Lebiediew podaje jako przykład rywala. „To pokazuje, iż było inaczej”

speedwaynews.pl 2 godzin temu

Tor w Bydgoszczy nie przypominał tego, który jest na co dzień. Jako dobitny przykład tego Andrzej Lebiediew… wskazał rywala – Krzysztofa Buczkowskiego. „który „Buczek” uznawany jest za prawdziwego wirtuoza przy Sportowej 2 w Bydgoszczy. Zdaniem Łotysza jego punkty odzwierciedlają to, iż ten tor nie był przygotowany do końca tak, jak zwykle.

– Chciało się, żeby ten płot bardziej nosił, bo w tym meczu jazda pod bandą nie dawała takiego handicapu w porównaniu z innymi meczami w Bydgoszczy. Mi się wydaje, iż punkty Krzyśka Buczkowskiego pokazują to, iż ten płot był naprawdę w dużej mierze wyłączany. Były pojedyncze wyprzedzenia czy najazdy na ten płot, ale nie okazał się być taki typowy dla tego miejsca. Krzyśka punkty pokazują, iż tor był nie tak do końca bydgoski – stwierdził Lebiediew.

Znał ten tor najlepiej

W związku ze stosowaniem zastępstwa zawodnika duży ciężar spoczywał na barkach tercetu liderów Stali. Martin Vaculik i Anders Thomsen w ostatnich latach wielu okazji do startów w Bydgoszczy nie mieli. Lebiediew natomiast w tym roku startował choćby w Kryterium Asów oraz podczas jednej z rund Tauron SEC.

Łotysz przekazał jakie ma odczucia dotyczące tego toru. Podkreślił jednak, iż na przykładzie Duńczyka widać, iż czołowi zawodnicy jakim są stranieri w Gezet Stali Gorzów doskonale sobie poradzą choćby na torze, na którym nigdy nie jeździli.

– Starałem się pomóc. Mówiłem to, co uważam, jakie linie obierać, ale no częstotliwość jazdy naszego trio jest duża. Vaculik i Thomsen to zawodnicy z czołówki, także przysłuchują się, ale na pewno potrafią odnaleźć się na każdym torze. Spędziliśmy już na torach żużlowych wiele lat. Dzisiaj w szczególności Anders Thomsen pokazał, iż choćby będąc pierwszy raz w życiu na tym torze to jazda nie sprawiała mu dużej trudności – powiedział.

Lebiediew potrzebował pomocy medyków. Chwile grozy przy Sportowej

Do niebezpiecznej sytuacji doszło przed biegami nominowanymi. Po trzynastej gonitwie Andrzej Lebiediew został zalany krwią i zaraz po zakończeniu biegu przybiegli do niego medycy. Łotysz został zalany krwią po rozcięciu. Sytuacja została jednak gwałtownie opanowana, a o wszystkim opowiedział.

– Jest w porządku. W tamtym momencie to naprawdę, czułem się źle i ciężko mi było oddychać. Rozcięło mi szczękę i dużo krwi zaczęło lecieć w moją stronę w trakcie jazdy. Po prostu spanikowałem i chciałem jak najszybciej odpiąć kaski, żeby dostało się jak najwięcej powietrza, jak najszybciej do mnie służba medyczna podeszła i po prostu uspokoiła mnie, iż jest wszystko w porządku i nic złego się nie stało – zakończył rozmówca.

Andrzej Lebiediew
Idź do oryginalnego materiału