Kwalifikacje do GP Hiszpanii zakończyły się rozczarowaniem dla Charlesa Leclercka, który przyznaje jednak, iż było to ryzyko, które podjął celowo.
Kierowcy Ferrari bez większych problemów dostali się do Q3, a potem wyjeżdżali na różnych strategiach w ostatnim segmencie kwalifikacji. Charles Leclerc zdecydował się na tylko jeden przejazd w środku sesji, oszczędzając tym samym komplet miękkich opon. Skoczyło się na 7. miejscu – prawie 0,6 sekundy za zwycięzcą Oscarem Piastrim i dwie pozycje niżej od partnera z Ferrari, Lewisa Hamiltona.
Monakijczyk broni dość nietypowej decyzji o poświęceniu pozycji startowej na tak trudnym do wyprzedzania torze jak Barcelona.
“Myślę, iż mając dwa zestawy nowych opon w Q3, byłoby łatwiej i prawdopodobnie znalazłbym więcej czasu. Ile? Nie wiem. Biorę jednak pełną odpowiedzialność za to, jak przebiegły te kwalifikacje. To był mój wybór by wyjechać w ich środku, podczas gdy zespół naciskał na to, żeby wyjechać na sam koniec” – mówi Leclerc po kwalifikacjach w Barcelonie.
“Chciałem mieć plan B na wypadek, gdyby jedno okrążenie nie poszło zgodnie z planem za sprawą błędu czy czegoś innego. Chciałem móc przejechać drugie okrążenie. I była to moja decyzja. Dokonałem tych wyborów by mieć lepsze opony na jutro. I o ile jutro zaliczę słaby wyścig to wezmę za to odpowiedzialność. A o ile pójdzie dobrze to z chęcią przyjmę zasługi za pchanie zespołu w tym kierunku. Ale czas pokaże” – dodaje kierowca Ferrari.
Mimo takiej decyzji i świadomości podjętego ryzyka, Leclerc przyznaje, iż liczył na nieco więcej niż 7. miejsce.
“Oczywiście 7. miejsce jest trochę poniżej naszych oczekiwań. choćby biorąc pod uwagę wybory, których dokonaliśmy na kwalifikacje, spodziewałem się być wyżej. Ale jest jak jest, dokonaliśmy wyboru i mam nadzieję, iż nam się opłaci” – mówi Leclerc.
“Byłem większym optymistą po treningach, sądziłem, iż samochód zachowuje się całkiem dobrze, ale niestety w kwalifikacjach wszystko wróciło do normy i muszę przyznać, iż trochę się tego obawiałem” – dodaje Charles.
Na podstawie: f1i.com
fot. Scuderia Ferrari Press Office