Wąsek po pierwszej serii i skoku na 129 metrów zajmował dziewiąte miejsce. Wydawało się, iż utrzymanie się w najlepszej dziesiątce zawodów już będzie dla niego sukcesem. Tymczasem oddał bardzo dobry skok. Miał nieco szczęścia do warunków, ale 129,5 metra uzyskane przy wietrze 0,4 metra na sekundę pod narty, naprawdę warto docenić.
REKLAMA
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
Wąsek odleciał i głowa zaczęła chcieć więcej. Ale to wytrzymał
To po skoku dawało mu drugie miejsce za Szwajcarem Gregorem Deschwandenem i pewne Top10, ale potem rywale w gorszych warunkach lądowali bliżej od Polaka i przesuwał się coraz wyżej w klasyfikacji. - Chciałem tak przeskakiwać jak najdłużej. Przebierałem się, tam był duży tłok i nie do końca wiedziałem, co się dzieje. Dominik Formela (rzecznik i manager kadry w Polskim Związku Narciarskim - red.) co chwilę przybiegał i mówił: "O, już ósmy, o już siódmy, o już szósty". No i tak dalej, aż w końcu na to piąte miejsce udało się przeskoczyć - relacjonuje Paweł Wąsek.
Już po serii próbnej Wąsek czuł się bardzo pewny siebie. Skoczył w niej 132 metry i zajął szóste miejsce. - Oczywiście głowa zaczęła chcieć więcej, bo wynik podpowiadał, iż jest tu szansa na coś fajnego. W dwie strony to zadziałało, ale myślę, iż u góry, będąc na belce fajnie się zachowałem i udało mi się jakoś odciąć od tych chęci, które dochodziły do głowy - opisuje skoczek.
Wymazany wynik z Rosji. Wąsek nie chciał się nim chwalić
Do tej pory życiówką Wąska było szóste miejsce, które zajął w grudniu 2020 roku w Rosji. Jednak podczas tamtych zawodów w Niżnym Tagile w najsilniejszym możliwym składzie wystąpili wówczas chyba tylko Niemcy, w niezłym przyjechali Norwegowie. Obecność Wąska na liście startowej tego konkursu po części także wynikała właśnie z powodu odpuszczenia konkursów przez czołówkę polskiej kadry. Poza tym rządził nimi wiatr i Wąsek miał trochę szczęścia. O wiele więcej niż w sobotę na Bergisel.
- Zdecydowanie fajnie, iż osiągnąłem lepszy wynik w końcu przy takiej, można powiedzieć, pełnej obsadzie. I myślę, iż całkiem sprawiedliwych warunkach, bo dziś ten konkurs naprawdę był wyrównany i nie mamy na co narzekać. A to szóste miejsce z Niżnego Tagiłu trochę mi ciążyło. Nie do końca chciałem się chwalić tym, iż to był mój najlepszy wynik. Bo teoretycznie na papierze tak, ale tam było różnie i ze stawką i z warunkami. Także cieszę się, iż udało mi się to pobić. I iż teraz będę mógł się chwalić tym piątym miejscem - wskazuje.
- Taki wynik smakuje zdecydowanie inaczej. Wtedy to było w ogóle coś niesamowitego. Ja wówczas nie punktowałem w zawodach Pucharu Świata, a co dopiero myśleć o pierwszej dziesiątce. Ale dzisiaj to troszkę lepiej smakuje ten nowy najlepszy wynik - dodaje Wąsek.
Najlepsze wieści Wąsek ogłosił już po konkursie. Teraz walka o Top10 w TCS
Chyba najlepsze informacje po świetnym wyniku Wąska to te o tym, iż w jego skokach przez cały czas są rezerwy. Oba konkursowe wyglądały na nieco spóźnione. A choćby pomimo tego skoczek znalazł się tak wysoko jak jeszcze nie był w tym sezonie i całej karierze. - W piątek z timingiem był duży problem. Teraz starałem się to odbicie bardziej rozjechać. Myślę, iż to wyglądało dziś dużo lepiej. No i też wynik od razu dużo lepszy - ocenia.
- Nie spodziewałem się, iż będę w stanie poprawić się na miarę takiej pozycji. Wiedziałem, iż tam nie ma dużej różnicy. Do tego gdzieś piątego-szóstego miejsca właśnie można jeszcze powalczy. Ale też wiedziałem, iż dużo dobrych zawodników też jest blisko za mną. Byłem świadomy, iż muszę oddać kolejny bardzo dobry skok, żeby się utrzymać. Nie myślałem, iż może aż tak wysoko uda mi się wskoczyć. Ale wiedziałem, iż moje skoki są na dobrym poziomie, iż pewności jest coraz więcej i tej kontroli w tych skokach jest coraz mniej. Dlatego to powinno iść do przodu. Chciałem o to walczyć i dziś to wywalczyłem - tłumaczy Wąsek.
Polak zajmuje dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej TCS przed finałem rywalizacji w Bischofshofen. O zwycięstwie nie ma co marzyć. Do lidera, Austriaka Daniela Tschofeniga traci aż 71,9 punktu, do podium kilka mniej. Ale realne wydaje się utrzymanie w Top10. Nad 11. Maximilianem Ortnerem ma zapas 7,9 punktu.
- Koncentruję się raczej na skoczni, staram się nie myśleć, ale oczywiście wiem, iż najlepsza dziesiątka w klasyfikacji Turnieju jest gdzieś w moim zasięgu. I na koniec chciałbym w tej dziesiątce być, więc o ten wynik będę walczył. Ale nie chcę się skupiać głównie na wyniku, tylko na skokach, które mogą mi tam fajny wynik dać - podsumowuje Paweł Wąsek.
W niedzielę w Bischofshofen odbędą się oficjalne treningi i kwalifikacje, a ostatni konkurs 73. Turnieju Czterech Skoczni zaplanowano na poniedziałek. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w TVN, Eurosporcie i na platformie Max.