Kapitan o postawie drużyny. „Byliśmy wolniejsi i przegrywaliśmy starty”

speedwaynews.pl 13 godzin temu

Betard Sparta Wrocław przegrała spotkanie z Orlen Oil Motorem Lublin, a cała drużyna pojechała przeciętnie. Poza Brady’m Kurtzem zawiódł praktycznie każdy. Kapitan zespołu – Maciej Janowski zauważył, iż w zespole brakowało tego, co nie zawodziło z Falubazem, czyli szybkości.

– Liczyliśmy na to, żeby wygrać, ale brakowało w naszym zespole punktów i dlatego takie wyniki to jest. Moje starty nie były dzisiaj wybitne – takie miałem odczucie. Przez całe zawody ja, jak moi koledzy, szukaliśmy optymalnych ustawień, ale nie mogliśmy się rozpędzić. Rywale byli szybsi, przez co wygrali więcej wyścigów – powiedział były medalista SGP.

Maciej Janowski podkreśla: brakowało prędkości

Przed starciem z lubelskim zespołem w Betard Sparcie doszło do kilku roszad. Dariusz Śledź zdecydował się na kilka zmian w składzie. Maciej Janowski stracił „trzynastkę”, co przez lata było raczej znakiem rozpoznawalnym dla Polaka. W ostatnim meczu wystąpił z numerem 10 na plecach. Sam jednak nigdy nie przykładał wagi do numeru z którym startuje.

– Kompletnie nigdy nie zwracałem uwagi na to z jakim numerem jadę. Nie jestem typem zawodnika, który wie dokładnie, który wyścig ma z którym zawodnikiem. Nigdy nie zwracałem na to uwagi. o ile tak trener zadecydował, to ja to wykonuję. Brakuje mi jednak jeszcze trochę szybkości – kontynuował „Magic”.

Kapitan wrocławskiej drużyny ma u progu sezonu problem z dopasowaniem sprzętu i się z tym nie kryje. Bez jego skuteczności Betard Sparta Wrocław może mieć kłopot z walką o najwyższe cele.

– Nie czuję, żebym mógł się rozpędzić tam, gdzie normalnie się rozpędzałem na tym torze. I szukam ciągle. Dużo czasu spędzamy na treningach, rotujemy silnikami, różnymi ustawieniami, ale jeszcze czegoś brakuje. Kiedy jesteś wolny, to popełniasz błędy w trakcie biegu. Szukałem przyczepności w różnych miejscach. W ostatnim starcie nie ważne gdzie nie pojechałem to z okrążenia na okrążenie byłem coraz wolniejszy. Wracamy zaraz do treningów i będziemy się starali wejść na odpowiednie tory – spuentował.

Różnica w czasach osiąganych przez zawodników między meczem z Falubazem a Motorem była całkiem duża. Tor nie był jednak problemem i Maciej Janowski w żaden sposób nie chce się nim tłumaczyć. Uważa, iż przygotowanie nawierzchni było należyte.

– Tor był bardzo dobry. Wydaje mi się, iż nigdy w życiu nie zrzucono tutaj nic na tor. Jechaliśmy u siebie i warunki były podobne do tych, co na treningu, choć różnił się od tego, co było tydzień temu. Nie było jednak odczuwalnej różnicy od tego, co było na treningu. Tor był równy dla wszystkich i my jako domowi zawodnicy powinniśmy sobie z tym poradzić lepiej – zakończył rozmowę.

Maciej Janowski (z prawej) ma za sobą trudny początek sezonu.
Idź do oryginalnego materiału