Choć mamy już trzecią dekadę XXI wieku, środowisko kibicowskie w Polsce przez cały czas trapi niejedna choroba. Jedną z nich jest bardzo terytorialne podejście do kwestii ubioru. W wielu miejscach noszenie koszulki klubu nielubianego przez lokalnych kibiców jest bardzo niebezpieczne i może skończyć się źle. Niezależnie czy ktoś robi to intencjonalnie, czy zupełnie nieświadomie. Niestety niedawno dostaliśmy tego kolejny przykład.
REKLAMA
Zobacz wideo Swoboda z najlepszym wynikiem w sezonie. "Troszeczkę mnie coś zabolało"
Chciał kupić koszulkę klubu. Przyszedł jednak w "niewłaściwej"
Jak informuje tvn24.pl na stadionie Legii Warszawa doszło do brutalnego pobicia. Cała sytuacja miała miejsce przed meczem warszawian z AEK Larnaka w III rundzie w czwartek 14 sierpnia. W klubowym sklepie zlokalizowanym na stadionie pojawił się 49-letni mężczyzna. Jego celem był zakup koszulki stołecznego klubu. Pojawił się jednak problem w postaci grupy zagorzałych fanów Legii, którzy zwrócili uwagę na koszulkę, jaką miał na sobie klient. Była to koszulka innego klubu w kolorze czerwonym (w mediach społecznościowych mówi się o trykocie Wisły Kraków, ale nie ma żadnego potwierdzenia).
Rozwścieczeni pseudokibice od razu ruszyli w stronę 49-latka z pretensjami. Niestety na słowach się nie skończyło. - Poszedł do kasy z koszulką Legii, gdzie kilku kiboli dopadło go, powaliło na ziemię, skopało i rozbiło twarz prawdopodobnie kastetem. Zerwali z niego czerwoną koszulkę, zabronili mu kupić koszulkę Legii i wyszli. Mężczyzna został w sklepie cały zakrwawiony na twarzy, bez koszulki - opowiedział świadek zdarzenia, cytowany przez tvn24.pl.
Ochrona była i... to tyle. Tylko była
Ktoś mógłby zapytać o to, czy na miejscu była jakaś ochrona. Otóż według świadków była. Jednak na samej obecności się skończyło. Od słów do czynów kiboli minęło dobrych kilka minut, a mimo to nikt nie zdecydował się zareagować i pomóc poszkodowanemu mężczyźnie. Według świadka do sklepu pobiegli policjanci, ale żaden ze sprawców pobicia nie został zatrzymany.
- O zdarzeniu natychmiast została powiadomiona policja, z którą klub od początku współpracuje. Takie działanie jest standardową procedurą w przypadku każdego rodzaju incydentu. Do czasu zakończenia postępowania nie komentujemy sprawy - napisała w komunikacie dla mediów szefowa komunikacji i marketingu Aleksandra Kalinowska. Jak informuje tvn24.pl, policjanci pracują nad sprawą. Sam poszkodowany doznał lekkich obrażeń i nie wymagał pobytu w szpitalu.