Po rywalizacji w Gorzowie zawodnicy poszli podziękować kibicom za doping. Po tak fatalnym występie nie mieli prawa spodziewać się oklasków i słusznie, bo takowych nie było. Pojawiały się natomiast pojedyncze gwizdy, czym fani dali upust swojej frustracji. Po meczu jeden z najbardziej zagorzałych kibiców Gezet Stali Gorzów z sektora 60 odprawił żużlowcom tej ekipy „niezłe kazanie”.
Kibice dali popalić
Hubert Jabłoński udzielił dla mediów wywiadu na gorąco po zakończeniu spotkania. Przyznał, iż przemowa fana miała na celu dać im do myślenia. Sam jednak jest przekonany, iż zespół nie odpuszczał i każdy dał z siebie maksimum. Włókniarz tego dnia zwyczajnie był lepszy. Ze swojego dorobku był jednak zadowolony – zdobył tego dnia sześć punktów i bonus.
– Kibice nam dali w kość, żebyśmy się obudzili, ale tak naprawdę walczyliśmy do samego końca. Ja też z siebie dałem 100%. Było to widoczne też po punktach, bo jednak sześć punktów zdobyłem, ale nie ułożyło się to po naszej myśli i przegraliśmy – spuentował junior Gezet Stali Gorzów.
Pechowy początek. Hubert Jabłoński o taśmie na początku
Hubert Jabłoński rywalizacje rozpoczął nietypowo, bo od pierwszego wyścigu. Być może miało to na celu sprawdzenie przełożeń przed biegiem młodzieżowym. Okazji do tego jednak nie dostał, bo junior gorzowskiej ekipy dotknął taśmy.
– Nerwy puściły. Nie wytrzymałem do końca i szybciej poszedłem ze sprzęgłem niż taśma. Mało nie brakowało do tego, żeby fajnie się wstrzelić i wyjechać z tego startu, ale jednak po prostu uderzyłem w tą taśmę i musiałem zostać wykluczony – spuentował.
Gezet Stal Gorzów czeka teraz dwumecz z INNPRO ROW-em Rybnik, a jeżeli ten uda się zwyciężyć to o utrzymanie pojadą z kimś z dwójki Fogo Unia Leszno lub Abramczyk Polonia Bydgoszcz. To stawia zespół z województwa lubuskiego w bardzo trudnej sytuacji, bo do utrzymania potrzebują jeszcze czterech spotkań. Wtedy dopiero wyjaśni się ich przyszłość, a działacze będą mogli skupić się na sezonie 2026.