Yudi Cahyadi to jeden z najbardziej perspektywicznych zawodników na Bliskim Wschodzie. Zaczynał karierę bardzo młodo, kiedy w 2013 roku przegrał z byłym pretendentem do pasa UFC Kaiem Karą-France. Miał sześć lat przerwy, po czym wrócił do klatki i wygrał sześć pojedynków z rzędu. Na początku ubiegłego roku poległ jednak w walce o tytuł mistrza z niepokonanym Firmanem Syachem. Teraz w imponującym stylu powrócił.
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski po 7 godzinach przesłuchań. Do sądu nie będzie musiał wracać
"Rozdzierający nokaut" na gali One w Indonezji. Nie do wiary, co zrobił po walce
Cahyadi zmierzył się w sobotę na gali One Pride MMA Fight Night 87 z Lamhotem Tambunanem. I zanotował kapitalne zwycięstwo. To była pierwsza runda, kiedy wyprowadził celne kopnięcie na głowę, które posłało nieprzytomnego rywala na deski. Indonezyjczyk nie musiał już nic robić, ale nie powstrzymał się i wymierzył jeszcze kończący cios młotkowy na głowę.
"Rozdzierający nokaut" - przekazał na portalu X Chris Presnell. Momentalnie po przerwaniu przez sędziego nowy tymczasowy mistrz przeskoczył przez klatkę i ruszył do kibiców. Na jego drodze stanęło ogrodzenie (wystawa sponsora), ale nic sobie z tego nie zrobił. Dosłownie je staranował, przewracając przy tym ustawione klimatyzatory. Komentatorzy nie mogli w to uwierzyć.
kilka brakowało, by doznał kontuzji, natomiast gwałtownie dostał pomoc od ochroniarzy. I po tym wskoczył na trybunę, gdzie rozpoczęło się prawdziwe święto. Cahyadi przez kilkadziesiąt sekund był podrzucany przez rozemocjonowanych fanów. Niewykluczone, iż to zwycięstwo zapewni mu angaż w UFC, gdyż od dłuższego czasu jest obserwowany przez amerykańską organizacją, co potwierdził Presnell. Dziennikarz dodał, iż ciężko znokautowany Tambunan "na szczęście" opuścił klatkę o własnych siłach.
Podczas tego wydarzenia fani zobaczą jeszcze m.in. starcie Windriego Patilimy z Rizkym Pakayą o pas wagi półśredniej oraz pojedynek Ronalda Siahaana z Alanem Darmawanen.