Magda Linette jest 34. zawodniczką światowego rankingu tenisistek, a Anastasija Pawluczenkowa zajmuje na tej liście 47. miejsce. Półtora miesiąca temu Polka pokonała Rosjankę w Abu Zabi. Ale mimo wszystko to nie Linette była faworytką meczu w Miami.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"
Przez lata Linette – rocznik 1992 – i Pawluczenkowa – rocznik 1991 – stoczyły pięć meczów, z których Rosjanka wygrała trzy. Ale dopiero w ostatnich miesiącach i tygodniach Polka odniosła nad nią pierwsze zwycięstwa w karierze. Bazująca na dużej sile fizycznej Pawluczenkowa z biegiem lat traci ten atut, ale przez cały czas potrafi być groźna. W tegorocznym Australian Open Aryna Sabalenka modliła się, walcząc z nią w ćwierćfinale. Naprawdę! - Cały czas odtwarzam sobie ten mecz i to mnie doprowadza do szału. Dwa razy prowadziłam w trzecim secie z przewagą przełamania [1:0 i serwowała, 2:1 i serwowała] – mówiła po porażce Pawluczenkowa cytowana przez serwis sports.ru. – Szczerze mówiąc, wtedy po prostu się modliłam – opowiadała o odrabianiu strat Sabalenka. – Zagrała niesamowicie. Jestem przeszczęśliwa, iż jakimś cudem udało mi się wygrać ten mecz – dodawała.
Ten niedawny ćwierćfinał Australian Open Pawluczenkowej pokazuje, iż ją ciągle stać na wielkie rzeczy. Dla 34-letniej Rosjanki był to już siódmy wielkoszlemowy ćwierćfinał w karierze. A Linette grała taki tylko jeden – gdy w 2023 roku dotarła do półfinału Australian Open.
Magda do tamtego świetnego występu w tym roku w Melbourne nie nawiązała. W ogóle początek sezonu ma średnio udany. Z Australian Open odpadła już w pierwszej rundzie, w sumie do starcia z Pawluczenkową w Miami wygrała siedem z 15 meczów, jakie w tym roku rozegrała. Jeszcze raz – Linette nie była faworytką. A zatem dlaczego wygrała? Bo była bardzo regularna, jeszcze bardziej waleczna i absolutnie nieustępliwa. Co by się nie działo. A działo się ogromnie dużo.
Linette wytrwała. Decydował szósty setbol
Sam pierwszy set trwał aż 72 minuty. Linette niespodziewanie przełamała Pawluczenkową już w pierwszym gemie, a później Rosjanka goniła, ale nie mogła dogonić. Wreszcie zrobiła to w ostatnim momencie. Przy stanie 5:4 dla Linette i serwisie Polki Rosjanka obroniła trzy setbole i wreszcie wykorzystała szósty breakpoint w tym gemie. W całym secie miała ich 10 i dopiero ten ostatni przyniósł jej powodzenie. Wtedy wydawało się, iż Pawluczenkowa przejmie kontrolę nad meczem. Ale Linette na to nie pozwoliła. Ze stanu 5:6 doprowadziła do tie-breaka, a w nim wykorzystała szóstą piłkę setową – wygrała go 7-3. W drugiej partii poszła za ciosem. Pokazała i świetny mental, i dobry tenis, i bardzo dobre przygotowanie fizyczne.
Półtora miesiąca temu w walce o ćwierćfinał w Abu Zabi Pawluczenkowa wygrała z Linette pierwszą partię 7:5, a w drugiej przegrywała 1:4, gdy poprosiła o przerwę medyczną. Zmierzono je wtedy ciśnienie i zaraz po pomiarze Rosjanka poddała mecz. Od tamtego czasu zagrała tylko raz – w Dubaju ze swą rodaczką, Samsonową. Przegrała, w trakcie meczu też brała przerwę medyczną. I zniknęła. Tłumaczyła, iż ciągle walczy z infekcją wirusową, którą przywiozła z Australii.
W Miami po miesięcznej przerwie od grania w trakcie drugiego seta meczu z Linette Pawluczenkowa przykładała sobie lód do nosa. Zauważył to Dawid Celt, który komentował spotkanie w Canal+ Sport. Prawdopodobnie Rosjance ze zmęczenia leciała krew. Linette skończyła to starcie, wykorzystując drugiego meczbola, przy serwisie Rosjanki. 7:6, 6:2 to zasłużone zwycięstwo po prostu lepszej pod każdym względem Polki. Teraz, w drugiej rundzie "tysięcznika" w Miami Linette zagra z inną Rosjanką, Jekatieriną Aleksandrową.