Dla Jana Habdasa ostatnie miesiące są naprawdę bardzo trudne. Całkowicie zniknął z radaru polskich kibiców skoków narciarskich, nie miał formy. Do tego przeżywa osobisty dramat - 1 stycznia zmarła jego mama.
REKLAMA
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
Habdas myślał o zakończeniu kariery
Dwa lata temu Jan Habdas zapowiadał się naprawdę obiecująco, był jednym z lepszych młodych polskich skoczków. Wywalczył dwa medale podczas mistrzostw świata juniorów - srebro drużynowo i brąz indywidualnie. w okresie 2022/2023 trzy razy zapunktował w konkursach Pucharu Świata, dwukrotnie był w drugiej dziesiątce. Widać było, iż ma potencjał. Ale potem całkowicie obniżył loty i nie miał szans na powrót do startów w PŚ. Niestety, taka sytuacja utrzymuje się do dzisiaj.
- Moje wyniki są niezadowalające, a ja błądzę. Najgorsze, iż dołek formy trwa długo. Zalewa mnie frustracja, ale przede wszystkim smutek i bezsilność. Skoki narciarskie to specyficzna dyscyplina, czasami zawodnik ucieka się do wszelkich możliwych środków, żeby przezwyciężyć słabości, ale w ostatecznym rozrachunku nic nie zdaje egzaminu - ubolewał Habdas w rozmowie z WP SportoweFakty.
Sam skoczek nie wie do końca, gdzie dokładnie leży problem słabszej formy. Starał się poprawić elementy techniczne skoku, ale brakowało odpowiednich efektów. A gdy już wszystko zaczynało wyglądać dobrze, nie czuł się komfortowo na rozbiegu.
Sytuacja frustrowała 23-latka do tego stopnia, iż poważnie rozważał zakończenie kariery sportowej. Przyznał wprost, iż przestał cieszyć się skokami narciarskimi.
Zobacz też: Kamera przyłapała Igę Świątek. "Boże, kim jest ta szczęściara?"
- Czasami mam tego dość. Przestałem czuć euforia ze skakania, a to chyba najgorsza rzecz, która może przytrafić się zawodowemu sportowcowi. Miałem w głowie różne myśli. Raczej trudno mi się odciąć i podchodzić do skoków narciarskich bez żadnych emocji. To moja pasja i sposób na życie. Wszystko podporządkowałem zawodowemu sportowi. Gdy nie wychodzi, nie jest łatwo - wyznał.
Mimo wszystko Habdas się nie poddaje. Ma wsparcie środowiska, trenerów i bliskich, co szczególnie teraz jest cenne. Cały czas trenuje, wierząc, iż uda się poprawić pozycję najazdową, odbicie z progu i pozycję w locie.
- Mam nadzieję, iż pojawi się jakiś impuls i zacznę pozytywnie zaskakiwać. Nie po to poświęciłem tej dyscyplinie całe życie, żebym tak łatwo odpuścił - podsumował.