Leclerc traci wiarę w Ferrari. Pozycja Vasseura zagrożona

19 godzin temu



Bardzo intrygujące plotki dotyczące Ferrari przed startem GP Kanady. Czy zespół czekają radykalne roszady kadrowe?

Ferrari nie może sięgnąć po mistrzostwo świata kierowców od 2007 roku i choć były pojedyncze sezony, w których ekipa z Maranello miała bardzo mocny, a czasem choćby najmocniejszy samochód, to jednak ich starty zwykle kończą się rozczarowaniami.

Charles szuka?

Widzi to na pewno Charles Leclerc, który jeździ w ekipie od 2019 roku i cały czas czeka na mistrzostwo. Wielka nadzieja włoskiego zespołu może czuć się już sfrustrowana ciągłymi niespełnionymi nadziejami.

Jak przekazuje Corriere della Sera, Leclerc traci wiarę w zespół i może rozważyć przenosiny do innego zespołu. W tym celu mógłby wykorzystać klauzule wyjścia w swoim kontrakcie z Ferrari. Obecna umowa Leclercka jest dopisana do 2026 roku z opcją przedłużenia na kolejne 3 lata.

Jak piszą Włosi, faworytem do ściągnięcia Charlesa miałby być Mercedes, jednak to zależy od sytuacji z kierowcami w tym i najbliższym sezonie. Nie wiadomo również, jaka będzie przyszłość Maxa Verstappena w Red Bullu.

Leclerc może też chcieć zobaczyć, które zespoły będą mocne po zmianie przepisów technicznych.

Vasseur bez wyjścia?

W odwrotnej sytuacji może być Frederic Vasseur, który może być zmuszonym do odejścia z Ferrari. Francuz, będący szefem ekipy od 2023 roku, mimo poprawy wyników przez cały czas nie jest w stanie wprowadzić zespołu na mistrzowski poziom.

Według doniesień włoskich mediów, Vasseur dostał czas do połowy 2026 roku na obronę swojego stanowiska. najważniejszy w tym kontekście ma być początek sezonu 2026. o ile Ferrari pod rządami nowych przepisów nie uda się zbudować szybkiego auta, Fred może pożegnać się ze stanowiskiem.

Faworytem do ewentualnego zastąpienia Vasseura ma być Antonello Coletta – szef programu endurance Ferrari.

Włoski zespół dementuje plotki związane z Vasseurem i Leclerckiem, twierdząc, iż wiąże z nimi długofalową przyszłość.

Na podstawie: racingnews365.com
fot. Scuderia Ferrari Press Office



Idź do oryginalnego materiału