Elche CF dwukrotnie prowadziło w niedzielny wieczór z Realem Madryt, by ostatecznie zremisować z ekipą Xabiego Alonso 2:2, choć było blisko, by sprawić jeszcze większą niespodziankę. Taki rezultat najbardziej cieszy Barcelonę, która zbliżyła się do prowadzących w tabeli Królewskich na jeden punkt.
Od początku sezonu Xabi Alonso tylko raz postawił od pierwszej minuty na ustawienie z trójką środkowych obrońców – i dziś powtórzył manewr, który pod koniec września dał jego zespołowi wygraną 4:1 z Levante. Na wahadłach znaleźli się Trent Alexander-Arnold i Fran Garcia, z przodu dwójkę napastników tworzyli Kylian Mbappe i Rodrygo.
Dwójka zawodników o takiej charakterystyce w ataku sprawiała, iż Realowi siłą rzeczy brakowało kotwicy, na której można było oprzeć grę. Zarówno Mbappe jak i Rodrygo zdecydowanie lepiej czują się, gdy grają przodem do bramki rywala, stąd Królewscy zdecydowanie lepiej wyglądali w szybkich atakach i z rzadka zamykali przeciwnika na jego połowie w ataku pozycyjnym.
Real skupiał się na grze wysokim pressingiem, ale taki sam pomysł na mecz mieli jego rywale. I nie zamierzali pękać, gdy Królewscy naciskali na nich choćby w polu karnym – w pierwszej połowie doszło do sytuacji, gdy jeden z obrońców dryblował we własnej szesnastce pod linią boczną i skutecznie uniknął pressingu graczy Królewskich.
I tylko Thibautowi Courtoisowi Real mógł zawdzięczać, iż na przerwę schodzi bez straconego gola. W 17. minucie Belg uratował Alvaro Carrerasa, gdy ten naciskany przez Hectora Forta stracił piłkę na własnej połowie, a w sytuacji sam na sam znalazł się Rafa Mir. Uderzył jednak w nogę wychodzącego bramkarza.
Za chwilę oko w oko z Courtoisem znalazł się też Andre Silva, ale Portugalczyk zamiast strzelać szukał koronkowego rozwiązania – i tym razem przesadził. Jego podanie nie znalazło adresata.
Ale i Elche mogło być wdzięczne przede wszystkim… Inakiemu Peni. Tuż po zmarnowanej szansie Silvy doskonałą okazję miał Kylian Mbappe, ale w sytuacji oko w oko z Peną przegrał pojedynek z byłym bramkarzem Barcelony. Chwilę później Mbappe uderzał z bliska po dośrodkowaniu Alexandra-Arnolda i znów trafił prosto w Penę, choć być może gol i tak nie zostałby uznany z powodu spalonego.
Elche – Real Madryt. Gole padały po przerwie
Piłkarze Elche prawdziwą magię odpalili jednak dopiero po zmianie stron. W trakcie akcji bramkowej przez ponad dwie minuty utrzymywali się przy piłce, oddali choćby strzał i wymienili 30 podań – przerwanych jedynie obroną Courtoisa i wybiciem piłki przez Trenta – zanim skutecznie skierowali piłkę do bramki. To skala dominacji zupełnie niepodobna, gdy w roli ofiary występuje Real Madryt.
Tak się jednak stało, a dzieła zniszczenia dopełnili Aleix Febas i German Valera, szybkimi podaniami rozmontowując defensywę Królewskich. Na listę strzelców wpisał się pierwszy z nich.
𝐄𝐋𝐂𝐇𝐄 𝐏𝐑𝐎𝐖𝐀𝐃𝐙𝐈 𝐙 𝐑𝐄𝐀𝐋𝐄𝐌!
Fantastyczna akcja beniaminka!
Mecz trwa w CANAL+ SPORT i w serwisie CANAL+: https://t.co/ObSwpSXkQI pic.twitter.com/9qtlqSX6Dm
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 23, 2025
Xabi Alonso starał się zareagować błyskawicznie – na boisku pojawili się m.in. Vinicius Jr i Federico Valverde, a chwilę później dołączył do nich także klasyczny napastnik, a więc Gonzalo Garcia. Ale wyrównanie przyniósł Realowi dopiero rzut rożny. W 78. minucie pojedynek powietrzny wygrał Bellingham, piłka spadła na nogę Deana Huijsena i po jego uderzeniu wylądowała w bramce.
Ale emocje wówczas dopiero się zaczynały.
Jeszcze lepszą zmianę przeprowadził bowiem Eder Sarabia, szkoleniowiec Elche. Minutę po straconej bramce wpuścił na boisko Alvaro Rodrigueza, a pięć minut później ten dał jego drużynie prowadzenie 2:1! 21-letni napastnik dostał piłkę tuż za linią środkową boiska i ponieważ nikt się nim nie zainteresował – ruszył odważnie do przodu. Gdy był już na skraju pola karnego, zakręcił jeszcze Raulem Asencio i huknął płasko obok bezradnego Courtoisa.
Gospodarze z prowadzenia cieszyli się jednak tylko trzy minuty. A Real znów uratował się po stałym fragmencie gry. Tym razem zgrywał Huijsen, a uderzał Bellingham – i pierwszy jego strzał został jeszcze odbity przez bramkarza. Gdy jednak do Anglika ponownie zagrał Mbappe, ten musiał już umieścić piłkę w pustej bramce.
W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę zobaczył jeszcze Victor Chust, ale Realowi zabrakło czasu, by po raz pierwszy w tym spotkaniu wyjść na prowadzenie. Starcie zakończyło się remisem 2:2.
A taki wynik to świetny rezultat dla goniącej Królewskich Barcelony. Dzięki drugiemu z rzędu potknięciu ekipy Alonso, Duma Katalonii ma już tylko punkt straty do lidera tabeli.
Elche – Real Madryt 2:2 (0:0)
- 1:0 – Febas 53’
- 1:1 – Huijsen 78’
- 2:1 – Rodriguez 84’
- 2:2 – Bellingham 87’
Czerwona kartka: Chust (90+6’, Elche)
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Wielki dzień Lecha! Agnero z golem!
- Inter pragnie derbowej wygranej. Zieliński może pomóc
- Wisła Kraków tylko zremisowała. A miała wielką szansę
Fot. Newspix.pl

2 godzin temu

















