Lech Poznań w pierwszej kolejce sezonu 2025/2026 przeżył ogromne rozczarowanie. Przegrał na własnym stadionie z Cracovią aż 1:4, a tego dnia po raz pierwszy ekstraklasie objawiła się gwiazda Filipa Stojilkovicia. W niedzielę 7 grudnia oba zespoły zmierzyły się przy ul. Kałuży w Krakowie.
REKLAMA
Zobacz wideo Postrzeganie Ekstraklasy za granicą się zmieniło? Kosecki: Są zapytania o piłkarzy z naszych klubów
Ogromne emocje w hicie ekstraklasy. Lech prowadził 1:0 i wtedy się zaczęło
Lech objął prowadzenie w 17. minucie meczu. Faul Dominika Piły na Mateuszu Skrzypczaku przy rzucie rożnym poskutkował rzutem karnym, którego na gola zamienił Mikael Ishak.
Dla szwedzkiego kapitana gości był to już 10. gol w tym sezonie. Co interesujące - już po raz piąty w karierze pokonywał bramkarza Cracovii. Częściej trafiał do siatki tylko w meczach z Pogonią Szczecin (8), Lechią Gdańsk (7) i Radomiakiem Radom (6).
Lech mógł podwyższyć prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie. W bramce gospodarz doskonale spisywał się jednak Sebastian Madejski. Golkiper Cracovii obronił między innymi strzał Luisa Palmy, który po podaniu od Ishaka znalazł się w polu karnym.
Kiedy wydawało się, iż to Lech jest stroną dominującą i to on jest bliżej zdobycia drugiego gola, w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund dwie żółte kartki otrzymał Pablo Rodriguez. Hiszpan musiał opuścić boisko i goście od 39. minuty zostali zmuszeni do gry w osłabieniu.
Niels Frederiksen na czerwoną kartkę pomocnika zareagował błyskawicznie. Zdjął z boiska Luisa Palmę i wprowadził na nie Timothy'ego Oumę. Ani Gambijczyk, ani Bartosz Mrozek, ani żaden inny piłkarz Lecha nie był jednak w stanie zapobiec temu, co stało się w 44. minucie meczu.
Cracovia zaatakowała odważniej i została nagrodzona. Mikkel Maigaard dopadł do piłki tuż przed linią bramkową i z bliska pokonał bramkarza rywali, doprowadzając do wyrównania tuż przed przerwą.
Po zmianie stron gospodarze mieli jeszcze kilka szans do pokonania Mrozka. Pod drugim polem karnym działo się niewiele. Lech, grając w dziesiątkę, koncentrował się na grze defensywnej. W obronie dobrze spisywali się Wojciech Mońka i Mateusz Skrzypczak. Piłkę sprzed linii bramkowej wybijał także Joel Pereira.
W 79. minucie meczu gospodarze dopięli swego. Mateusz Praszelik przepięknym strzałem z dystansu wyprowadził Cracovię na prowadzenie. Jej szczęście trwało jednak zaledwie dwie minuty. Kunszt pięknym wolejem pokazał bowiem Ali Gholizadeh, doprowadzając do wyrównania.
Ostatecznie więcej goli nie zobaczyliśmy, a w meczu 18. kolejki ekstraklasy padł remis 2:2. Emocji przy Kałuży tego popołudnia zdecydowanie nie brakowało.
Cracovia 2:2 Lech Poznań (1:1)
Gole: Mikkel Maigaard' 44, Mateusz Praszelik' 79 - Mikael Ishak' 17k, Ali Gholizadeh' 81
Cracovia: Madejski (gk) - Piła (57' Minczew), Wójcik, Henriksson, Sutalo (88' Zahiroleslam) – Perković, Al-Ammari (72' Praszelik), Klich (k), Hasić - Maigaard (88' Kameri), Stojilković
trener: Luka Elsner:
Lech Poznań: Mrozek (gk) - Pereira (76' Gumny), Mońka, Skrzypczak, Gurgul - Kozubal, Rodríguez, Palma (42' Ouma) - Bengtsson (76' Gholizadeh), Ishak (k) (62' Agnero), Ismaheel (62' Lisman)
trener: Niels Frederiksen
Stadion im. Józefa Piłsudskiego, Kraków
żółte kartki: Mikkel Maigaard - Pablo Rodriguez, Michał Gurgul
czerwona kartka: Pablo Rodriguez' 39 (za dwie żółte)
Zobacz też: Legia zbanowana. "Musicie zaprzestać tych praktyk"
Najnowszy Magazyn.Sport.pl już jest! Polscy skoczkowie zaczynają sezon olimpijski, a eksperci Sport.pl opisują różne konteksty nadchodzącej rywalizacji. Pogłębione analizy, komentarze, historie i kapitalne wywiady przeczytasz >> TU

12 godzin temu
















