Gruchnęły wieści o zmianach w Legii. Eksperci nie mają żadnych złudzeń

4 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


Przedświąteczne trzęsienie ziemi w Legii Warszawa! Stołeczny klub oficjalnie poinformował, iż Jacek Zieliński od 1 stycznia nie będzie już dyrektorem sportowym, ale pozostanie w zespole w roli doradcy ds. sportowych. To kolejny akt wielkiego zamieszania w Legii z udziałem Zielińskiego, trenera Goncalo Feio oraz właściciela Dariusza Mioduskiego. Decyzja warszawian wywołała sporą dyskusję pośród ekspertów, którzy są dość sceptyczni względem działań klubu.
Legia Warszawa, mimo niezłej rundy i bezpośredniego awansu do 1/8 finału Ligi Konferencji, stała się w ostatnich tygodniach areną walki dwóch stronnictw. Z jednej strony trener Goncalo Feio, który głośno domaga się wzmocnień zespołu. Z drugiej zarząd prezesem Dariuszem Mioduskim oraz dyrektorem sportowym Jackiem Zielińskim na czele, niemający zamiaru intensywnie działać na rynku transferowym, a przynajmniej nie zimą. Feio miał choćby słownie spiąć się w tej sprawie z Mioduskim po porażce 1:3 w LK z Djurgardens.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki o spotkaniu Fernando Torresa: W szatni zdjął meczową koszulkę i mi podpisał



Jacek Zieliński odsunięty na bok. Tylko czy na pewno?
Wiadomo było, iż żeby uniknąć kompletnego bałaganu, Legia musi podjąć konkretne decyzje. Tak też się stało. W poniedziałek 23 grudnia klub oficjalnie poinformował, iż od 1 stycznia 2025 roku Jacek Zieliński nie będzie już dyrektorem sportowym Legii. Zamiast tego będzie sprawował funkcję "doradcy zarządu klubu ds. sportowych". Weźmie też udział w procesie rekrutacji nowego dyrektora sportowego.


Działania Legii odbiły się w sieci szerokim echem. Wielu ekspertów odniosło się do decyzji stołecznego klubu z ostrożnością i niemałą dozą sceptycyzmu. "Mam obawy, iż skoro Jacek Zieliński zostaje w Legii na sztucznym stanowisku, to wpłynie na nowego dyrektora sportowego w taki sposób, by go od siebie uzależnić. A to zrodzi kolejne konflikty z Goncalo Feio i wzrośnie oburzenie kibiców - napisał na portalu X Marcin Jaz ze Sport.pl. "Oni naprawdę stali się Lechem. choćby pracowników przesuwają na inne, nowo stworzone stanowiska" - porównał Legię do Lecha Filip Modrzejewski ze Sport.pl.








Zieliński pomoże wybrać własnego następcę?
"Czyli władze Legii uznały, iż Jacek Zieliński nie nadaje się na stanowisko dyrektora sportowego Legii, natomiast świetnie nadaje się do tego, by pomóc w wyborze następnego dyrektora sportowego Legii. Cytując klasyka: i okej, i okej" - stwierdził Damian Smyk z goal.pl. "Czyli w pewnym sensie Jacek Zieliński zostaje w Legii, żeby doradzać w sprawach, w których - jak oceniono - dotychczas nie radził sobie wystarczająco dobrze" - dorzucił Przemysław Michalak z Weszło.






Wiele osób zastanawia się też, czy takie działanie klubu oznacza większą władzę dla trenera Feio. "Każdy obiektywnie myślący wiedział i bez Feio, iż Jacek Zieliński jest za słabym dyrektorem na Legię. Nic więc dziwnego, iż kibice opowiedzieli się za jedynym, który dał radę"- napisał Tomasz Pluta. "Jacek Zieliński odstawiony na boczny tor, inaczej nie da się tego komunikatu odczytać. Czy to znaczy, iż teraz pełnia władzy dla Gonzalo Feio?" - zastanawia się Paweł Jędrusik z CrowdMedia.









Legia przespała moment? Teraz muszą gasić pożar
- Klub nie chce wyrzucać ani trenera, ani Jacka Zielińskiego, tylko wie, iż po prostu pewne sprawy zaszły za daleko - powiedział Mateusz Borek w programie na Kanale Sportowym. "Było na tyle dużo czasu, żeby ten proces rekrutacji przeprowadzać, iż albo ktoś przespał ten czas albo zmienił zdanie. Jest też opcja numer trzy, iż niedostępny jest ktoś, kogo chcieliby zatrudnić. Czyli, tak jak mówiliśmy Łukasz Masłowski, który w Jagiellonii będzie dyrektorem sportowym do końca roku" - ocenił działania Legii ws. dyrektora sportowego Tomasz Włodarczyk z Meczyki.pl.
"Świetna decyzja Legii. Jacek Zieliński to wciąż piłkarska legenda klubu. Dobrze, iż zostaje, choć w innej roli niż dyrektor sportowy. Jego wiedza zaangażowanie i oddanie Legii - nieocenione" - napisał jakby na przekór większości opinii Robert Błoński z TVP Sport.
Idź do oryginalnego materiału