Odpowiada na słowa krytki. „Ludzie nie mają pojęcia”

speedwaynews.pl 2 godzin temu

Fraser Bowes przyjechał do Polski w 2021 roku. Australijczyk parafował umowę z Wölfe Wittstock, gdzie przejechał blisko dziewiętnaście biegów. Rok później dołączył do Orlen Oil Motoru Lublin, z którym jest związany po dziś dzień. Australijczyk miał kilka przebłysków w PGE Ekstralidze, ale na dobrą sprawę to większość kariery spędził w U24 Ekstralidze i niższych ligach europejskich. Szansą dla niego miała być Autona Unia Tarnów, z którą spędził miniony sezon Metalkas 2. Ekstraligi.

Fraser Bowes odpowiada

Bowes większość sezonu czekał na biegi, ponieważ Autona Unia Tarnów nie mogła zastępować polskiego U24 zagranicznym przez spełnianie wymagań regulaminowych. Odejście Mateja Žagara otworzyło dla 24-latka szansę, którą starał się wykorzystać. Podczas meczu na łódzkiej Moto Arenie Fraser Bowes zanotował kilka błędów, przez co legendarny menedżer Marek Cieślak przyznał na antenie, iż Australijczyk nie potrafi jeździć na żużlu.

Syn Shane’a Bowesa zdecydował się odpowiedzieć w mediach społecznościowych na słowa Marka Cieślaka. Przy okazji wyciągnął on pewne mankamenty z klubowego życia.

Ostatnio jestem pod falą krytyki – czytamy. – Szczególnie po komentarzu od Marka Cieślaka. Jestem pierwszy do stwierdzenia, iż mecz w Łodzi był słaby z mojej strony. Ludzie nie mają pojęcia jak wymagające jest życie żużlowca, dopóki sami tego nie przeżyją.

Nie wypłacalne kluby i „życzenie” samobójstwa

Bowes ściga się również w Wielkiej Brytanii czy Szwecji, a czasami da się go zobaczyć na francuskich torach. Korzysta z każdej możliwej okazji do startów, ale jednak finansowo obrywa po kościach. Workington Comets trafili przez moment pod zarządzanie administracyjnie, a Autona Unia Tarnów jest w tak poważnych tarapatach, iż niektórzy próbowali zniechęcić Frasera do parafowania z nimi umowy – Wiele osób odradzało mi Tarnów, ale uznałem, iż to jedyna szansa na jazdę z tak dobrymi żużlowcami.

Wiele razy przyjeżdżałem na mecz po trzydziestu godzinach bez snu, czekając na lotnisku bądź jeżdżąc przez noc – dodaje. – Na dodatek wiele klubów ma finansowe problemy, a zawodnicy jadą miesiące bez wypłaty. Zabierają wtedy pożyczki, aby zapłacić za silniki, wyposażenie czy po prostu mechanikom za ich prace.

Australijczyka najbardziej zabolały jednak słowa, które uderzały go wprost. Jednym z nich miałoby być „życzenie” odebrania sobie życia, co jest skandalicznym zachowaniem.

Co naprawdę mnie uderza to czytanie komentarzy typu „Bowes popełni samobójstwo” oraz uderzanie w innych zawodników. Zanim napiszecie komentarz to pamiętajcie, iż my ryzykujemy życie, chcąc przy tym spełnić marzenia. Żużel to sport, ale nikt nie powinien życzyć komukolwiek śmierci – kończy.

Idź do oryginalnego materiału