Listopad przyniósł prawdziwą rewolucję w H. Skrzydlewska Orle Łódź. Z drużyną pożegnali się niemal wszyscy podstawowi zawodnicy – jedynym, który pozostał w kadrze, jest Seweryn Orgacki. Stabilizacja zachowała się jedynie na stanowisku trenera, gdzie misję kontynuuje Maciej Jąder. Jednym z największych problemów łodzian w minionym roku był tor. Nawierzchnia często zaskakiwała samych gospodarzy, co przekładało się na bolesne porażki przed własną publicznością.
Problemy z przygotowaniem nawierzchni doprowadziły do pożegnania się z Januszem Ślączką oraz toromistrzem Janem Chorosiem. Teraz jednak w Łodzi postawiono na sprawdzone rozwiązanie. Do klubu wraca toromistrz Szaza, który pracował już w Orle w poprzednich latach. Witold Skrzydlewski, znany z ciętego języka, w swoim stylu skomentował ten powrót dla portalu lodzkizuzel.pl
– Wrócił do nas toromistrz, pan Szaza, który wrócił „na stare śmieci” i będzie odpowiadał za tor. Myślę, iż teraz zawodnicy nie będą mogli narzekać, iż tor jest źle przygotowany. Mamy z panem Szazą ustalenie: jak będą jakieś reklamacje, to mu brodę golimy. Ma taką kozią bródkę – jak mu ją ogolimy, to dopiero będzie wyglądał!
Powrót „Szazy” to niejedyne wzmocnienie sztabu. Funkcję dyrektora sportowego objął Piotr Mikołajczak, który ma poukładać sprawy organizacyjne. Już w styczniu drużyna uda się na zgrupowanie, które ma scalić niemal całkowicie nowy zespół. Choć Orzeł nie jest wymieniany w gronie faworytów Metalkas 2. Ekstraligi, Witold Skrzydlewski wierzy, iż jego ekipa sprawi niejedną niespodziankę i namiesza w ligowej tabeli.
Witold Skrzydlewski
Traktor













