Paulina Tracz to czołowa polska biegaczka ultra, która ma na swoim koncie medale Mistrzostw Polski nie tylko na biegach na długim i ultra dystansie, ale także na dystansie krótkim i w biegu anglosaskim (zdobyty w tym roku w kwietniu). Z Pauliną powspominaliśmy jej start w Istria 100 by UTMB na dystansie 110 km, na którym zajęła drugie miejsce, tracąc do pierwszej zawodniczki jedynie 2 minuty i 4 sekundy!
W połowie kwietnia wystartowałaś w Istria 100 by UTMB w biegu na dystansie 110 kilometrów. Zajęłaś tam świetne 2. miejsce. Jak wspominasz ten bieg? Miałaś jakieś kryzysy?
Kryzysy były, ale nieduże. Czasem ma się tak, iż od początku idzie dobrze, w dobrym samopoczuciu. A w Chorwacji od początku nie czułam się super. Nie było najgorzej, ale nie było też „wow”. Pomyślałam sobie: „kurczę, jeszcze tyle kilometrów i godzin biegu przede mną, a tu samopoczucie takie sobie”. Jednak z drugiej strony mówiłam sobie, iż skoro podjęłam to wyzwanie, to muszę to zrobić. Przecież tyle było zamieszania wokół tego biegu. Trzeba było pojechać do Chorwacji, a wybraliśmy się tam we trójkę – z mężem Łukaszem i córeczką Polą – więc to było dla nas małe wyzwanie logistyczne. Łukasz się śmiał, iż jeszcze kilka dni po powrocie „czuł” tę Chorwację, mimo iż nie biegł (śmiech). Dało nam to w kość.
Wracając do biegu, to miałam różne momenty. Były lepsze chwile, w których się motywowałam. Myślałam o mecie, o Poli i Łukaszu, o tym, iż przyjechali ze mną, więc muszę biec też dla nich, nie tylko dla siebie. Były też gorsze momenty. Zresztą przez cały bieg miałam tak, iż raz biegło mi się lepiej, a raz gorzej i tak na zmianę, ale nie miałam wielkiego kryzysu. Pamiętam, iż po ok. 70 km dość mocno zaczęło świecić słońce i zaczęła mi się kończyć woda. Starałam się jak najszybciej dobiec do punktu, żeby się porządnie nawodnić. Po tym punkcie miałam największy kryzys. Być może wynikało to z tego, iż trochę się odwodniłam.
Wiem, iż tuż przed startem miałaś “przygody” z noclegiem.
Do Chorwacji jechaliśmy w piątkę: ja, Łukasz, Polcia i nasi znajomi – Beata i Sebastian. W czwartek, kiedy dojeżdżaliśmy do miejsca, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg, Sebastian wszedł na booking i okazało się, iż właściciel, który wynajmował nam mieszkanie, napisał, iż o nas zapomniał i nie ma dla nas miejsca. Zamiast zjeść porządną kolację i odpoczywać, to w potężnej ulewie zatrzymaliśmy się pod Lidlem, jedliśmy suche bułki w aucie i szukaliśmy noclegu. Mieliśmy mieszkać w Buzet, gdzie miałam start, ale po szybkim zastanowieniu stwierdziliśmy, iż pojedziemy jednak do Umagu, gdzie znaleźliśmy na gwałtownie nocleg – tam było biuro zawodów i meta. Na szczęście w piątek mogłam jeszcze trochę poodpoczywać przed startem.
Jak ocenisz poziom trudności trasy 110km Istria 100 by UTMB?
Trasa była dość łatwa. Choć – szczególnie w pierwszej części trasy – zdarzały się techniczne zbiegi, na których choćby rękami trzeba było sobie pomagać. Pierwsza część biegu prowadziła przez wyższe góry, a potem stopniowo się wypłaszczało I biegliśmy przez miasteczka, które były położone na wzniesieniach. Ogólnie przeważały łatwe ścieżki: szutrowe, leśne, przez łąki. Zdecydowanie nie jest to trasa trudna technicznie, pojawia się jedynie kilka technicznych elementów.
Co jadłaś podczas biegu i w jakich odstępach czasu?
Podstawą były żele, mniej więcej co około 30-45min. Miałam ze sobą jeszcze daktyle, rodzynki i żurawinę. Na punktach jadłam pomarańcze i banany. Niestety nie było arbuzów, a je najbardziej lubię jeść. Oprócz tego na punktach były wafelki, które dobrze mi wchodziły. Jadłam też struclę, Chorwaci sporo ich jedzą. Nie jadłam nic ciepłego, choćby nie wiem, czy była jakaś zupa. Staram się jeść dość intuicyjnie, to na co miałam ochotę. Na każdym biegu jest inaczej. We Włoszech na Lavaredo na 90km, jadłam cały czas tarty owocowe, one mi najlepiej wchodziły. A w Krynicy na 100km jadłam zupę.
Wspominałaś, iż sporo czasu straciłaś na punktach. Uważasz, iż powinnaś spędzać na nich mniej czasu?
Jakoś nie skupiłam się na tym, iż tracę tam aż tyle czasu. Wystartowałam w długich spodniach, bo na starcie było dość zimno i szczególnie na punkcie na, którym się przebierałam straciłam dużo czasu. Musiałam zdjąć spodnie, długą bluzkę, buty, odpiąć i ponownie zapiąć numer, ubrać krótką odzież. Jeszcze przyszła Polcia, przytuliła się. Myślę, iż powinnam była bardziej się tam “sprężać”. Zachowywałam się tak, jakby na punkcie czas się zatrzymał (śmiech). Myślę, iż to jest pole do poprawy.
Kibicując Ci i śledząc rywalizację wyglądało jakbyś cały czas goniła Francuzkę Sarah Vieuille (która zwyciężyła – przyp. red.) i nabierała mocy. W rzeczywistości tak było? Czy może Ty biegłaś cały czas równo, a to ona słabła?
Tak, doganiałam ją. Szczególnie na końcowym etapie biegu okazało się, iż dość mocno odrobiłam stratę do pierwszej zawodniczki. Najpierw słyszałam, iż mam 8 minut straty, za niedługo było to już tylko 3 minuty. Myślę, iż nadrabiałam dużo na szybkich zbiegach i na płaskim. Nie wiem jak biegła tam Francuzka, ale mnie się wydaje, iż najwięcej właśnie tam mogłam zyskać. Pod koniec, kryzys mi się zmniejszył i mimo tego narastającego zmęczenia dałam radę zbliżać się do niej. Nie spodziewałam się, iż aż tak zmniejszę tę stratę, która cały czas topniała.
Zajmując drugie miejsce, wywalczyłaś możliwość startu w CCC (biegu na 100km) podczas tegorocznego UTMB. Bieg w Chamonix ma większe przewyższenie i będzie trudniejszy pod kątem technicznym. Wolisz trasy szybkie, z małym przewyższeniem jak ta w Chorwacji, czy takie, jak na CCC?
Wolę trasy szybkie, bo lubię biegać. Jak jest duże przewyższenie, to trzeba sporo podchodzić. Nie da się tego inaczej zrobić. Wiadomo, iż jedni pokonują te przewyższenia wolniej, drudzy szybciej, ale ja wolę szybsze trasy. Trasa w Chorwacji bardzo mi się podobała pod kątem przewyższenia. Ta w Chamonix na pewno będzie trudniejsza, więc muszę się na to konkretnie przygotować.
6 dni po biegu w Chorwacji wystartowałaś w Mistrzostwach Polski w biegu alpejskim. Jednak zeszłaś z trasy po przebiegnięciu ok. 1,5 km. Co się stało?
Liczył się tylko medal MP. Byłam zapisana na trzy dystanse (bieg alpejski, anglosaski i maraton), ale stwierdziliśmy, iż maraton to za dużo, jak na tydzień po ultra. Pewnie bym przebiegła, ale potem mogłoby być różnie, więc wolałam być ostrożna i go nie biec. Stwierdziłam, iż spróbuję na verticalu. Trener powiedział mi, iż mam przebiec ok. 10min i zadecydować sama, czy mam szansę na medal. Wiedziałam, iż od verticala wolę bieg anglosaski (MP na tym dystansie odbywały się dzień później – przyp.red.). W trakcie biegu stwierdziłam, iż nie będę dłużej „rzeźbić”. Uznałam, iż jak dobiegnę do mety, to pewnie na następny dzień już nie wystartuję, więc zdecydowałam, iż schodzę i pobiegnę w sobotę w anglosasie. I to była dobra decyzja, byłam zadowolona z tego wyniku (Paulina wywalczyła srebrny medal w biegu anglosaskim – przyp.red.), ale mam nadzieję, iż złoty medal MP jeszcze kiedyś zdobędę. Najwięcej mam srebrnych, a złotego jeszcze nigdy nie zdobyłam.
Jakie najdłuższe treningi wykonujesz w przygotowaniach do ultra?
Chyba nigdy nie robiłam dłuższego treningu niż 3h, ale często zawody na krótszych dystansach traktuję jako trening pod bieg ultra, do którego się przygotowuję. Przykładowo start w Zimowym Maratonie Bieszczadzkim, w którym startowałam zimą, był dla mnie takim treningiem. Nie robię bardzo długich treningów. 3h to max. Ogólnie nie przywiązuję wagi do tego, ile trwa trening i ile km na nim zrobiłam. Dostaję zadanie i je wykonuję i ile wyjdzie, tyle wyjdzie.
Jaki trening jest Twoim ulubionym?
Ciekawe pytanie… Mogłabym sobie zażartować i powiedzieć, iż luźne wybieganie 12-15 km (śmiech). Nie mam chyba takiego ulubionego treningu. Jakbym miała na gwałtownie odpowiedzieć, to lubię dłuższe treningi po górach
To może masz trening, którego nie lubisz?
Treningi szybkościowe, na krótkich odcinkach lub w formie ciągłej. Przed tymi szybkimi stresuję się i nie przepadam za nimi. Niedawno robiłam 5x3km i miałam przed tym treningiem taki stres! Wiedziałam, iż organizm będzie cierpiał. Po treningu jest oczywiście satysfakcja, ale wcześniej się lekko boję.
Życzymy dużo zdrowia i wywalczenia złotego medalu MP .