Dobre kilka lat temu przyjęło się stwierdzenie, iż żużlowa 2 Liga to styl życia, i coś zawsze w tym było. Nieduże, ale i klimatyczne stadiony, zawodnicy pojawiający się niemal znikąd, czy niespodziewane wyniki były codziennością. I choć z finansowego punktu widzenia jazda w najniższej klasie rozgrywkowej w kraju nigdy się nie opłacała, kibice niemal zawsze mogli cieszyć się wspaniałą rywalizacją sportową.
Zaatakowali z drugiego rzędu. I wygrali
Nie mogło być inaczej i w tym roku. Głównymi faworytami do wygrania ligi były drużyny Wybrzeża Gdańsk i Ultrapur Startu Gniezno. A tu znienacka wyskoczyła jak Filip z konopi Pronergy Polonia Piła, która nie tylko zbudowała interesujący skład, ale i potrafiła w wielu meczach doskonale wykorzystać swoje atuty, psując też rywalom krew na wyjazdach. Po fazie zasadniczej Poloniści byli jednak na 3. miejscu – zgodnie z przewidywaniami.
Play-offy były jednak prawdziwym popisem Pilan. Najpierw zwycięstwo ze Startem Gniezno u siebie, by kilka dni później zremisować na wyjeździe. Później niewysokie zwycięstwo na domowym torze z Wybrzeżem Gdańsk, by nad morzem rozbić rywala w drobny mak. A pamiętajmy, iż kilka brakowało, by Pilanie do play-off zasadniczo nie przystąpili, bo walkower za pierwszy mecz z Gnieznem wisiał w powietrzu.
Ważny sukces dla całego polskiego żużla. Kibice zasłużyli
Nie jest wielkim zaskoczeniem, iż wśród żużlowych kibiców znajdują się też tacy, którzy z awansu Polonii Piła zadowoleni nie są i nie mówimy tu o fanach drużyn, których Wielkopolanie pokonali. Dla całej dyscypliny w naszym kraju, awans Polonii jest jednak informacją bardzo dobrą. I to z kilku względów.
Przede wszystkim do Metalkas 2. Ekstraligi wchodzi zespół z olbrzymim zapleczem kibicowskim. Kiedy spojrzy się na historyczną czołówkę polskiego speedwaya, mówimy głównie o miastach, w których żużel jest religią. I w Pile jest niemal identycznie. Miasto żyje speedwayem, bez niego praktycznie nie oddycha. Sami fani pokazali to m.in. zapełniając zarówno własny stadion w fazie play-off, jak i w ogromnej liczbie pojawiając się na meczach wyjazdowych.
Dodatkowo zawsze warto mieć choćby na zapleczu PGE Ekstraligi drużynę, która ma w swojej historii medale DMP i wielkie tradycje. W tej sytuacji aż szkoda, iż Jarosław Hampel zakończył karierę, bo powrót do macierzystego klubu w tym momencie byłby piękną klamrą w jego karierze. A i uwielbiany w Pile zawodnik mógłby liczyć na specjalne traktowanie.
Praca się zaczyna. Czas zarządzić sukcesem
W sezonie 2025 dużą pracę ku chwale pilskiego żużla wykonali też działacze. Nie chodzi tu o samą organizację klubu czy znalezienie sponsora tytularnego, ale i kapitalne transfery w trakcie rozgrywek. Gdy na dobre wypadł z drużyny Tomasz Gapiński, sięgnięto po Wiktora Jasińskiego, który ma za sobą kapitalny sezon. Gdy problemem były punkty juniorów, wyciągnięto z Poznania Kamila Witkowskiego, który z kolei w fazie play-off był więcej niż znakomity.
Teraz jednak działacze wraz ze sztabem będą musieli zmierzyć się z czymś, z czym do tej pory nie mieli do czynienia – zarządzaniem sukcesem. A to zgubiło już niejeden sprawny umysł. w okresie 2025 pokazała Unia Tarnów, jak tego nie robić. Z awansu do Metalkas 2. Ekstraligi po roku zostały już tylko łzy, problemy kadrowe, długi i dramatyczny wizerunek klubu. Na czym więc włodarze Polonii będą musieli się skupić?
Skład do gruntownej przebudowy
Mówi się, iż sukces ma wielu ojców i pod względem sportowym w Pile jest to określenie niezwykle trafne. Oczywiście doskonale prezentował się na torze Wiktor Jasiński, ale poza nim drużyna Polonii była równa, choć rzadziej błyskotliwa. Jest niemal pewne, iż wspomniany wychowanek Stali Gorzów w Pile zostanie, ale co dalej? najważniejsze dla pilan powinno być zatrzymanie znakomicie rozwijającego się Villadsa Nagela, odkrycia sezonu 2025. Dobrym ruchem byłoby także zatrzymanie dwójki młodzieżowców, którzy w play-offach jechali doskonale – Jakuba Żurka i Kamila Witkowskiego. Jazda w Metalkas 2. Ekstralidze powinna w tym pomóc, ale nie jest to wcale tak oczywiste.
Pozostałe miejsca w składzie pozostają otwarte. Jonas Seifert-Salk co prawda ma za sobą przyzwoity sezon, ale nic ponad to. Z taką jazdą, jak przez cały 2025 rok, Duńczyk nie ma czego szukać w wyższej klasie rozgrywkowej. Co gorsza dla pilan, zatrzymanie zżytego z klubem Adriana Cyfera także na ten moment nie wydaje się mieć większego sensu. Doświadczony już Polak nie przekroczył choćby średniej 2,0 punktu na bieg, co nie daje dużych szans na równie skuteczne występy przeciwko mocniejszym rywalom. Z całym szacunkiem do Krzysztofa Sadurskiego i jego kluczowej roli w kilku meczach wyjazdowych, przed nim przez cały czas sporo nauki i jazdy w KLŻ. Najciekawiej może być w przypadku Norberta Kościucha, który jedynie na domowym torze był w stanie powalczyć, a to zdecydowanie za mało w zaistniałej sytuacji. Czy więc przyjdzie czas na zakończenie kariery i w pełni oddanie się pracy trenera? Być może.
Otwarcie na sponsorów
Wyższa liga to i znacznie większy budżet. A to łączy się z dodatkową pracą w celu ich pozyskania. Na pewno przyszedł czas, by spojrzeć na nich nieco szerzej. Póki co na meczach Polonii reklamowali się głównie lokalni przedsiębiorcy, mający z regionem dużo wspólnego. Teraz sytuacja się diametralnie zmienia. Metalkas 2. Ekstraliga to już rozgrywki ogólnopolskie w znaczeniu rozpoznawalności i potencjału reklamowego. Tym samym przyszedł moment, w którym być może w celu przekonania dużych darczyńców będzie trzeba ruszyć daleko poza region.
Stadion będzie problemem?
Wspomnieliśmy już o kibicach z Piły i ich oddaniu miejscowej Polonii. Niemal zawsze je widać w liczbie fanów pojawiających się na stadionie. w okresie 2025 nie było meczu, w którym nie doszłoby do sold-outu. Klub wielokrotnie korzystał z możliwości sprzedaży biletów na miejsca stojące, przyjmując nadkomplet sympatyków klubu na obiekt.
Problem w tym, iż kłopoty ze zmieszczeniem wszystkich kibiców były już przez cały sezon Krajowej Ligi Żużlowej, a gdy ostatnio Polonia ścigała się na drugim poziomie rozgrywkowym, na stadion średnio przychodziło około 6000 widzów. A przypomnijmy, iż oficjalna pojemność nowego stadionu to 4000 miejsc, biorąc pod uwagę także trybunę VIP i sektor przeznaczony dla dziennikarzy. Nie oszukujmy się więc – sytuacja z sobotniego finału, gdy dla części kibiców trzeba było stworzyć pod stadionem strefę kibica z telebimem, może się powtarzać. I to wielokrotnie. A to przecież niemałe straty finansowe dla klubu, licząc zarówno brak dochodu z biletów, jak i konieczność wydania dodatkowych pieniędzy na wspomnianą strefę kibica.
Sezon 2026 będzie dla Polonii wyjątkowy. Zanosi się na pierwszy awans nie przy zielonym stoliku od lat ’90 – złotych lat klubu. Czy Jasiński z Nagelem będą nowymi Dobruckim i Nielsenem? Szczerze tego pilanom życzę.