Chojniczanka Chojnice kontra Świt Szczecin. Nieoczywista para jeżeli chodzi o półfinał barażowy w walce o awans do I ligi, ale rzeczywistość potrafi zaskoczyć. Te dwa kluby to zupełnie różne historie. Chojniczanie po spadku w okresie 2022/23 nie zdołali wrócić na pierwszoligowy poziom już przy pierwszej okazji. Rok temu w barażach zatrzymała ich w 1/2 finału Stal Stalowa Wola (1:2). Teraz wywalczyli sobie szansę na rehabilitację. Świt z kolei to rewelacja całych rozgrywek. Jako beniaminek zajął 5. miejsce w tabeli i dostał szansę na pierwszy w historii awans na drugi poziom rozgrywkowy.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski po 7 godzinach przesłuchań. Do sądu nie będzie musiał wracać
Czwarte miejsce "przeklęte". Chojniczanka odczaruje?
Choć mówimy o sąsiadach z tabeli, Chojniczankę i Świt dzieliło aż dziewięć punktów na korzyść tych pierwszych. To także właśnie oni grali jako gospodarz, więc faworyt był oczywisty. Niemniej chojniczanie mieli w tych barażach do przełamania pewną klątwę. Otóż jeszcze nigdy do I ligi nie awansował zespół, który po sezonie zasadniczym zajmował czwarte miejsce. Paradoksalnie najczęściej czyniły to drużyny z... szóstej lokaty (trzy razy). Dwukrotnie awans wywalczał trzeci zespół, a Resovia Rzeszów w okresie 2019/20 dokonała tego z piątego miejsca. Czwarte przez cały czas czekało na odczarowanie.
Chojniczanka nie bawiła się w półśrodki. Co za połowa!
Gospodarze jednak bardzo brutalnie pokazali, iż mają wszelkie narzędzia, by ów klątwę odczynić. Pierwsza połowa była nokautem i to ciężkim. Chojniczanie strzelili w niej aż cztery gole. Najpierw w 7. minucie do siatki głową po rzucie rożnym trafił Ukrainiec Dmytro Yukhymovych. W 28. minucie dośrodkowanie w pole karne posłał Jakub Żywicki, a bramkarz Jakub Rajczykowski zmylony przez atakującego piłkę napastnika nie zareagował i piłka niespodziewanie wpadła do siatki.
Trzy minuty później było już 3:0. Rajczykowski fatalnie podał wprost pod nogi rywala, a kontrę skutecznie wykończył Dariusz Kamiński. Świt nie istniał, Świt był na łopatkach, Świt miał defensywę istniejącą tylko teoretycznie. Udało im się co prawda zmniejszyć straty za sprawą trafienia Krzysztofa Ropskiego w 33. minucie, który dobił swój własny strzał. Tylko cóż z tego, skoro dziewięć minut później obrońcy Świtu kompletnie nie przypilnowali w polu karnym Valerijsa Sabali i Łotysz z bliska podwyższył na 4:1. Po pierwszej połowie Chojniczanka była jedną nogą w finale baraży.
Dzielny jak Świt. Gdyby jeszcze tak obrona dojechała do Chojnic
Po przerwie gospodarze wyciągnęli jeszcze do rywali pomocną dłoń. Dosłownie, bo w 50. minucie Świt dostał rzut karny właśnie za zagranie ręką obrońcy Chojniczanki. Dawid Kort nie zmarnował okazji i zrobiło się 4:2. To jednak była ledwie kropla w morzu potrzeb gości. Szczecinianie potrafili jednak wlać jeszcze nadzieję w serca fanów. W 73. minucie piłka w polu karnym Chojniczanki trafiła do Szymona Kapelusza, a ten nieco pokracznym, ale zaskakująco precyzyjnym strzałem zmienił wynik na 4:3. Świt znalazł się o krok od wielkiej remontady.
Minuta gry "w kontakcie". Chojniczanka gwałtownie sprowadziła rywali na ziemię
Los bywa jednak brutalny i tak też było w tym wypadku. Dosłownie minutę po tym jak goście odzyskali wiarę, gospodarze sprowadzili ich na ziemię. Dośrodkowanie Maksymiliana Tkocza z lewej strony na dalszy słupek, a tam kompletnie niepilnowany Marcel Stefaniak głową trafił na 5:3.
Ten gol okazał się zabójczy dla marzeń Świtu o I lidze. Chojniczanka wygrała i to ona zagra w finale barażowym. Jej rywalem będzie Wieczysta Kraków, która wcześniej tego dnia pokonała 3:1 KKS Kalisz. Ten mecz już w niedzielę 15 czerwca o 15:00 w Krakowie.
Chojniczanka Chojnice - Świt Szczecin 5:3 (Yukhymovych 7', Żywicki 28', Kamiński 31', Sabala 42', Stefaniak 74' - Ropski 33', Kort 50'(K), Kapelusz 73')