Kamil „Taazy” Mataczyński nie zgadza się z narracją kibiców, którzy twierdzą, iż zatrzyma się on na najbliższym rywalu.
Popularny streamer to bodaj największa gwiazda ostatnich miesięcy. „Taazy” zadebiutował w tym roku, a już ma na koncie 6 wygranych i zero porażek. W tym należy zaznaczyć, iż wygrał turniej w rzymskiej klatce podczas gali na Narodowym oraz wypunktował w boksie Kasjusza „Don Kasjo” Życińskiego.
Najbliższy pojedynek Mataczyński stoczy na gali FAME 23. Jego rywalem w boksie w małych rękawicach będzie Adam Josef. „Polish American” to potężny freak fighter, który słynie z wykonywania różnych challenge’ów na YouTube. W ostatnim klatkowym pojedynku mierzył się z dwoma rywalami jednego wieczoru. Wytrzymał pełen dystans walcząc na zmianę ze Zbigniewem Bartmanem (przegrana) oraz Kacprem Błońskim (zwycięstwo).
Taazy przed walką z AJ-em: To nie będzie mój hamulec
„Taazy” jest bardzo pewny siebie, co niektórzy odbierają jako oznakę pychy. Mataczyński nie boi się odgryzać wyzywającym go medialnym oponentom, przez co doszło między innymi do fizycznych konfrontacji z Denisem Załęckim, czy „Alberto”.
Fani, w myśl powiedzenia pycha kroczy przed upadkiem, spodziewają się, iż niebawem Kamil zaliczy regres. Co więcej, niektórzy typują, iż Mataczyński pierwszą przegraną zaliczy już w starciu z „AJ-em”.
– Może se nakładam presję… ale lubię presję. Jestem pewny siebie, wygram tę walkę – powiedział „Taazy” w wywiadzie dla FANSPORTU TV, gdzie odniósł się też do komentarzy kibiców FAME. – Bardzo się dziwię, iż ludzie mówią, iż „on mi utrze nosa”, iż „to on mnie zatrzyma, będzie moim hamulcem”. Dziwię się tej narracji. Nie jest to jakiś zły zawodnik, jest to sportowiec, ale to nie będzie mój „hamulec”.
Zobacz też wywiad z Adamem Josefem: