Sabalenka była wyraźną faworytką w czwartkowym spotkaniu. I wywiązywała się z tego zadania wyśmienicie. Wygrywała ze Szwajcarką już 4:1 w gemach i zapowiadało się, iż za chwilę wygra pierwszego seta.
REKLAMA
Zobacz wideo Gortat o ciężkich meczach w NBA: Wracałeś do domu, wypijałeś maluszka i szedłeś spać
Wprawdzie wtedy Makarova postawiła jej nieco cięższe warunki, kolejnego gema wygrała do zera, a następne dwa były zarazem najdłuższymi w całym meczu. Jednak Sabalenka odniosła w nich sukces. A co za tym idzie, triumfowała w pierwszej partii 6:2.
Niespodziewana narada i... przerwany mecz. O co chodziło?
Białorusinka w pierwszym secie czuła się naprawdę pewnie. Kilka wymian podsumowała choćby wymownym uśmiechem. Niestety dla niej, po chwili mogła tym uśmiechem zareagować na decyzję organizatorów. Ci bowiem postanowili, iż mecz zostanie przerwany, a zawodniczki dokończą go dopiero jutro.
Wszystko dlatego, iż kort w Berlinie nie posiada sztucznego oświetlenia. Spotkanie Sabalenki z Makarovą było ostatnim zaplanowanym ćwierćfinałem. Wprawdzie pierwsze dwa trwały dość krótko, ale trzeci pomiędzy Jessicą Pegulą i Ludmiłą Samsonową toczył się blisko 3,5 godziny.
W efekcie, chociaż Białorusinka chciała grać, musiała opuścić kort. I ku swojemu niezadowoleniu, dokończy swój mecz w czwartek.