
Szymon Kołecki nie szczędzi cierpkich słów. Wypowiedział się o Mariuszu Pudzianowskim i jego kiepskim występie na KSW 105.
„Pudzian” i Kołecki nigdy nie mieli ze sobą po drodze. Ich walkę na KSW 47 wygrał Szymon i zdaje się, iż to on również góruje w kontekście jakichkolwiek potyczek medialnych.
Nie inaczej było tym razem. Dwukrotny medalista olimpijski wziął pod lupę ostatni bój Mariusza, do którego doszło ostatnio w Gliwicach i nie pozostawił na nim suchej nitki.
ZOBACZ TAKŻE: Michał Oleksiejczuk walczył z recydywistą w UFC. Po ich walce Amerykanina znowu aresztowano!
Otóż podopieczny Mirosława Oknińskiego udzielił wywiadu Tomaszowi Majewskiemu z kanału „FightSport” i to właśnie w jego trakcie oddał kilka strzałów w stronę Pudzianowskiego:
Myślę, iż Eddie Hall nic nie potrafi. Jest bardzo silny i wystarczyło go chwilę wyczekać, obchodzić, dać mu się trochę zmęczyć. Mariusz mógłby obnażyć jego słabości. Ale panika wzięła górę, kiedy Eddie się za bardzo zbliżył, trafił i wszystko się posypało. (…) Ja powiem tak: jak na Mariusza, to choćby późno klepał. Myślałem, iż klepnie wcześniej. Brak techniki spowodował poddanie walki. A iż ktoś z KSW mówi, iż Materla czy Mamed by nie klepali? To nie na miejscu. Mariusz nigdy nie był wybitnym fighterem. Jest przyzwoitym zawodnikiem, mógł być wybitnym, ale nie chciał tego zrealizować.
Pod koniec swojej wypowiedzi Szymon podzielił się swoim spostrzeżeniem, iż Mariusz miał potencjał na znacznie więcej w kontekście swojej kariery MMA. Czy rzeczywiście było stać go na więcej?