Sezon Tsunody przybiera kolejny rozczarowujący obrót w Meksyku Ben McCarthy

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Tsunami


Yuki Tsunoda uważa, iż ​​w Meksyku nie wykorzystano szansy na „łatwe punkty”, po tym jak jego dobry start nie został nagrodzony.

Kwalifikując się do wyścigu na 11. miejscu, ale startując z wyższego miejsca dzięki karze Carlosa Sainza na starcie, japoński kierowca zyskał kilka pozycji na pierwszym okrążeniu, zanim przedłużył swój pierwszy przejazd, co pozwoliło innym kierowcom dogonić go i zająć pozycję na torze. jeżeli dodać do tego frustrująco długi pit stop, potencjał jego wyścigu nie zostanie wykorzystany.

Rozmawiam z formuła1.com po wyścigu Tsunoda powiedział: „Dzisiaj były łatwe punkty, po prostu to odrzuciliśmy. Tak jest, przez cały czas się ściga. Pozytyw jest taki, iż tempo było całkiem w porządku, więc trzeba coś wziąć. Taka sytuacja, w której traciliśmy łatwe punkty, a mogliśmy zająć P8, P7, nie wiem. Frustrujące.”

Podążaj za Jugo Mobile na WhatsAppie

Szef jego zespołu, Laurent Mekies, współczuł frustracji Tsunody: „W kwalifikacjach było bardzo blisko Maxa [Verstappen]. Myślę, iż w Q2 było to dwie dziesiąte. Dzisiaj pierwszy przejazd był również bardzo, bardzo mocny.

„Potem myślę, iż to po naszej stronie, zostawiliśmy go na dłużej i mieliśmy nieco długi pit stop”.

Biorąc pod uwagę fakt, iż Max Verstappen znalazł się na podium, nie jest to pochlebna propozycja, aby drugi kierowca Red Bulla nie znalazł się w pierwszej dziesiątce, niezależnie od powodów. I nie wnosi to zbyt wiele na korzyść Tsunody, aby uzasadnić kontynuację jego pobytu w zespole z Milton Keynes do 2026 roku.

Jednak Tsunoda musi wykazywać przebłyski potencjału, jak doradca Red Bulla Helmut Marko potwierdził Autosportowi, iż decyzja o drugim kierowcy zostanie podjęta dopiero po zamykającym sezon Grand Prix Abu Zabi.

Nieuchronnie działa to na korzyść 25-latka, ponieważ ma on więcej czasu w wykazanie się swoimi umiejętnościami, a jednocześnie zdobywa kolejne doświadczenie w samochodzie, do którego miał trudności z przystosowaniem się. I chociaż daleko mu do wotum zaufania, pokazuje, iż Red Bull jest bardziej zaintrygowany swoim obecnym drugim kierowcą, niż wynika z jego rekordów.

Rzeczywistość jest taka, iż ​​musi zrobić kolejny krok, jeżeli ma przez cały czas utrzymać to miejsce w 2026 roku. Jednak jego zespół nie chce spieszyć się z decyzją i ma wrażenie, iż od borykającego się z problemami kierowcy może jeszcze wiele wyniknąć.

Wiadomości o Formule 1 i powiązane linki

Idź do oryginalnego materiału