Andrzej Lebiediew był o krok, aby wygrać 77. Zlatá Přilba i zapisać się na kartach historii. Łotysz w wielkim finale walczył o pozycję z Jasonem Doyle’m, co poskutkowało wypadkiem Australijczyka. Ten w powtórce wywrócił zawodnika Gezet Stali Gorzów, co skończyło się pretensjami Lebiediewa do Doyle’a. Sami zawodnicy, wedle kamer lokalnej telewizji, wymienili się jeszcze pewnymi słowami. Ostatecznie do powtórki stanęło czterech żużlowców, po tym jak Adam Bednář zerwał taśmę startową.
Lebiediew nie wytrzymał
Łotysz prowadził w pewnym momencie o pół prostej, co dawało mu spokojne prowadzenie. Jednakże w finale prestiżowego turnieju, zawodnicy mają do przejechania sześć okrążeń. Opony żużlowe docierają wówczas na skraj wytrzymałości, o czym przekonał się Andrzej Lebiediew. Tuż przed linią mety, tylna opona nie wytrzymała i pękła. Dimitri Bergé to wykorzystał, wyprzedzając rywala i wygrał 77. Zlatá Přilba. Były żużlowiec Lokomotivu Daugavpils nie wytrzymał. Dobitnie pokazał swoją frustracje, kopiąc motocykl i zarazem go wywracając. Dodatkowo cisnął on z impetem kaskiem o nawierzchnie toru, po czym rzucił go nieodpowiedzialnie w trybuny. Sportowa złość jest jak najbardziej zrozumiała, tym bardziej przy tak pewnym prowadzeniu. Kamery CT Sport, realizatora transmisji, zarejestrowały całe zajście. Filmik wstawiamy poniżej.
O krok od sukcesu
Wbrew opinii niektórych internautów bądź dziennikarzy, wygranie Zlatá Přilba to naprawdę ważne osiągnięcie. Specyficzny, a zarazem interesujący turniej to świetna okazja, aby stanąć na świeczniku i pokazać się ze świetnej strony. Po samych zawodach, Andrzej Lebiediew nie gryzł się w język. Zamieścił on relacje w mediach społecznościowych, gdzie dawał do zrozumienia, jak bardzo jest zły na złośliwość rzeczy martwych. – Nie używajcie tego gów* na sześć okrążeń. Byłem 20 metrów od zwycięstwa – pisze Łotysz, oznaczając przy tym konto Anlas w mediach społecznościowych.
















