Oto reakcja na zwolnienie Thurnbichlera. Małysz nagle oberwał podwójnie

2 dni temu
Zdjęcie: Screen Player


- Nie powinniśmy funkcjonować jak w klubach piłkarskich i zmieniać trenerów jak rękawiczki. Niezależnie od nazwisk naprawianie tego, w czym braki ma Polska, zajmie lata, a nie kilka miesięcy - mówi Sport.pl Werner Schuster, były trener niemieckich skoczków, o rewolucji w polskich skokach. Całe środowisko tego sportu ze sporym zdziwieniem przyjęło odsunięcie Thomasa Thurnbichlera od roli trenera głównej kadry Polaków.
Thomas Thurnbichler nie będzie już dalej trenerem polskich skoczków, a po sezonie zastąpi go Maciej Maciusiak - ta informacja zszokowała w ostatnich kilkunastu godzinach nie tylko polskie, ale i całe, międzynarodowe środowisko skoków. W Planicy, zwłaszcza w czwartek wieczorem i piątek rano, trudno było usłyszeć inne pytania niż "Dlaczego?" i "Co dalej?".


REKLAMA


Zobacz wideo Polscy skoczkowie mają nowego trenera. Thurnbichler się pożegnał


Trenerzy kadr usłyszeli to od Thurnbichlera jako pierwsi. I są w szoku
Trenerzy wszystkich kadr biorących udział w zawodach Pucharu Świata dowiedzieli się o sprawie pożegnania Thurnbichlera z polskim zespołem nieco wcześniej niż dziennikarze i kibice. Austriak poinformował o tym szkoleniowców, dziękując im za współpracę i dodając, iż na pewno zostanie przy skokach, na spotkaniu, które Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zorganizowała dla sztabów w czwartkowe popołudnie.
Na trwającym półtorej godziny posiedzeniu za zamkniętymi drzwiami mówiło się głównie o zmianach w kontekście przyszłości skoków, ale dla wielu trenerów słowa Thurnbichlera były sporym zaskoczeniem i wywołały sporo dyskusji. To po tym spotkaniu o sprawie dowiedział się Sport.pl - jeden z trenerów potwierdził nam, iż szkoleniowiec Polaków zdążył się już pożegnać z kolegami z innych kadr.
- Byłem zaskoczony. Thomas nic nam nie mówił w Lahti, więc trochę zastanawiałem się, co będzie się działo, ale nie myślałem, iż tak to się zakończy. Dlatego to dla mnie spory szok - mówi nam Andreas Widhoelzl, trener Austriaków.


- Usłyszałem o tym razem z innymi szkoleniowcami na naszym spotkaniu, ale wcześniej nic nie słyszałem, ani nie miałem możliwości porozmawiać z Thomasem. Nie wiem, jakie są powody takiej decyzji. Choć teraz na pewno porozmawiamy, pewnie przy piwie po zawodach - śmieje się były współpracownik Thurnbichlera sprzed jego przyjścia do Polski. - Przy piwie? To co, może będzie mówił szczerzej? - zagadujemy szkoleniowca. - Znam go już bardzo długo, rok był moim asystentem w kadrze. W czwartek usłyszałem o tym po raz pierwszy. Nie składaliśmy mu wcześniej żadnych ofert. Jest świetnym trenerem. Ma sporą wiedzę, bo przecież pochodzi z Austrii, ha, ha. Jest młody, nie wiem do końca, jaką drogę obierze: czy weźmie się za szkolenie juniorów, czy może trochę odejdzie od obecnych obowiązków. Ale jest dobrym szkoleniowcem i wierzę, iż sobie poradzi. Zobaczymy, co przyniesie dla niego przyszłość - dodaje Widhoelzl.


- Ja też się tego nie spodziewałem. Teraz życzę mu, żeby wszystko się ułożyło. Żeby niezależnie od tego, gdzie wyląduje, odniósł sukces i tak, jak pracując w Polsce, starał się dać z siebie to, co najlepsze. Polska zmienia trenera i mam nadzieję, iż wyjdzie jej to na dobre. Macie dobrych szkoleniowców i zawodników, więc liczę, iż pozostaniecie w czołówce, a Thomas odnajdzie się w innej roli lub zupełnie nowej pracy - ocenia Robert Hrgota, trener słoweńskich skoczków.
Szef słoweńskich skoków usłyszał prawdę o Polsce od Stoeckla. Teraz mówi więcej o systemie niż odsunięciu Thurnbichlera
Na zwolnienie Thurnbichlera nie byli też do końca przygotowani szefowie skoków w największych nacjach dyscypliny. Chyba iż robią dobrą minę do złej gry, a tak naprawdę zakulisowo już wcześniej usłyszeli o decyzji PZN, a z Austriakiem rozmawiali. Takie podejrzenia można byłoby mieć zwłaszcza w kontekście jego rodaków, ale zarówno trener Widhoelzl, jak i dyrektor sportowy całego austriackiego związku Mario Stecher, z którym na Sport.pl rozmawialiśmy jeszcze w piątek, twierdzą, iż "nic nie pozostało na rzeczy". Stecher zapewnia też, iż w razie czego drzwi dla Thomasa w Austrii pozostają otwarte. - Przede wszystkim musi otwarcie powiedzieć, czego chce w przyszłości - ocenił działacz i były świetny kombinator norweski.
- Na efekty pracy u podstaw potrzeba w skokach czasu. A w tym przypadku Thomas go w ogóle nie dostał - powiedział także Stecher. To cios w PZN i Małysza, którzy zatrudniając Thurnbichlera mówili o szerszej perspektywie i pracy głównie u podstaw polskich skoków, a jednocześnie kazali mu się skupiać także na starszych zawodnikach i celach, które dla niejednego szkoleniowca w obecnych okolicznościach wokół polskich skoków byłyby zbyt wygórowane.
- Rozmawiałem w Oberstdorfie z Alexem Stoecklem, gdy jeszcze pracował z Thomasem w roli dyrektora skoków i kombinacji w Polsce i mówił mi, iż trudno w tej chwili oczekiwać po polskiej kadrze zbyt wiele. Że tu czołówkę zawodników stanowią ci w wieku 30, 35, a choćby 37 lat - zdradza Sport.pl szef słoweńskich skoków Gorazd Pogorelcnik.


- Dla mnie zawsze ważne jest, jaki system stoi za sukcesami kadry narodowej. Trzeba mieć wielu zawodników, w dobrych rocznikach i z perspektywą rozwoju. jeżeli to widzę, robię się pewny siebie i spokojny, bo wiem, iż trzeba to tylko dobrze poukładać. W Słowenii w ostatnich dwóch latach mieliśmy problemy, zwłaszcza na poziomie Pucharu Kontynentalnego. Dokonaliśmy zmian i udało się trochę poprawić sytuację, ale przez cały czas wiemy, iż mamy tam braki, iż nie jest idealnie. Ale nie chodzi o to, żeby ciągle coś zmieniać, a już na pewno nie non stop skupiać się na trenerach. Zawsze musimy patrzeć na system. jeżeli nie będziemy go pewni, to nie ruszymy z miejsca. I nie mówię tylko o wszystkich kadrach, ale o patrzeniu na skoczków już mniej więcej od 14. roku życia. Oni już muszą w pewnym stopniu być pod pieczą związku, związywać się z trenerami, którzy będą ich prowadzić przez kolejne lata. Muszą otrzymać od nich odpowiednie, indywidualne podejście. Dbamy o to, żeby trenerzy rozwijali ich technicznie, motorycznie, ale też mentalnie. Później znają się dobrze i sobie ufają. Dlatego system jest najważniejszy. Nie trenerzy i cyrkulacja nazwisk w środowisku - mówi Pogorelcnik.
I te słowa też brzmią dość wymownie w kontekście tego, co wydarzyło się w Polsce. I jaką decyzję, skupioną wokół jakich wartości, podjął zarząd PZN i Adam Małysz. Nagle prezesowi związku, choć niebezpośrednio, obrywa się od dwóch ważnych postaci ze środowiska.
Thurnbichler do Słowenii się raczej nie wybierze. - Nie myśleliśmy o zmianach, zwłaszcza tuż przed igrzyskami. Mamy każdą pozycję w naszym układzie wypełnioną, wszystko dobrze ustalone. Ale jestem pewny, iż Thomas ma inne oferty i iż gdzieś, jeżeli nie w Polsce, się jeszcze znajdzie. Ma sporo wiedzy, talent i nie martwię się o jego przyszłość - podsumowuje Gorazd Pogorelcnik.
Legendarny trener alarmuje po rewolucji w Polsce: Za chwilę ten problem pojawi się w Niemczech
O sprawę odejścia Thurnbichlera z polskiej kadry zapytaliśmy też eksperta Eurosportu i trenera pracującego z juniorami w Niemieckim Związku Narciarskim, a wcześniej wieloletniego, wręcz legendarnego szkoleniowca, w niemieckiej kadrze, Wernera Schustera. - Każdy chciałby sukcesów od razu, ale one potrzebują czasu. Obserwowałem pracę Thomasa u podstaw i myślę, iż kładł fundamenty pod to, żeby za jakiś czas coś z tego wyszło. To jednak wymaga cierpliwości i poświęcenia myślenia o nagłych sukcesach na rzecz czekania na efekty tego, co dopiero się rozpoczęło. To nigdy nie przychodzi, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, na zawołanie, od razu. Potrzeba co najmniej kilku lat i dania temu szansy - uważa Austriak. - Za chwilę ten sam problem pojawi się w Niemczech i będzie się tu toczyła podobna dyskusja, być może ze wskazaniem w kierunku trenerów - dodaje Schuster, który z Niemcami zdobył między innymi drużynowe mistrzostwo olimpijskie w 2014 roku w Soczi, a także cztery inne medale z igrzysk i jedenaście medali mistrzostw świata, w tym trzy złote.


- Nie powinniśmy funkcjonować jak w klubach piłkarskich i zmieniać trenerów jak rękawiczki. Niezależnie od nazwisk naprawianie tego, w czym braki ma Polska, zajmie lata, a nie kilka miesięcy. Polskie skoki mają problem z dziurą pokoleniową, jak Niemcy. Nie zazębia się tu kwestia utytułowanej starszyzny i utalentowanej młodzieży. Wiem, iż macie dobrych juniorów, nadzieje na przyszłość. Ale nie można oczekiwać, iż wyniki przyjdą w mig, gdy starsi skoczkowie są na szczycie od lat, a tym młodszym brakuje czasu, żeby już się tam wdrapywać - wskazuje trener, który przed powrotem do Niemiec pracował też w słynnej szkole Schigymnasium Stams w Austrii.
Schuster zwraca uwagę, iż być może, oceniając pracę Thurnbichlera, często skupialiśmy się nie na tym, na co warto było spojrzeć. - Praca Thomasa z Pawłem Wąskiem nie jest odpowiednio doceniana. To, iż dał radę osiągnąć z nim dobre wyniki, jest naprawdę czymś wielkim. Widziałem, jak się rozwija i widać, iż razem z trenerem wykonali tam kawał dobrej roboty, było tu naprawdę dużo jakości - zapewnia. - Thomas prezentuje naprawdę wysoki standard jako trener, jest doceniany w środowisku i wątpię, żeby miał problem ze znalezieniem pracy. Ma talent. W Polsce chyba stracił zaufanie u zawodników, zwłaszcza starszych. Dobrze współpracował z Wąskiem, ale brakowało mu zbudowania dobrej relacji z tymi najbardziej doświadczonymi. Przez to prawdopodobnie stopniowo tracił też motywację - wyjaśnia szkoleniowiec.
- Co teraz może się stać z Thomasem? Skoro ma ofertę z Polski, żeby zostać trenerem juniorów, to byłoby idealne rozwiązanie dla związku. I dla młodych polskich skoczków, którzy zyskaliby kogoś, kto potrafi pracować z zawodnikami w tej kategorii i prowadzić ich do wysokich celów. Wiem, iż Thomas ma ambicje, żeby zawsze pracować z młodymi, perspektywicznymi zawodnikami. Zawsze chce rozwijać skoczków i lubi obserwować ich progres. Tylko pytanie, czy pozostanie w Polsce jest mu potrzebne? Myślę, iż jeżeli ma oferty z innych krajów, nie tylko dotyczące pracy w Pucharze Świata, ale i u podstaw tamtejszych systemów szkolenia, to byłby bliżej wybrania pracy tam, a nie dla PZN. Choć podkreślę, iż byłby tu interesującym, niemal perfekcyjnym rozwiązaniem - podsumowuje Werner Schuster.


Przypomnijmy, iż PZN zaproponował Thurnbichlerowi stanowisko trenera kadry juniorów. Austriak, który jak sam przyznaje, ma też inne oferty, odpowiedź na pytanie o swoją przyszłość poda prawdopodobnie w okolicach końca pierwszego tygodnia kwietnia.
Idź do oryginalnego materiału