Od pewnego czasu rajdowe środowisko w naszym kraju elektryzuje kwestia przyszłości, jaka czeka Rajd Polski. Coraz głośniej mówi się o tym, iż impreza ta przeniesie się na Śląsk. Jednym taki stan rzeczy się podoba, innym niezupełnie. Większość osób podchodzi do tego tematu w kategoriach „chciejstwa”. Nie potrafi spojrzeć na temat obiektywnie i zrozumieć realiów. A przecież to łatwiejsze, niż się wydaje.
Rajd Polski już na Śląsku?
Na początek krótki rys przedstawiający o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Podczas konferencji prasowej przed Rajdem Śląska prezydent Katowic, Marcin Krupa, opowiadał o ambicjach, jakie ma ta impreza. Temat został podchwycony przez media – początkowo w formie żartu. gwałtownie jednak okazało się, iż sprawa jest poważniejsza, niż się niektórym wydawało. Już w trakcie samego Rajdu Śląska coraz częściej pojawiały się wypowiedzi wprost sugerujące, iż w przyszłym roku Rajd Śląska trafi do kalendarza Rajdowych Mistrzostw Europy. I nie będzie to już wówczas Rajd Śląska, a Rajd Polski z bazą na Śląsku.
Dyskusja na ten temat wśród kibiców tak naprawdę wciąż trwa i elektryzuje środowisko. Jedni są z tego faktu zadowoleni, inni niekoniecznie. Podział w opiniach jest ogromny i jestem absolutnie przekonany o tym, iż w tym momencie żadna ze stron nie jest w stanie zrozumieć argumentów drugiej. Moja racja to jest święta racja. Moja jest mojsza, niż twojsza – i koniec. Tymczasem, wystarczy podejść do tematu w prosty sposób. Zastanowić się, przemyśleć, pomyśleć logicznie i gwałtownie okazuje się, ze sprawa jest tak naprawdę prostsza, niż się wydaje.
W czym problem?
Nosiłem się z zamiarem napisania takiego artykułu od dłuższego czasu. Ostatecznie przekonał mnie do tego podcast z YouTube na kanale „Po Rajdowemu – Juliusz Winiarek”. Swoją drogą, bardzo lubię materiały Juliusza i lubię jego rajdowy komentarz na kanale Motowizja. Natomiast z odcinkiem pod tytułem „Dlaczego Rajd Polski powinien zostać na Mazurach?” nie do końca się zgadzam. Przynajmniej nie ze wszystkimi kwestiami, które zostały tam poruszone. Na samym wstępie autor podkreśla, iż Rajd Śląska jest bardzo dobrze zorganizowany, ma duże wsparcie finansowe, samorządowe. Jest tworzony z rozmachem i chwalony niemal przez wszystkich.
I być może w tym momencie całą dyskusję trzeba by tak naprawę zakończyć? Rajd Śląska jest znakomicie zorganizowany i ma potężne wsparcie finansowe. W dodatku jest przez wszystkich chwalony. I uwaga – nie chodzi tu wyłącznie o kibiców, ale również, a może choćby przede wszystkim, o obserwatorów FIA. Samo to już dużo znaczy. Rajd zorganizowany jest w centrum dużej aglomeracji. Ma niemal nieograniczoną bazę noclegową, gastronomiczną, czy też całe zaplecze rozrywkowo-kulturowe. Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, iż w Mikołajkach bywa z tym różnie. Sam autor podcastu zwraca uwagę na jeszcze jedno – mianowicie, na darmowy wstęp na odcinki specjalne. Na Śląsku to standard – na Mazurach nie ma o tym mowy.
Czy to aby na pewno prawda i czy to ma sens?
Autor podcastu twierdzi, iż Rajd Śląska nie ma charakteru. Nie ma żadnego charakterystycznego punktu, miejsca, zakrętu. Choć mam wrażenie, iż temat ten został potraktowany nieco wybiórczo. Samym charakterystycznym punktem jest siedziba rajdu w świętym dla polskiego sportu miejscu – na Stadionie Śląskim. Charakterystyczne są dwa miejskie odcinki specjalne – w centrum Katowic i pod stadionem. Na południu charakterystycznych miejsc moim zdaniem też nie brakuje. Co z ulicą Rajdową, co z popularnymi stawami? Autor twierdzi, iż gdyby zakryć tablicę rajdową na aucie i pokazać mu zdjęcia z odcinków, nie zgadnie jaki to rajd, bo Śląsk nie ma charakterystycznych miejsc. A to przecież nieprawda. Od razu wskaże który to rajd chociażby po zdjęciach z superoesów, ulicy rajdowej, czy stawów – a to tylko kilka przykładów. Zresztą, twierdzenie, iż to rajd płaski, jest prawdą, choć nie do końca. Nie brakuje przecież charakterystycznych spadań – to ulubione miejsca kibiców. Tych samych kibiców, którzy w mgnieniu oka wskażą szereg innych ciekawych miejsc.
Sprowadzanie tej kwestii do tego, iż nie ma takich miejsc charakterystycznych w ogóle, jest oczywistym niedopowiedzeniem. Zresztą – mógłbym powiedzieć podobnie o wszystkich rajdach w naszym kraju. Jasne – każdy zna patelnie walimskie, czy watersplash na Lubeni. Natomiast – parafrazując – pokażcie mi zdjęcia z 90% pozostałej trasy pozostałych rajdów i zakryjcie tablice i też nie będę w stanie stwierdzić, czy to Świdnica, Rzeszów, czy Puławy. No tak – Rajd Polski na Mazurach na pewno jest charakterystyczny. Ale czy nie dlatego, iż to jedyna szutrowa runda i nie da się w tym przypadku pomylić?
Daleko od bazy
No tak – kolejny argument. Odcinki rajdu są bardzo daleko od bazy. Nie rozumiem, dlaczego ten argument w ogóle znalazł się w materiale. Przecież na Mazurach dojazdówki są równie długie… albo choćby dłuższe. Ile zajmuje dojazd z Mikołajek na hopę Rosochackie? Autor z całą pewnością wie, bo przecież często bywa na Rajdzie Polski. Ja też wiem, bo też bywam tam regularnie… Nie wspomnę choćby o jakości dróg dojazdowych z bazy rajdu na odcinki. Jest to dla mnie kwestia absolutnie nieporównywalna – naturalnie na korzyść Śląska. Juliusz wspomina też o tym, iż śląskie odcinki bez charakteru nie przyciągną tam ludzi z aglomeracji. Zapominając niejako o tym, iż największe ognisko kibiców na Śląsku to nie aglomeracja, tylko tereny, na których realizowane są odcinki. I oni na te odcinki pojadą nie z Katowic, czy Chorzowa, tylko z domu i zajmie im to kilkanaście minut.
Według autora przenosiny Rajdu Polski na Śląsk to zły pomysł. Dlaczego? Wśród argumentów pojawiają się twierdzenia o tym, iż to zabije rajdy samochodowe na Mazurach i na północy Polski w ogóle. Nie będzie już szutrowych rajdów, polscy kierowcy chcący wyjść na arenę międzynarodową nie będą mieli doświadczenia szutrowego i tak dalej. Juliuszu, zadam ci zatem pytanie. Czyja to jest wina? Czy to problem organizatorów Rajdu Śląska, iż ten sport na północy kraju praktycznie przestał istnieć? Czy to wina Śląska, iż na północy na te rajdy nie ma pieniędzy i struktur? Mam wrażenie, iż zaczynamy tutaj poruszać zupełnie inne kwestie. Takie, które mogą wydawać się fundamentalne dla rajdów samochodowych w Polsce jako takich. I takie, które ze Śląskiem nie mają jednak nic wspólnego.
Rajd Polski na Śląsku – nie ma co się obrażać
To, czy Rajd Polski pozostanie na Mazurach, czy nie, nie ma moim zdaniem żadnego znaczenia w kontekście szkolenia kierowców. Fakty są takie, iż kierowcy na dorobku i tak w tym rajdzie nie startują, bo nie stać ich na przezbrojenie auta na szuter. A ci, którzy w tym rajdzie startują, albo walczą o najwyższe pozycje w RSMP i nie mogą go odpuścić, albo tak czy inaczej startują już w ERC, gdzie szutrów nie brakuje. Młodzi kierowcy tak czy inaczej będą jeździli za granicę – do Litwy, Łotwy i Estonii. Po pierwsze dlatego, iż mogą tam startować przed ukończeniem 18. roku życia. A po drugie dlatego, iż jeden rajd na Mazurach niczego nie zmieni. Autor tęskni za czasami, w których w RSMP były dwie, czy trzy szutrowe rundy. Byłoby świetnie, ale przecież… to znów kwestia rajdów w Polsce jako takich. I to, czy Rajd Polski przeniesie się na Śląsk, zbyt wiele tu nie zmieni.
Mam wrażenie, iż niektórzy obrażają się na to, jak wygląda świat. Rajd Śląska ma potężne wsparcie finansowe i czy się to komuś podoba, czy nie, jest to droga do największych międzynarodowych cykli. Rajd Polski na Mazurach jest ładny i klimatyczny – okej. I co z tego? Wiecie co, tęsknię za niektórymi torami w Formule 1. Za Hockenheim, Nurburgringiem, za Malezją, Turcją i kilkoma innymi miejscami. Bardzo podobały mi się te tory, rywalizacja, klimat… I nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, bo tych miejsc nie stać na organizację rundy F1. Nie tęsknicie też za Niemcami z winnicami i poligonem wojskowym oraz Wielką Brytanią z walijskimi błotnistymi lasami w WRC? Zgadnijcie – to też nie ma żadnego znaczenia. Nie ma na to pieniędzy, struktur, więc nie ma rajdu. Takie jest życie – tak wyglądają rajdy – jeżeli cię na to nie stać, nie dostaniesz rundy międzynarodowego cyklu.
A może niektórym brakuje wyobraźni?
Niektórzy twierdzą, iż przenosiny Rajdu Polski na Śląsk definitywnie zamkną nam drogę do organizacji rundy WRC. Zacznijmy może od tego, iż na Mazurach ta droga jest tak czy inaczej zamknięta od 2017 roku. Sezon 2024 to wyjątek na uczczenie rocznicy rajdu i nie oznacza zupełnie niczego w kontekście ewentualnego, pełnoprawnego powrotu do WRC. Twierdzenia o tym, iż Śląsk nie ma szans na awans do WRC, to oczywiście bajki wyssane z palca, niepoparte absolutnie niczym. Powiem więcej – moim zdaniem Śląsk ma aktualnie większe szanse na wprowadzenie Polski do kalendarza WRC, niż Mazury. I jeżeli ktoś teraz się z tego śmieje, to proszę zrobić screeny i rozliczyć mnie z tych słów za kilka lat.
Są kibice, którzy nie są w stanie docenić całej machiny organizacyjnej stojącej za Rajdem Śląska. Ale to nic złego, bo to przecież działania, które dzieją się za zamkniętymi drzwiami, za kulisami, daleko od odcinków specjalnych. Organizacja rajdu na takim poziomie, z zachowaniem wszelkich aktualnych standardów i wymagań FIA – a co więcej, poparta tak ogromnym budżetem, otwiera drzwi bardziej, niż się niektórym wydaje. Myślę, iż jeżeli faktycznie Rajd Polski przeniesie się na Śląsk, wiele osób w perspektywie kilku lat będzie odwoływało swoje słowa. Zresztą – Śląsk tak czy inaczej ma wszystko do ekspansji na cykle międzynarodowe. Dla mnie osobiście to nieistotne, czy wydarzy się to w formule Rajdu Śląska, czy Rajdu Polski. A do wszystkich rozczarowanych – nie obrażajcie się na to, jakie są realia tego sportu. Mazury wciąż mogą mieć swoją rundę. jeżeli Rajd Polski z bazą na Śląsku trafiłby kiedyś do WRC, Mazury mogą przecież powrócić do ERC. O ile w ogóle ten rajd przetrwa – ale to przecież nie jest problem organizatorów Rajdu Śląska, czyż nie?
Rajd Polski na Śląsku – co myślę prywatnie?
Nie zrozumcie mnie źle. Jestem fanem rajdu rozgrywanego na Mazurach. Choć to dla mnie długa, męcząca… a bliżej celu wyboista droga, lubię jeździć do Mikołajek. Uwielbiam okoliczne lasy, łąki, jeziora – ten rajd ma cudowny klimat. Zawsze nie mogę się doczekać tego wyjazdu. Odcinki specjalne są świetne, bardzo widowiskowe. Po rywalizacji można posiedzieć nad jeziorem, popływać, zjeść coś dobrego w tawernie w przystani. To wspaniały rajd i prywatnie bardzo go lubię. jeżeli zniknie całkowicie, będzie mi go brakowało – na przestrzeni lat spędziłem tam świetne chwile.
Ale fakty są takie, iż to nie ma większego znaczenia. To, co czuję ja, czy to, co myślą kibice i jakie mają wspomnienia. W rajdach samochodowych nie chodzi o turystykę i walory wizualne. Gdyby tak było, Rajd Chorwacji odbywałby się w Dalmacji, a nie na przemysłowym terenie wokół Zagrzebia. Chodzi o poziom organizacji, współpracę z lokalnymi samorządami, zaangażowanie sponsorów, budżet. Na Śląsku wygląda to dokładnie tak, jak powinno. Ten rajd jest dokładnie taki, jakich chce FIA. Czy kibicom się to podoba, czy nie – takie są fakty.
Zdjęcie główne: Wojciech Figurski