Grand Slam Track – to miała być nowa jakość w lekkoatletyce. Michael Johnson, czterokrotny złoty medalista olimpijski i były rekordzista świata w biegach na 200 i 400 metrów, obiecywał, iż stworzy zawody godne XXI wieku. Takie, w których lekkoatleci będą traktowani, jak na to zasługują: jak prawdziwi profesjonaliści. To miały być zawody jak Wielki Szlem w tenisie czy golfie. 58-letnia legenda lekkoatletyki chciała, by jego ukochany sport miał godne miejsce w kalendarzu nie tylko co cztery lata, gdy realizowane są igrzyska olimpijskie.
REKLAMA
Zobacz wideo
Wielki Szlem – nowy pomysł na lekkoatletykę
Rywalizacja w GST toczyła się tylko w konkurencjach biegowych. W pierwszej koncepcji zawody miał być trzydniowe. Potem jednak z racji oszczędności zostały skrócone do dwóch dni. Program obejmował rywalizację w 12 konkurencjach – po sześć dla kobiet i mężczyzn. Na każdą konkurencję składały się dwa starty. Na przykład w sprintach były to biegi na 100 i 200 metrów, w tzw. długich sprintach - na 200 i 400 m, a na średnich dystansach - 800 i 1500 m. Za każdy start zawodnicy dostawali punkty według zajętych miejsc. W ten sposób miał być wyłoniony zwycięzca w każdej z konkurencji.
Wielki Szlem miał obejmować cztery mityngi. Pierwszy w Kingston na Jamajce (4-6 kwietnia 2025 roku), a potem trzy w USA: w Miami, Filadelfii i Los Angeles. Za zwycięstwo w każdym z czterech szlemów na zawodników czekały sowite nagrody. 100 tys. dolarów za pierwsze miejsce, 50 tys. za drugie i 30 tys. za trzecie. A za każde kolejne o pięć tys. dolarów mniej, aż do ósmego miejsca. Zwycięzca wszystkich zawodów mógł więc zgarnąć 400 tys. dolarów. GST szczyciło się, iż będzie najbardziej lukratywnymi zawodami w lekkoatletyce, bo na cztery mityngi przeznaczy 12,6 mln dolarów na nagrody, podczas gdy Diamentowa Liga płaciła 18 mln dolarów w 14 mityngach.
Do rywalizacji zaproszono 24 zawodników i 24 zawodniczki jako stałych uczestników szlemów. Grono startujących uzupełniało 48 challengerów, którzy nie mieli gwarancji uczestnictwa w każdych zawodach i mogli być wymienieni w każdym ze szlemów.
Mauzoleum, a nie laboratorium innowacji
Już pierwsze zawody okazały się kompletną klapą. Na 35-tysięczny stadion Independence Park w Kingston sprzedano 27 tys. biletów, ale na trzy dni. Oznaczało to, iż obiekt był wypełniony co najwyżej w 25 procentach. Trybuny dosłownie ziały pustką. Patrick Magyar, założyciel Diamentowej Ligi i były dyrektor Mityngu Weltklasse w Zurichu, napisał w mediach społecznościowych: "Wystarczył jeden dzień zawodów, aby Grand Slam Track udowodnił, iż to nie jest przyszłość lekkoatletyki – to klapa (flop po angielsku). Tak naprawdę to 'Grand Flop Track' może być bardziej adekwatną nazwą. Okrzyknięta za odważny nowy kierunek lekkoatletyki przez Michaela Johnsona, seria ujawniła swoje prawdziwe oblicze już pierwszego dnia w Kingston na Jamajce: atmosferę bliższą mauzoleum niż laboratorium innowacji".
Fatalna inauguracja przekreśliła szanse GST na sukces. Johnson w negocjacjach z menedżerami zawodników zapewniał, iż ma 30 mln na sfinansowanie swojego przedsięwzięcia. Tymczasem okazało się, iż 30 mln to dopiero ma mieć. Ta kwota była tylko na papierze we wstępnym drafcie umowy z firmą Eldridge, której szefem jest właściciel Chelsea Todd Boehly. Po obejrzeniu rozwlekłej i mało ekscytującej inauguracji w Kingston przedstawiciele potencjalnego inwestora wycofali się z negocjacji.
Podobnie było z Winners Alliance, która była głównym inwestorem cyklu zawodów Johnsona. Firma, która w swoim credo ma "wzmacnianie sportowców, by wygrali wszystko", współpracuje między innymi z Novakiem Djokoviciem w Professional Tennis Players' Association. Początkowo Winners Alliance zainwestowało w GST 13 mln dolarów i - jak ustalił serwis The Athletic - były to jedyne pieniądze, które udało się pozyskać Johnsonowi. Poza tym były mistrz trochę dołożył do organizacji zawodów z własnej kieszeni.
Winners Alliance miało wspomóc GST kwotą kolejnych 19 mln dolarów, ale była to – jak się potem okazało – tylko opcja, a nie twarde zobowiązanie.
Grand Slam Track ogłasza bankructwo
Finałem kompletnej klapy pomysłu Johnsona było ogłoszenie w ubiegłym tygodniu bankructwa przez Grand Slam Track. Serwis The Athletic dotarł do wniosku o ochronę przed właścicielami, jaki firma byłego mistrza olimpijskiego złożyła w sądzie. GST deklaruje tam, iż ma aktywa na poziomie od 0 do 50 tys. dolarów, a zobowiązania między 10 000 001 do 50 mln. A do tego od 200 do 999 wierzycieli. Dokument podpisał Johnson i prezes GST Steve Gera oraz ich prawnik.
Wniosek o upadłość oznacza, iż bez obiecanych pieniędzy zostaną zawodnicy, dostawcy i usługodawcy cyklu zawodów Johnsona. Pieniędzy za wynajem stadionów nie zobaczą też w Miami i Filadelfii. Odetchnąć może za to Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles, bo organizatorzy odwołali ostatnią lewą swojego szlema, aby nie popadać w jeszcze większe długi.
Wśród największych wierzycieli firmy Johnsona są gwiazdy lekkoatletyki. Listę otwiera mistrzyni olimpijska i rekordzistka świata w biegu na 400 m przez płotki, Sydney McLaughlin-Levrone nie dostała obiecanych 356 250 dolarów. Dalej jest mistrzyni olimpijska na 200 m Gabby Thomas – 249 375 dolarów. Kolejne miejsca zajmują srebrny medalista biegu na 200 m z Paryża, Kenny Bednarek – 250 tys. dolarów oraz srebrny medalista na 1500 m z 2024 roku, Josh Kerr – 218 750 dolarów. Tę listę można jeszcze długo ciągnąć, bo zawodnicy dostali tylko pieniądze za pierwszy start i nic więcej. W gronie wierzycieli Johnsona jest 28 medalistów ostatnich igrzysk w Paryżu.
- Najbardziej ucierpieli zawodnicy, którzy nie zarabiają najlepiej - mówi serwisowi The Athletic, Paul Doyle, agent dwunastki oszukanych zawodników. - Weźmy kogoś takiego jak Eric Edwards, który myślał, iż wygrał 20 000 dolarów w Filadelfii. Kiedy skończył studia, nie miał choćby sponsora butów, pomagałem mu płacić czynsz. To była jego szansa, by się wyjść z długów i zrobić krok naprzód. Albo Jacory Patterson, który pracował w UPS, pobiegł świetnie i zajął drugie miejsce w Miami. To było 50 tys. dolarów. Powiedział: "Może teraz rzucę pracę".
Johnson wciąż ma nadzieję, iż po ugodzie z wierzycielami w przyszłym roku znów ruszy z Grand Slam Track.

2 godzin temu




![Garmin Fenix 8 Pro. Dokąd odleciał ideał? [RECENZJA]](https://biegowe.pl/wp-content/uploads/2025/12/IMG_9529.jpg)







