Poniedziałkowa runda Drużynowego Pucharu Ekstraligi na torze w Lublinie rozpoczęła się od dramatycznych wydarzeń. Już w pierwszym biegu miejscowy zawodnik Filip Zaborek zaliczył groźny upadek po kontakcie z Bartoszem Byszewskim z KS Toruń. Choć wyglądało to bardzo niebezpiecznie, młody żużlowiec Motoru po badaniach w szpitalu przekazał uspokajające informacje.
Groźny początek zawodów
Na otwarcie rywalizacji Filip Zaborek prowadził stawkę, jednak na drugim wirażu w jego tylne koło wjechał Bartosz Byszewski. Zawodnik Motoru nie mógł się tego spodziewać — kontakt niemal „ściągnął” go z motocykla. Obaj żużlowcy mocno uderzyli o nawierzchnię toru. Dla Zaborka oznaczało to koniec startów w tej rundzie i konieczność udania się do szpitala.
– Niestety czasem bywa i tak. Wielka Szkoda, iż nie mogłem ukończyć dzisiejszych zawodów, ale ze zdrowiem nie ma żartów. Na szczęście w szpitalu okazało się, iż oprócz kilku stłuczeń wszystko jest OK i teraz zbieram siły na kolejne zawody w Częstochowie – napisał zawodnik Motoru w mediach społecznościowych.
Mimo pechowego początku gospodarzy, zawody obfitowały w emocje. Najlepiej poradziła sobie Unia Leszno, która zdobyła komplet punktów i umocniła się na prowadzeniu w klasyfikacji. ROW Rybnik i Stal Gorzów uzyskali identyczny dorobek punktowy i podzielili się drugim miejscem.