję wszystkim za tyle lat kibicowania. 26 lat... – stwierdził po walce Tomasz Adamek.
Tym samym ogłosił definitywny koniec kariery. Przypomnijmy tylko, iż ostatnią walkę w zawodowym boksie Adamek stoczył w 2018 roku. Przegrał wtedy w Chicago z Jarrellem Millerem.
A swoją bogatą karierę rozpoczął w 1999 roku. Wtedy w Manchesterze pokonał przez TKO Israela Khumalo.
– Dostałem lufę i po herbacie. Silny chłopak jest, to jest waga ciężka. Moja przygoda z FAME się kończy. Jestem wyrwany z emerytury i mogłem pokazać się polskim kibicom. Dziękuję FAME, wszystkim sponsorom. Siedziałem w domu w Stanach Zjednoczonych i nic nie robiłem. Mieliśmy przygodę. Najważniejsze, iż jestem zdrowy, głowę mam dobrą. Trzeba zająć się Dorotką i domem – powiedział po walce "Góral", cytowany przez Sport.pl.
Tomasz Adamek był zawodowym mistrzem świata w boksie w dwóch kategoriach wagowych.