Mioduski już się z tym nie kryje. Ogłosił ws. sprzedaży Legii

4 godzin temu
Zdjęcie: zrzut ekranu z https://www.youtube.com/watch?v=BB86OFfejGI


- Za zeszły rok mamy dość duży zysk. Tylko to nie jest tak, iż leży skrzynka pieniędzy. To wynika z naszej działalności transferowej, gry w europejskich pucharach i tego, iż stadion się zapełnia - powiedział Dariusz Mioduski. W wywiadzie dla kanału Biznes Klasa właściciel Legii Warszawa ujawnił, ile do tej pory zainwestował w klub i jak zapatruje się na ewentualną sprzedaż. Opowiedział też, czym różni się "normalny" biznes od piłkarskiego.
Dariusz Mioduski od dekady rządzi w Legii Warszawa. Generalnie był to udany okres w historii klubu (sześć tytułów mistrzowskich, cztery krajowe puchary, występy w europejskich pucharach, w tym Lidze Mistrzów), ale 60-latek i tak nierzadko jest krytykowany - pojawiają się choćby głosy, iż powinien sprzedać klub. Czy do tego dojdzie?

REKLAMA







Zobacz wideo Momenty Roku 2024. Jak spisały się polskie kluby w LKE? Ferszter: Powinniśmy być dumni Wybierz serwis



Dariusz Mioduski zdradził, ile zainwestował w Legię Warszawa. Krótko o sprzedaży klubu
O tym, jak w ogóle Mioduski trafił do piłki, on sam opowiedział w wywiadzie dla kanału Biznes Klasa na YouTube. - Ta Legia nie była zaplanowana. Wynikało to z tego, iż byłem blisko z ówczesnymi właścicielami z ITI, w tym Janem Wejchertem, który zmarł przedwcześnie. Prowadziłem wtedy rozmowy, iż być może włączę się w Legię, ale pojawiła się możliwość, aby ją kupić. Co było szalonym pomysłem, kompletnie szalonym. Natomiast zawsze w to wierzyłem, dla mnie Legia to nie był tylko klub piłkarski, zawsze patrzyłem na nią jak na największą markę sportową w Polsce i pewnie nie tylko w Polsce. Związany z potencjał tym zawsze oceniałem jako gigantyczny - powiedział.


Przedsiębiorca zdradził też, ile do tej pory wyłożył na klub. - Powyżej 100 mln złotych, na pewno - wyznał. - Samo przejęcie własności to 50 mln zł - dodał. I choć nie zawsze działalność ta przynosiła profity, to ostatnio nie było najgorzej.
- Za zeszły rok mamy dość duży zysk. Tylko to nie jest tak, iż leży skrzynka pieniędzy. To wynika z naszej działalności transferowej, gry w europejskich pucharach i tego, iż stadion się zapełnia. Naszym celem jest mieć zyski, ale nie po to, aby ktoś je wyciągał, tylko chcielibyśmy to reinwestować w sam klub - wyjawił.
Zobacz też: Hiszpanom puściły hamulce ws. Lewandowskiego. "Najczarniejszy moment"



Czy zatem 60-latek planuje sprzedać Legię? - Nie. Mam takie oferty cały czas, kręcą się ludzie i instytucje. Ale nie interesuje mnie to - oznajmił. Następnie rozwinął ten wątek. - Nie ukrywam, iż jeżeli pojawiłby się wartościowy i interesujący partner finansowy, który chciałby się zaangażować długoterminowo i pomóc mi zrealizować tę wizję, to jestem otwarty na taką rozmowę. Niestety mam w tym biznesie doświadczenia dotyczące kwestii osobowości, ego i interesów, które są bardzo silne, pewnie bardziej niż w takim "normalnym" biznesie. [...] Futbol jest na pograniczu wielu rzeczy - biznesu, rozrywki, ale też polityki. [...] Wyzwala emocje, które są trudne i łatwo się temu poddać, tracąc perspektywę. Często powoduje to konflikty. [...] Przyjemne momenty się zdarzają, a trudności są codziennie - wytłumaczył.
Dariusz Mioduski odsłania kulisy zarządzania Legią Warszawa. "Śmieszy mnie to"
Właściciel Legii sporo mówił również o specyfice działalności w piłce nożnej. - Jest to oparte na emocjach, bardziej niż w innych biznesach. W takich klubach, jak Legia, największych w danym kraju, jesteś na świeczniku i codziennie rozliczają cię z tego, co robisz. [...] Większość twoich "klientów" uważa, iż wie lepiej niż ty. Lepiej się znają, wiedzą, co zrobić, a ty robisz coś źle - powiedział.
Następnie zdobył się na szczere, a przy tym nieco zaskakujące wyznanie. - To wszystko wygląda na proste, a tak naprawdę z punktu złożoności tego biznesu, to jest pewnie najtrudniejsza rzecz, jaką robiłem, nic w ogóle nie jest blisko. A robiłem parę skomplikowanych rzeczy. Też były emocjonalne, a negocjacje trudne, ale była w tym wszystkim pewna racjonalność i możliwość długoterminowego planowania - wyznał. A jak odniósł się do wniosku prowadzącego, iż robienie firmy wydobywczej w Kanadzie jest łatwiejsze niż prowadzenie klubu piłkarskiego w Warszawie?


- Zdecydowanie. Tamten biznes też jest ryzykowny, próbujesz dostać się do czegoś, co jest parę tysięcy metrów pod ziemią. [...] jeżeli zrobisz wszystko dobrze: przeprowadzisz badania, jesteś w roponośnym obszarze, masz dobrych ludzi i przygotowany proces, czyli 90 proc. zrobisz prawidłowo, to prawdopodobieństwo trafienia jest bardzo wysokie. Natomiast tu możesz zrobić wszystko dobrze, a na końcu jest to różnica paru centymetrów w tę czy we w tę, ktoś ułoży nogę w taki czy inny sposób. I to jest to, co wpływa na to, czy odniosłeś sukces i jak jesteś postrzegany.



- Śmieszy mnie, jak po moim zdaniem kiepskich meczach, ale wygranych, jesteśmy chwaleni, a po niezłych spotkaniach, w których coś poszło nie tak i przegraliśmy, jesteśmy najgorszą drużyną świata. Ale tak jest, tutaj ten sukces tak bardzo nie zależy od ciebie. Masz wpływ, ale wiele czynników może zdarzyć, iż będzie inaczej. Dlatego piłka wzbudza największe zainteresowanie na świecie, to jedyny zespołowy sport, w którym możesz zdominować mecz i przegrać. W każdym innym jeżeli dominujesz mecz, zawsze wygrasz - zakończył.
Idź do oryginalnego materiału