To może być pasjonujący wyścig na finiszu rundy jesiennej – kto będzie wyżej przed przerwą zimową: Lechia czy Legia? Na razie ciut lepszy jest zespół z Warszawy, dokładnie o jedno oczko, ale biorąc pod uwagę, iż Lechia zaczynała z minus pięć: nie jest to najlepszy wynik dla klubu Dariusza Mioduskiego.
Sprawy mogłyby być jeszcze ciekawsze, gdyby tydzień temu Lechia w ostatnich sekundach nie wypuściła z rąk zwycięstwa albo gdyby strzeliła na 3:1 wcześniej, bo swoje okazja miała. Natomiast tak czy tak szanse na wyprzedzenie Legii wciąż są, gdańszczanie mają 17 punktów, rywale 18.
W tym roku Legia zagra jeszcze z Motorem i dwa razy z Piastem, a do Gdańska przyjedzie Górnik Zabrze. Mnogość meczów mogłaby wspierać Wojskowych, ale tym najlepiej idzie przecież, gdy meczów akurat nie ma – bo jeżeli są, to w lidze nie było wygranej ani w październiku, ani w listopadzie. Z kolei Górnik Zabrze ewidentnie wpadł w dołek i jeżeli Lechia zagra tak jak dziś z Bruk-Betem…
Może dojść do mijanki!
W każdym razie – Lechia pod względem ofensywy to jeden z najciekawszych zespołów w tej lidze, a jeżeli spojrzeć na same liczby to po prostu najciekawszy, w końcu ma najwięcej bramek (aczkolwiek taka Jagiellonia zagrała trzy spotkania mniej). Dzisiaj gdańszczanie zagrali koncert i zmiażdżyli beniaminka z Niecieczy. On mógł się łudzić, gdy strzelał na 1:1, ale było to jak całus w policzek po nieudanej randce – masz, chłopie, ale więcej się nie zobaczymy.
Rozmach. To słowo chyba najlepiej zobrazuje Lechię, bo ona potrafi strzelać na wiele różnych sposobów. Rajdy Meny? Są. Fantastyczne uderzenia z dystansu? Są, tak trafił Kapić, ale i blisko był Żelizko. Stałe fragmenty gry? Też obecne. Skuteczny Bobcek? No pewnie, to kandydat do króla strzelców.
Gdzie więc Bruk-Bet nie spojrzał, tam czaił się gol, ostatecznie przyjął pięć sztuk, z czego adekwatnie może się cieszyć, bo gdyby przyjął siedem-osiem, to nie mógłby mieć pretensji. Z tym iż zmiennicy chcieli sami strzelić i na przykład akcja Wjunnyka skończyła się niczym, mimo iż gospodarze szli dwa na jeden.
Niemniej przy 5:1 podobne historie można wybaczyć, bo tutaj i tak nie było dyskusji, kto jest lepszy, a kto mimo ostatnio dobrej passy dostanie mocno w pędzel. Czy Lechia przegoni Legię, czy nie – najważniejsze, by na dobre opuścić strefę spadkową. To może się stać jeszcze przed przerwą.
A kto wie… Może kosztem Legii!
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Górnik mistrzem, policzek od Papszuna i igrzyska w Warszawie [Zibi Top]
- Próbując zrozumieć punkt widzenia Marka Papszuna [KOMENTARZ]
- Boniek do Papszuna: Gdyby tak to funkcjonowało, świat by oszalał!
Fot. Newspix

2 tygodni temu














