Po bezproblemowej wygranej 3:0 z Brest w Lidze Mistrzów kibice i eksperci spodziewali się, iż Barcelona w sobotę na własnym stadionie przejedzie się po Las Palmas w 15. kolejce La Liga. Tymczasem zespół Hansiego Flicka przegrał 1:2. W trzech ostatnich spotkaniach na krajowym podwórku wicemistrzowie Hiszpanii zdobyli zaledwie jeden punkt.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek mogła mieć złamaną karierę! Oto, co jej groziło. Niebywałe [To jest Sport.pl]
Tak Barcelona chce sprowadzić następcę Lewandowskiego. Sprytny plan Deco
Choć w ostatnim meczu Robert Lewandowski nie trafił do siatki, to w klubie nikt nie ma prawa mieć jakichkolwiek pretensji do Polaka. Od startu sezonu kapitan naszej kadry strzela jak na zawołanie. We wspomnianym starciu z Brest zdobył 100. i 101. bramkę w Lidze Mistrzów. Oprócz tego z 15 golami jest liderem klasyfikacji strzelców La Liga. Drugi Raphinha ma o sześć bramek mniej.
Na ten moment rola Lewandowskiego w Barcelonie jest niepodważalna, jednak klubowi działacze doskonale zdają sobie sprawę z faktu, iż polski napastnik nie jest już pierwszej młodości. Nic dziwnego, iż Katalończycy powoli szukają następcy 36-latka. Jednym z kandydatów jest Viktor Gyokeres, który w tym sezonie wyrósł na wielką gwiazdę. Do tej pory rozegrał łącznie 20 meczów, trafiając do siatki aż 24 razy! Kilka tygodni temu ustrzelił chociażby hat-tricka z Manchesterem City. 26-letni Szwed przez wielu jest w tej chwili uznawany za najlepszego napastnika świata.
Gyokeres od lipca zeszłego roku występuje w Sportingu Lizbona, który wykupił go z Coventry City za 24 miliony euro. Przy obecnej dyspozycji jego wartość oscyluje już w granicach 75 milionów! Kontrakt 26-latka jest istotny do końca czerwca 2026 roku, jednak oczywiste jest, iż latem przyszłego roku będzie przebierał w ofertach od największych gigantów. Do przeprowadzenia transferu z udziałem szwedzkiego napastnika przymierza się m.in. Barcelona.
W jaki sposób klub Joana Laporty chciałby dokonać transakcji? Ostatnio kataloński "Sport" zdradził, iż Deco spróbuje wykorzystać pewną "sztuczkę", aby ściągnąć gwiazdora Sportingu. Na czym polega ten plan? W zespole z Lizbony występuje także Trincao, który w zeszłym roku odszedł z Barcelony za siedem milionów euro. Wicemistrzowie Hiszpanii zapewnili sobie jednak 50 proc. zysku od kolejnej potencjalnej transakcji z udziałem Trincao w przyszłości. Teraz dziennikarze przekazują, iż kataloński klub chętnie zrezygnuje z tego zapisu w umowie Portugalczyka, aby nieco taniej sprowadzić Viktora Gyokeresa!
Klauzula wykupu Szweda wynosi 100 milionów euro, jednak ponoć sam piłkarz dogadał się z klubem, iż zostanie w drużynie przynajmniej do lata, a nowy pracodawca będzie mógł wykupić go za 75 milionów. Jednocześnie obecna wartość Trincao oscyluje w granicach 23 milionów euro. Nie wiadomo, czy Sporting złapie się na "sztuczkę" dyrektora sportowego Barcelony, który w sprytny sposób chciałby obniżyć kwotę wykupu Gyokeresa. 26-latkiem mocno interesuje się także Manchester United. Angielską drużynę przejął Ruben Amorim, który do niedawna trenował ekipę z Lizbony, przez co świetnie zna się ze Szwedem.