Rosjanie przekroczyli granicę bezczelności. Polak padł ofiarą propagandy

2 godzin temu
- Miałem świadomość, iż moje słowa mogą być użyte w bardzo różny sposób. Cokolwiek pojawi się z mojej strony w rosyjskich mediach, to tylko za pośrednictwem tamtejszego dziennikarza, z którym mam kontakt. W teorii, bo dostałem kilka sygnałów, iż krążą tam moje rzekome wypowiedzi, których nigdy nie udzielałem - zdradził były bramkarz, Wojciech Kowalewski w rozmowie na łamach portalu "Interia".
Wojciech Kowalewski większość swojej kariery spędził w Rosji i Ukrainie. W 2002 roku trafił z Legii Warszawa do Szachtara Donieck, gdzie występował przez 1,5 sezonu. Następnie wyjechał do Moskwy, gdzie zasilił szeregi miejscowego Spartaka. Tam grał przez kolejne 4,5 roku i stanowił istotny trzon zespołu. Cenili go również kibice.


REKLAMA


Zobacz wideo Kto jest najlepszym komentatorem? "Ktoś powie, iż Pełka, ktoś, iż Święcicki, ktoś, iż ja. Każdy ma rację"


"Czuję ogromny smutek". Kowalewski wprost o wojnie
Były bramkarz w rozmowie z Przemysławem Lanigerem na łamach portalu "Interia" stwierdził, iż wojna w Ukrainie ma dla niego znaczenie osobiste ze względu na relacje, które wiązały go z kolegami z obu państw.
- To był okres bardzo normalnych stosunków, nic nie zapowiadało tak mrocznej przyszłości. W 2014 roku, gdy doszło do pierwszej eskalacji, byłem już poza Moskwą, po karierze piłkarskiej. Dla mnie osobiście to, co dzieje się na Ukrainie od 2022 roku, to coś strasznego. Przez tę wojnę zakończyło się wiele moich relacji z ludźmi z tych krajów. Czuję ogromny smutek i wiem, iż pewne rzeczy w tych relacjach są już nie do odbudowania, a to i tak najmniejszy problem przy ogólnych relacjach tych dwóch krajów. Trudno mi sobie wyobrazić, by za naszego życia, sytuacja wróciła do takiego stanu, który ja pamiętam ze swojej kariery na Ukrainie lub w Rosji - mówił 11-krotny reprezentant Polski.


Padł ofiarą propagandy. "Nigdy nie udzielałem takich wypowiedzi"
W trakcie agresji Rosji prowadzonej od 2022 roku na terytorium Ukrainy, Kowalewski był często proszony przez rosyjskie media o udzielenie rozmowy. Były golkiper Spartaka starał się tego unikać, ale Rosjanie i tak znaleźli sposób na to, żeby włożyć mu w usta słowa, które nigdy nie padły.
- Było ich wiele od 2022 roku, ale miałem świadomość, iż moje słowa mogą być użyte w bardzo różny sposób. jeżeli chodzi o rosyjskie media, mam do dziś kontakt tylko z jednym tamtejszym dziennikarzem i jeżeli cokolwiek się pojawi tam z mojej strony, to tylko za jego pośrednictwem i po mojej autoryzacji. W teorii, bo dostałem kilka sygnałów, iż po rosyjskich mediach krążą moje rzekome wypowiedzi, których nigdy nie udzielałem - przyznał Kowalewski i dodał, iż gdy tylko chciał zweryfikować te informacje, sfałszowane treści znikały.


Już w zeszłym roku, gdy były reprezentant Polski był gościem programu "Dwa Fotele" na kanale "Meczyki", zdradził, iż rosyjscy kibice atakowali go w mediach społecznościowych. Jak sam stwierdził, nie przejmuje się tym.
Zobacz też: Trump przekroczył granice. Wyciekły jego żądania
Idź do oryginalnego materiału