Według Roberta Kubicy by uniknąć kolejnych sporów o poszczególne manewry wyprzedzania, potrzebny jest powrót do starych praktyk, a zatem… braku zasad.
Formuła 1 zmieniła w okresie 2024 swojego dyrektora wyścigowego. Nielsa Witticha zastąpił Rui Marques. Jednym z powodów mogły być nieustanne skargi kierowców i coraz bardziej skomplikowane zasady ścigania, które sprawiały, iż decyzje w podobnych wypadkach często bywały niekonsekwentne.
Robert Kubica mówi, iż ostatnie lata w F1 to coś zupełnie innego o ile chodzi o kontakty kierowców z dyrekcją wyścigu niż za czasów jego pierwszej kariery w F1.
„Po wypadku i długiej przerwie od Formuły 1 znalazłem się na briefingu kierowców. Nie pamiętam dlaczego tam trafiłem, możliwe iż było to dlatego, iż byłem trzecim kierowcą. To, co usłyszałem z ust niektórych zawodników uzmysłowiło mi, iż te 6-7 lat poza tymi briefingami zmieniło znacznie spojrzenie na ściganie” – mówi Robert Kubica w rozmowie z Mikołajem Sokołem dla Motowizji.
„Są kierowcy, którzy wymuszają pewne zasady czy chcą przeforsować pewne reguły, o których według mnie nie powinniśmy choćby rozmawiać. I potem wszystkie te reguły weszły w życie. Im bardziej skomplikowane reguły tym można spojrzeć na to z różnych perspektyw i ocenić” – dodaje Polak.
Niedawno w Formule 1 doszło do bardzo ważnej zmiany przepisów dotyczących wyprzedzania. Od końcówki sezonu 2024 kierowca wyprzedzany po zewnętrznej nie musi już – broniąc się – zostawić miejsca zawodnikowi atakującemu po zewnętrznej.
Ta zasada została wprowadzona w ostatnich latach, a Robert Kubica doskonale pamięta, jak dochodziło do jej forsowania.
„Był jeden kierowców, nie będę mówił który, bo przez cały czas się ściga, ale wtedy był w swoim drugim sezonie i mówił, iż był bardzo zdziwiony bo próbował wyprzedzić po wewnętrznej i rywal nie zostawił mu miejsca. Dla mnie to było… I to on jeszcze próbował zmienić tor jazdy temu, który się bronił. Czyli tamten sobie skręcił od lewej do prawej, tak jak Pan Bóg przykazał, jak to w motorsporcie bywa – używasz całej szerokości toru by jak najlepiej pokonać zakręt. A nie tak, iż ja się bronię, jadę swoją linią i jeszcze mam zostawiać temu, który bierze ryzyko na klatę, miejsce. To on się pakuje tam, gdzie nie powinien” – mówi Kubica. Do jego opisu pasuje dwóch kierowców: Esteban Ocon lub Lance Stroll.
„I coraz więcej mamy takich pseudo-awantur, różnych opinii w przypadku incydentów, które jeszcze 20 lat temu nie byłyby choćby rozpatrywane. Ba, do nich by nie dochodziło choćby bo ten z tyłu choćby nie podejmowałby manewru, w którym wiedział, jaki będzie jego finał” – dodaje Kubica.
Jakie według Kubicy byłoby rozwiązanie obecnych problemów F1?
„Dla mnie najprościej byłoby wrócić do starych zasad czyli do braku zasad. Był po prostu szacunek i pewne zasady, które poznawałeś od młodego wieku, które poznawałeś od młodego wieku, startując w kartingu. No a druga kwestia to wrócić do żwiru, który wyeliminuje większość sytuacji” – stwierdza Robert.
Całą rozmowę obejrzycie poniżej: