To koniec! Wychowanek Włókniarza definitywnie kończy karierę!

speedwaynews.pl 2 godzin temu

Zdecydowanie nie tak swoje dwa pierwsze sezony wieku seniorskiego wyobrażał sobie Mateusz Świdnicki. 23-latek jeszcze trzy sezony temu był jednym z czołowych juniorów PGE Ekstraligi i obiecującym na przyszłość zawodnikiem. W 2021 roku wykręcił najlepszą średnią biegopunktową w karierze, na poziomie 1.694, dzięki czemu został trzecim najlepiej punktującym młodzieżowcem w najlepszej żużlowej lidze świata. Do jego największych sukcesów należy tytuł młodzieżowego indywidualnego mistrza Polski z 2022 roku czy też medale w DMP i DMPJ. Startował również w cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, gdzie zajmował czwarte i ósme miejsce.

Po wejściu wiek seniora wszystko obróciło się o 180 stopni. Sezony 2023 w Wilkach Krosno oraz 2024 w Stali Rzeszów / PSŻ-ie Poznań były totalnym zaprzeczeniem jego faktycznych umiejętności. Mała liczba startów oraz brak punktów przyczyniły się do pojawienia pierwszych myśli o zakończeniu kariery. Pomocną dłoń wyciągnął jednak Włókniarz, gdzie Świdnicki w tym sezonie miał startować w rozgrywkach U24 Ekstraligi. Zarówno w Lublinie jak i domowym meczu z Wrocławiem zdobył jednak tylko po skromnym punkcie. I jak się okazuje – wtorkowe spotkanie w Częstochowie było dla Mateusza ostatnim, bowiem definitywnie kończy on karierę.

– Chciałem poinformować, iż właśnie odjechałem swój ostatni mecz w karierze. Definitywnie zdecydowałem, iż niestety kończę ze speedway’em. Robię to ze względów osobistych. Wszystko nie szło to w kierunku, w którym bym chciał. Na początku sezonu jakieś przebłyski były, ale im dalej w las, tym gorzej. Nie chcę zajmować chłopakom miejsca w składzie. Tę decyzję trzeba było podjąć. Jest ona bardzo trudna dla mnie, ale cóż, takie jest życie – mówi wychowanek Włókniarza Częstochowa na łamach klubowych mediów.

Co wpłynęło na tak drastyczną i niespodziewaną decyzję w trakcie sezonu? Otóż jak mówi były już zawodnik – brak tej euforii ze ścigania i progresu.

– Treningi wyglądały w miarę okej, ale później, tak jak już wspomniałem, było gorzej. Tej euforii brakowało i nie da się jej mieć, gdy jeździ się z tyłu. Tak jak kiedyś powiedział Sławek Drabik – o ile już coś kogoś nie bawi, to nie ma sensu tego robić na siłę. Byłem, spróbowałem, jest to dla mnie mega ciężka decyzja, bo to był jednak mój jedenasty rok na żużlu, czyli prawie połowa mojego życia. Trzeba jednak iść dalej. Cieszę się, iż klub dał mi szansę spróbować. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali. Mam nadzieję, iż mnie dobrze zapamiętacie – powiedział Mateusz Świdnicki.

Włókniarz Częstochowa – Mateusz Świdnicki
Idź do oryginalnego materiału