Śmiech przez łzy – kierowcy o karze dla Sainza

3 dni temu



Carlos Sainz został pierwszym kierowcą w Formule 1, który “ucierpiał” wskutek zaostrzenia przez FIA za zachowania kierowców.

Hiszpan spóźnił się na ceremonię hymnów przed GP Japonii “o 5 sekund” – jak sam mówi. Powodem były problemy żołądkowe tuż przed nią. Sainz udał się do centrum medycznego i miał zaświadczenie z niego o drobnych kłopotach.

Niegdyś za takie zachowanie groziła reprymenda, ale przed tym rokiem zaktualizowano przepisy i spóźnienie na hymn stanowi poważne wykroczenie, za które grozi kara choćby €60 tys. Sędziowie wzięli jednak dolegliwości Sainza za okoliczność łagodzącą i złagodzili karę do €30 tys. z czego €20 tys. zawieszono na rok.

Pytany w Bahrajnie o tę sytuację Sainz, zażartował, narażając się tym samym na kolejną karę.

“Nie wiem czy nie dostanę kolejnej kary za powiedzenie tego, ale: shit happens. Wiecie, tak już jest” – mówi Carlos.

“Jestem wielkim zwolennikiem punktualności, zawsze jestem gentlemanem, chcę docenić wszystkie władze, które są na ceremonii hymnów. Byłem pierwszym, który podniósł rękę i przeprosił za spóźnienie. Spóźniłem się jednak o 5 sekund i za to musiałem zapłacić €10 tys” – dodaje Sainz.

W żartobliwy ton wszedł też George Russell, przewodniczący Grand Prix Drivers Association. Anglik stwierdził, iż “to była dość droga kupka”.

Potem jednak Russell był już bardziej poważny.

“Niestety to, co mówimy, ma w ostatnich miesiącach małe znaczenie. Mamy 100% zaufanie do Stefano Domenicaliego i F1. Wiemy, iż pracują wspólnie z zespołami dla naszego dobra. Ale chcemy współpracy ze wszystkimi. Nie chodzi o to żeby walczyć w tych kwestiach” – mówi Anglik.

“Absolutnie doceniam obowiązek bycia na czas podczas hymnów. Ale dla nas to nie jest takie łatwe jak ludzie myślą żebyśmy dotarli na czas. Często biegamy do toalety, a nagle się okazuje, iż są pozajmowane w czasie między wyjściem z auta a hymnem. Jesteśmy też zatrzymywani przez ludzi proszących o krótkie wywiady. To nie jest zatem tak, iż mamy jedno zadanie na głowie. Próbujemy mieć chwilę dla siebie przed wyścigiem. Z perspektywy kierowcy to wszystko jest trudne logistycznie” – mówi Russell.

Na postawie: planetf1.com



Idź do oryginalnego materiału