Cztery lata – tyle czekano w Rybniku na PGE Ekstraligę. Tegoroczny beniaminek w minionym sezonie zdołał zwyciężyć dwumecz finałowy z Abramczyk Polonia Bydgoszcz, chociaż większość osób wierzyła właśnie w sukces klubu, w którym wychował się Tomasz Gollob. „Rekiny” jednak pokazały, iż w sporcie wszystko jest możliwe.
Historia w „pigułce”
Drużyna z Rybnika w klasyfikacji medalowej Drużynowych Mistrzostw Polski zajmuje 2. pozycję z 12 złotymi medalami na koncie. Zawodnicy z Górnego Śląska sięgali po najwyższe laury w latach: 1956-1958, 1962-1968 oraz w sezonach 1970 i 1972. Po pierwsze 3 triumfy sięgali jako Budowlani Rybnik. Ponadto w 1956 roku byli oni… beniaminkiem. Po roku spędzonym w II lidze „Rekiny” z przytupem powróciły do najwyższej klasy rozgrywkowej. Dodatkowo rybniczanie w swoim dorobku mają 6 srebrnych i 5 brązowych „krążków”.
To właśnie wychowankiem tego klubu był pierwszy polski medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata. W 1966 roku Göteborg okazał się szczęśliwy dla Antoniego Woryny. Reprezentant naszego kraju uplasował się na 3. pozycji. Historia pokazała, iż 2 lata później jego sukces na tym samym stadionie powtórzył nasz Edward Jancarz.
„Pierwotny” ROW Rybnik rywalizował na polskich torach do 1993 roku. W tamtym sezonie zawodnicy z ziem, które obfitują w złoża węgla, spadli z I ligi do II po zaledwie jednej edycji rozgrywek, gdy powrócili na najwyższy poziom. Od sezonu 1994 na ligowych torach pojawił się podmiot o nazwie RKM Rybnik. Przez prawie dekadę nie był on w stanie awansować do I ligi (czy też od sezonu 2000 Ekstraligi), ale w końcu udało mu się dokonać tej sztuki w 2003 roku. Wówczas „zielono-czarni” zdołali wygrać zaplecze najwyższej możliwej kategorii rozgrywkowej w Polsce. Sezon 2004 nie ułożył się po ich myśli i od razu wrócili, skąd przyszli. Niemniej rozbrat z Ekstraligą nie trwał zbyt długo, ponieważ rybniczanie w kolejnej edycji I ligi zajęli wakujące miejsce, więc wrócili na najwyższy szczebel. Ponownie jednak tylko na rok.
Kolejny nowy etap w historii omawianej drużyny miał miejsce w 2012 roku. Wtedy pojawił się podmiot ROW Rybnik Sp. z o.o. Z kolei kilka miesięcy później powstał obecny ROW Rybnik (ŻKS ROW Rybnik, w tej chwili KS ROW Rybnik S.A). Od tego momentu zawodnicy z Górnego Śląska nabrali wiatru w żagle. W sezonach 2016-2017, a także 2020 mogliśmy oglądać ich w PGE Ekstralidze, do której powrócili na sezon 2025.
Wśród legend klubu oprócz wspomnianego Antoniego Woryny można wspomnieć o m.in. Ludwiku Dradze, Stanisławie Tkoczu (IMP z sezonu 1958, a także współautor pierwszego polskiego złota w zawodach rangi mistrzostw świata, czego dokonano w 1961 roku we Wrocławiu w Drużynowych Mistrzostwach Świata), Andrzeju Tkoczu, Andrzeju Wyglendzie (m.in. IMP z 1965 roku, a także zawodnik, który w 1971 do spółki z Jerzym Szczakielem wygrał Mistrzostwa Świata Par), Joachimie Maju, Eugeniuszu Skupieniu (pierwszy żużlowiec, który pokonał wielkiego Hansa Nielsena w polskiej lidze), Józefie Grycie, czy też Adamie Pawliczku. Można wyróżnić także Piotra Pysznego, czy Pawła Dziurę, ale trzeba jasno powiedzieć, iż w panteonie gwiazd znalazłoby się jeszcze wielu innych żużlowców. Takie dziedzictwo przez lata zbudowano przy G72.
Współcześnie najlepszym wychowankiem ROWu bez wątpienia jest Kacper Woryna. Wnuk Antoniego w swoim CV ma medal w mistrzostwach Europy, a także patrząc pod naszym kątem świetne wyniki w memoriale Edwarda Jancarza. Ostatni raz barwy macierzystego klubu reprezentował w 2020 roku. Od tamtej pory związany jest z Włókniarzem Częstochowa. Ponadto od jakiegoś czasu bardzo dobrze rozwija się kariera Roberta Chmiela. Ten zawodnik w okresie 2018 zajął 3. miejsce w zawodach o Srebrny Kask. 12 miesięcy później, gdy kończył wiek juniora, opuszczał macierzysty klub. Już na „obczyźnie”, bo przed rokiem zwojował Czechy i Słowację zajmując 2. miejsca w tamtejszych Zlatych Prilbach, czy też w praskim memoriale Lubosa Tomicka. Ponadto otarł się o występ w finale turnieju SEC w Chorzowie i… był finalistą IMP, gdzie stawiał twarde warunki żużlowcom z PGE Ekstraligi.
XXI wiek to sinusoida
Sezon 2025 będzie dopiero szóstym w tym tysiącleciu, w którym ujrzymy „Rekiny” w Ekstralidze. Po raz pierwszy jak już zostało wspomniane, promocję na najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce uzyskali po fenomenalnym sezonie 2003. W 20 meczach odnieśli oni tylko 3 porażki – w Gnieźnie, a także 2-krotnie w Tarnowie (mecz w fazie zasadniczej zakończył się wynikiem 45:44 na korzyść „Jaskółek”). Ponadto w spotkaniach w Lublinie (na dzień dobry w I kolejce) i u nas w fazie rewanżowej padał remis 45:45. Spory wkład w sukces mieli Nicki Pedersen, Mariusz Węgrzyk, Roman Poważny i młodzieżowiec Rafał Szombierski. Ta czwórka zawodników zanotowała średnie powyżej 2 punktów na bieg [źródło: Strona Polish Speedway Database].
Świetnie spisywał się również drugi junior Łukasz Romanek. Ten sam, który 2 lata wcześniej został Indywidualnym Mistrzem Europy, a wtedy wydawało się, iż powoli wracał do formy po fatalnym upadku z Robertem Miśkowiakiem w finale MIMP w Lesznie w 2002 roku. Tamten sezon obfitował jeszcze w inne sukcesy. Wspomniany Romanek w Rybniku wywalczył tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski, a do spółki z „Szuminą” dorzucił złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych.
Z elitą pożegnali się jednak po roku. Trud Ekstraligi udźwignęli jedynie Mark Loram i Mariusz Staszewski. Reszta zawodników miała średnie poniżej 1.5 punktu na bieg. Przez to sezon zakończyli z dorobkiem 11 punktów, co przełożyło się na ostatnie miejsce. W 20 meczach odnieśli 5 zwycięstw i zanotowali remis. Spadek formy był widoczny zwłaszcza u dwóch zawodników. Rosjanin Poważny pojechał tylko w 7 meczach. Junior Romanek z kolei nie zdołał doszlusować do średniej 1.0.
W I lidze zawodnicy z Rybnika spędzili, jak się później okazało tylko rok. W fazie zasadniczej zajęli 2. miejsce tuż za nami. W półfinałach zostali przezwyciężeni przez rzeszowian, ale w spotkaniach o 3. miejsce okazali się lepsi od nas. Wtedy „zielono-czarni” mogli poszczycić się plejadą gwiazd. Średnie 2.0 spośród tych, którzy byli klasyfikowani, miało aż 4 żużlowców. Takim osiągnięciem mogli się poszczycić Zbigniew Czerwiński, Rafał Szombierski, Roman Poważny i… Łukasz Romanek. Ponadto w pojedynczych spotkaniach swoje momenty mieli Renat Gafurow, czy też Niels-Kristian Iversen.
Wskutek zawirowań u konkurentów zajęli oni tzw. wakujące miejsce i przystąpili do rozgrywek Ekstraligi ze składem, który jednak niczego nie gwarantował. Potwierdziło się to w wynikach, ponieważ jedynie Rafał Szombierski i Chris Harris zdołali wykręcić średnią biegopunktową powyżej 1.5. Pozostali w tym Renat Gafurow i Martin Smolinski, a także Roman Poważny – mieli problem, aby dotrzymać im regularnego kroku. W całym sezonie 2006 zdołali wygrać tylko 1 spotkanie – ograli 48:42 Unię Tarnów. Jednak w pewnym momencie wydarzenia sportowe zeszły na dalszy plan, ponieważ na skutek hejtu ze strony „kibiców” Łukasz Romanek odebrał sobie życie.
Na Ekstraligę w Rybniku m.in. po kolejnych reorganizacjach czekano dekadę. Po szalonym sezonie 2015 drużyna ze Śląska podobnie jak przed 2006 rokiem skorzystała z takiej samej możliwości. Lokomotiv Daugavpils z oczywistych względów nie mógł przystąpić do rozgrywek na najwyższym szczeblu w Polsce, a drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego borykała się z długiem, a także aferą wizerunkową wywołaną przez pewien filmik, który skutecznie odstraszył potencjalnych sponsorów, skłonnych zainwestować duże pieniądze w tamten zespół, aby go ratować. Ponadto z Ekstraligi musiała odejść Stal Rzeszów, więc w najlepszej żużlowej lidze świata został GKM Grudziądz, do którego dołączył beniaminek z Rybnika.
I „Rekiny” spokojnie się utrzymały, wygrywając 4 spotkania, jedno remisując, dokładając do tego 3 bonusy. Liderem drużyny był Grigorij Łaguta, który mógł liczyć na solidne wsparcie Rune Holty, Maxa Fricke’a (który w tamtym sezonie wywalczył miano najlepszego żużlowca świata w kategorii juniorskiej), a także w dwóch spotkaniach… Rafała Szombierskiego. Ponadto dość dobrze prezentował się młodzieżowiec Kacper Woryna.
Kolejny sezon miał wyglądać podobnie, ale wszystko zmieniła pewna kontrola antydopingowa. W organizmie Grigorija Łaguty wykryto meldonium. Rosjanin wpadł po meczu domowym z Częstochową. I tak zamiast zwycięstwa 49:41 finalnie w protokołach po weryfikacji i odjęciu punktów „Griszy”, odnotowano rezultat 38:41 na korzyść „Lwów”. Przepadły 3 punkty w tabeli, najważniejsze ogniwo w drużynie zostało zawieszone, co w dużej mierze przyczyniło się do spadku z PGE Ekstraligi.
W 2018 roku chciano zrobić wszystko, aby do niej powrócić. Wydawało się, iż są na dobrej drodze, ale w finale w Lublinie wszystko zmienił defekt Kacpra Woryny. I tak z awansu do elity cieszył się Motor Lublin. „Koziołki” przy okazji zimą skorzystały z okazji i wyciągnęły z ROW-u (który przegrał baraże z Falubazem Zielona Góra) wspomnianego Rosjanina, co wywołało wściekłość wśród kibiców i Krzysztofa Mrozka.
Niemniej zielono-czarni powrócili do elity po sezonie 2019. Edycja PGE Ekstraligi z 2020 roku nie zostanie jednak zapamiętana przez nich szczególnie. Wygrali tylko jedno spotkanie (46:44 z nami), a w dodatku w II kolejce Robert Lambert doprowadził do kontuzji Andrzeja Lebiediewa. w okresie 2021 doszli do Play-Offów w I lidze, by 12 miesięcy później niemalże do końca drżeć o utrzymanie. Rybniczanie z wiadomych powodów stracili Siergieja Łogaczowa. I tak w tabeli wyprzedzili jedynie Start Gniezno.
W 2023 roku pomimo straty Patricka Hansena, który uległ poważnemu wypadkowi w meczu z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski, dotarli do finału, gdzie ulegli Falubazowi Zielona Góra.
Droga do PGE Ekstraligi
Wydawało się, iż Innpro ROW Rybnik obejdzie się po raz kolejny smakiem. Na papierze lepszym składem dysponowały kluby z Bydgoszczy i Ostrowa Wielkopolskiego. Teoria a praktyka to jednak dwie zupełnie inne kwestie i „Rekiny” po cichu robiły swoje. Zawodnicy z Górnego Śląska wygrali 5 pierwszych swoich spotkań. W Poznaniu podobnie jak w okresie 2023 wszystko rozstrzygnęło się w ostatnim biegu. Tym razem jednak to „Rekiny” wyjechał z tarczą ze stolicy Wielkopolski. Mecz zakończył się wynikiem 48:42 na korzyść gości. Cichym bohaterem był junior Kacper Tkocz, który wygrał 2 biegi.
Później ograli 49:40 TEXOM Stal Rzeszów. W tym meczu wspomniany młodzieżowiec uległ poważnemu upadkowi, który spowodował Bartosz Curzytek. Niemniej Tkocz był gotowy na kolejny mecz, który ponownie rozegrano w Rybniku. „Rekiny” uporały się z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski 51:39. W kolejnej kolejce rybniczanie pokonali w Łodzie miejscowy Orzeł 50:39. Piątą wygraną z rzędu odnieśli u siebie z CELLFAST Wilkami Krosno. Spotkanie zakończyło się wynikiem 56:34. To w tamtym meczu Brady Kurtz doprowadził do kolizji, w wyniku której poważnie ucierpiał Francuz Dimitri Berge. Sam Australijczyk kilka dni później poważnie upadł w lidze szwedzkiej, więc nie pojechał w spotkaniu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Ono padło łupem gospodarzy z województwa kujawsko-pomorskiego aż… 61:29.
Mecz z ENERGA Wybrzeżem Gdańsk w ramach VII kolejki został przełożony o ponad miesiąc (zakończył się wynikiem 56:34 dla „Rekinów”), po czym w rundzie rewanżowej na dzień dobry ograli #OrzechowaOsada PSŻ Poznań 52:38. Koszmar porównywalny ze wspomnianym meczem w stolicy Wielkopolski z 2023 roku przytrafił się w Rzeszowie. INNPRO ROW prowadził po 13 biegach 42:36. Jednak to gospodarze na koniec dnia mogli poszczycić się wygraną 46:44.
W Ostrowie Wielkopolskim padł wynik 62:28 dla miejscowych, a ponadto tegoroczny beniaminek stracił Maksyma Borowiaka, który upadł na tor po tym, jak uderzył w niego Kacper Tkocz. 12-krotni mistrzowie DMP w XI kolejce odnieśli triumf nad Orłem Łódź (54:36), a w kolejnej przegrali minimalnie z CELLFAST Wilkami Krosno 43:47.
Na koniec fazy zasadniczej przegrali u siebie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz (41:48) i rozgromili ENERGA Wybrzeże Gdańsk 59:31. Po 14 meczach zajmowali 3. pozycję w tabeli.
W ¼ finału trafili na Watahę z Krosna, którą wyeliminowali. Na Podkarpaciu przegrali 44:46, ale u siebie odrobili z nawiązką stratę (51:39), więc w półfinale ponownie trafili na poznańskie „Skorpiony”. Dwumecz ten obfitował w wiele zwrotów akcji, ale finalnie to właśnie „Rekiny” awansowały do najważniejszej części rozgrywek, wygrywając oba mecze minimalnie (47:43 i 46:44). I to pomimo faktu, iż przed półfinałami kolejny poważny upadek zanotował Kurtz.
W finale czekała na nich Abramczyk Polonia Bydgoszcz. Spotkanie w Rybniku zakończyło się wynikiem 50:40. Bohaterami tego spotkania na pewno byli kompletny Brady Kurtz, a także juniorzy. Paweł Trześniewski i Maksym Borowiak wywalczyli łącznie 10 punktów z 1 bonusem. W Bydgoszczy pełen dramaturgii mecz zakończył się rezultatem 49:41 dla miejscowych, co oznaczało awans „Rekinów”. Dzieła w ostatnim biegu dopełnił Rohan Tungate, który wygrał najważniejszy wyścig ostatnich lat dla rybnickiego żużla. Rodak Kurtza był jedynym zawodnikiem w szeregach gości, który zdołał wywalczyć co najmniej 10 punktów. Niemniej bohaterem został również Paweł Trześniewski. Junior i zarazem wychowanek rybnickiej drużyny wywalczył 7 „oczek”. W decydujących meczach pomagał mu Adrian Gomólski, który wcześniej pracował u… Oliviera Buszkiewicza. Tego samego, który wrócił do jazdy w fazie play-off po fatalnym upadku w Opolu. Niemniej „Buszek” w finale 2-krotnie doprowadził do upadku rywali, co kosztowało Polonistów kilka punktów.
Kapitalny sezon odjechał z pewnością Brady Kurtz, który był najskuteczniejszym zawodnikiem Metalkas 2. Ekstraligi. Co interesujące był to jedyny „Skorpion”, który znalazł się w czołowej 10. listy klasyfikacyjnej. Rohan Tungate i Jakub Jamróg uplasowali się kolejno na 12. i 13. pozycji.
Skład na sezon 2025
W tej rubryce przyjrzymy się transferom, które zaszły przy ulicy Gliwickiej 72. Do Rybnika przyszli:
– Gleb Czugunow (Z Arged Malesy Ostrów Wielkopolski)
– Maksym Drabik (z Krono-Plast Włókniarza Częstochowa)
– Chris Holder (Z Arged Malesy Ostrów Wielkopolski)
– Jesper Knudsen (U24, Z TEXOM Stali Rzeszów)
– Nicki Pedersen (z TEXOM Stali Rzeszów)
– Kacper Pludra (U24, Z ZOOleszcz GKM-u Grudziądz)
Ponadto do kadry dołączył Radosław Kowalski, czyli młodszy brat Bartłomieja. Rok temu doszedł on do finału Zlatej Stuhy, którą wygrał nasz Adam Bednar.
Odeszli:
– Norick Bloedorn (do Hunters PSŻ Poznań)
– Jakub Jamróg (do CELLFAST Wilków Krosno)
– Brady Kurtz (do Betard Sparty Wrocław)
– Patrick Hansen (do Orła Łódź)
– Grzegorz Walasek (podpisał tzw. kontrakt warszawski z OK Kolejarzem Opole)
Cały czas nie wiadomo co z Maksymem Borowiakiem. Trener Piotr Żyto w rozmowie z klubowymi mediami wyznał, iż jest możliwość, aby FOGO Unia Leszno po raz kolejny pozwoliła juniorowi reprezentować żółto-czarne barwy.
Zostali
– Kacper Tkocz
– Rohan Tungate
– Paweł Trześniewski
– Kamil Winkler
Dodatkowo w kadrze pośród juniorów znajdują się Szymon Tomaszewski i Paweł Wyczyszczok. Ten drugi mógłby zadebiutować w PGE Ekstralidze dopiero w sierpniu, gdy skończy 16 lat.
Wybór kadry będzie wiązać się z kilkoma dylematami, ponieważ jeden z seniorów będzie musiał obejść się smakiem. Tym samym żużlowcy beniaminka zawalczą o miejsce w wyjściowym składzie. Niemniej mając dwóch Polaków w kadrze, będą mogli rotować i wybierać zawodnika U24 z dwójki Pludra/Knudsen. Oczywiście przy założeniu, iż Drabik i Czugunow będą prezentowali równą formę, bo nie jest powiedziane, iż to któryś z nich nie znajdzie się poza składem meczowym. Wszystko zweryfikuje tor.
W zeszłym sezonie Pludra, a także syn słynnego Sławomira zbytnio się nie najeździli w PGE Ekstralidze. Trzeci najlepszy junior PGE Ekstraligi sprzed dwóch lat miał problemy z punktowaniem, więc często zmieniali go juniorzy. Z kolei 2-krotny mistrz świata w kategorii U21 odpadł wraz z częstochowskimi „Lwami” już w fazie zasadniczej.
Czugunow, Holder, Knudsen, Pedersen i Tungate (który powróci na Ekstraligowe salony po raz pierwszy od 2020 roku, gdy z jego usług w ramach gościa korzystał Falubaz Zielona Góra), a także juniorzy jeździli natomiast w Metalkas 2. Ekstralidze.
Sporym ciosem na pewno z perspektywy 12-krotnych DMP jest strata Brady’ego Kurtza, który jeszcze w momencie zeszłorocznej przynależności klubowej, awansował do cyklu Grand Prix. Ponadto wielu kibiców zastanawia się czy przypadkiem posiadanie w jednej drużynie Holdera, Pedersena i Pludry nie okaże się złym ruchem. W przeszłości mistrz świata z 2012 roku zaliczył kilka głośnych incydentów z Duńczykiem i Polakiem.
Skoro mowa o Skandynawie, to warto wspomnieć, iż to właśnie w drużynie z Rybnika po raz ostatni przed 2024 rokiem, występował na zapleczu Ekstraligi. Miało to miejsce w okresie 2003. Tym samym wraca na Śląsk po ponad dwóch dekadach przerwy.
Podsumowanie
Celem beniaminka będzie utrzymanie się w PGE Ekstralidze. Już raz tego dokonali, więc włodarze ekipy liczą na powtórkę z 2016 roku. Pomóc (lub przeszkodzić) w tym może nowy system rozgrywek. Po fazie zasadniczej żaden z zespołów od razu nie spada. Zadecydują spotkania w fazie play-down. Ponadto w przypadku zajęcia 7. miejsca dana drużyna wystąpi w barażu z przegranymi finału Metalkas 2. Ekstraligi.
Innpro ROW Rybnik w swojej kadrze posiada zawodników, którzy kilka lat temu należeli do ścisłej światowej czołówki. Czas jednak mija a Pedersen i Holder swoje na torach już przeżyli. Kibice liczą na powrót do formy Czugunowa i Drabika. Ten pierwszy odżył w Metalkas 2. Ekstralidze. Drugi to zagadka, która jednak potrafi jeździć, co prezentował wielokrotnie. Ponadto sporo będzie zależało od juniorów, którzy poza Maksymem Borowiakiem (jeżeli ten oczywiście zostanie przy ulicy Gliwickiej) nie mieli styczności z jazdą na tym poziomie.
Krzysztof Mrozek i spółka zrobią wszystko, aby najlepsza żużlowa liga świata została na lata w Rybniku. Sam prezes dba o swoich zawodników – wręcz traktuje ich jak członka rodziny, co pokazywał wielokrotnie. Najlepszym tego przykładem są Kacper Woryna, Grigorij Łaguta (ten drugi do czasu hucznych przenosin), czy też Siergiej Łogaczow, których bronił jak „lew”, choć w tym wypadku powinno wybrzmieć słowo „Rekin”. Ponadto wierzy w sukces do końca, czego przykładem jest pamiętny telewizyjny wywiad po pierwszym meczu finałowym. „Ja cały czas na słuchawkach słucham tego, co mówi pan redaktor. To my w niedzielę pojedziemy z inną Polonią? Jaka to jest ta inna Polonia? Taka sama tylko na swoim torze. Z tego miejsca pozdrawiam wszystkich fachowców i dziękuję za ten „doping”. Jesteście fajni! Jak czytam, iż ta Polonia jest już w PGE Ekstralidze, to naprawdę chce mi się płakać. Ta „inna Polonia”. Ciekawe, jaka ona będzie. Może ta z Tomaszem Gollobem, Jackiem Gollobem i Ryśkiem Dołomisiewiczem? Słabe to”. I z tą samą Polonią faktycznie Innpro ROW zdołał wygrać w końcowym rozrachunku. Wtedy również z jego ust padło kilka ciekawych cytatów.
„Od początku powtarzaliśmy po cichu, iż zawalczymy o PGE Ekstraligę i chcemy do niej wjechać. I to też się stało! Spokojnie i bez rozgłosu. Niektórzy nas skreślili, inni mieli choćby gotowe składy na PGE Ekstraligę i play-off. A my po cichutku zrobiliśmy swoje i teraz zabieramy się do roboty, aby nie być tam tylko rok i od razu „fiknąć” – powiedział Łukaszowi Benzowi, chwilę później dodając, iż część ludzi, która nie wierzyła w awans prawdopodobnie teraz się wstydzi.
Ponadto podczas przerwy sezonowej kilkukrotnie wypowiadał się pozytywnie o Maksymie Drabiku.
Przypomnijmy, iż pierwszy mecz w okresie odjedziemy właśnie w Rybniku. Spotkanie zaplanowano na 13 kwietnia.
Fot. Facebook/KS.ROW.Rybnik – Łukasz Trzeszczkowski