W czwartkowy wieczór Moonfin Malesa Ostrów pokonała H. Skrzydlewska Orła Łódź w meczu Metalkas 2. Ekstraligi. Dla gospodarzy było to długo wyczekiwane, premierowe zwycięstwo w sezonie. Do składu wrócił Grzegorz Walasek, który zastąpił Norberta Krakowiaka – i był to strzał w dziesiątkę. Ostrowianie triumfowali, natomiast łodzianie ponieśli trzecią porażkę w tym roku.
Goście z Łodzi zdobyli zaledwie 32 punkty. Już na początku spotkania doszło do groźnie wyglądającego upadku – Mikkel Andersen zderzył się z klubowym kolegą i choć wrócił do parku maszyn o własnych siłach, nie pojawił się już więcej na torze. Trener Janusz Ślączka ratował wynik rezerwami taktycznymi, ale bez większego powodzenia.
Kłopoty nie ominęły też Václava Milíka. Czech rozpoczął mecz od zera, ale później zaprezentował efektowną akcję, wyprzedzając dwóch rywali. Wydawało się, iż odzyskał rytm – do czasu. W jednym z wyścigów prowadził niemal do końca, ale błąd na łuku wykorzystał Grzegorz Walasek.
– Szukałem większej prędkości i chyba za bardzo osłabiłem motocykl. W ostatnim biegu trafiłem z ustawieniami, ale popełniłem błąd – wyniosło mnie szeroko, wpadłem w koleiny i Grzesiek mnie minął – powiedział Milík w rozmowie z Canal+ Sport 5.
Po biegu było widać, iż coś jest nie tak. Czech zaczął słabnąć, a później zdradził, iż odnowiła się kontuzja barku, który był wcześniej operowany.
– Przy tym manewrze mocno odczułem bark – ten sam, który był operowany po kontuzji w Krośnie. Tak mnie tam „zagrzało”, iż z trudem dowiozłem bieg do końca. Mam nadzieję, iż to nic poważnego. Na razie boli, ale wierzę, iż obejdzie się bez większych problemów – wyznał zawodnik.
Na szczęście Orzeł Łódź ma chwilę przerwy. Kolejne ligowe spotkanie odjadą dopiero 24 maja w Rzeszowie. To czas, który Václav Milík może wykorzystać na regenerację i powrót do formy – tak potrzebnej całemu zespołowi.

