Deszczowe derby
To nie był zwykły mecz pomiędzy odwiecznymi rywalami. 105. edycja derbów Ziemi Lubuskiej dostarczyła emocji nie tylko na torze, ale i poza nim. W niedzielę do gry weszła bowiem również pogoda, czego nikt tak naprawdę nie zakładał. Pierwsze opady pojawiły już przed pierwszym wyścigiem, a na sile zaczęły przybierać po pierwszej serii startów. Sędzia przez to kilkukrotnie musiał przerywać zawody, ale finalnie dojechały one do końca. Gospodarzom można powiedzieć zdecydowanie popsuło to plany, bo takich warunków oczekiwali. Mimo to, liczył się efekt końcowy, a ten był na korzyść Gezet Stali Gorzów.
– No wiadomo, kogo by nie zaskoczył taki deszcz. Tor nie był zdecydowanie naszym atutem, ale pokazaliśmy siłę naszego zespołu, iż umiemy się zjednoczyć nawet, gdy przegrywaliśmy. Udało się odrobić tę stratę, wygraliśmy i jesteśmy naprawdę bardzo zadowoleni – mówił nam po rywalizacji ze Stelmetem Falubazem Zielona Góra Oskar Paluch.
Młodzieżowiec żółto-niebieskich nie ukrywał, iż dla niego samego było to równie ciężkie spotkanie, zwłaszcza na jego wczesnym etapie, gdzie trzeba było dostosować się do panujących warunków. Zadania nie ułatwiał też fakt, iż na torze stała woda, a widoczność była znacznie ograniczona, co zresztą kilku zawodników w niedzielę zgłaszało sędziemu. Niemniej jednak jak zauważył 18-latek, trzeba umieć odnaleźć się i w takich niecodziennych sytuacjach.
– Jak wygrywałem starty i miałem też lepsze pola, lepiej przygotowywałem koleiny to moje punkty były jednocześnie lepsze. W tym drugim biegu było na tyle dużo wody, iż jak popełniłem błąd ze startu, nie wyjechałem z niego, też się zczepiłem z Damianem Ratajczakiem, postawiło mnie w poprzek to już nie byłem w stanie nic zrobić. Zrzuciłem wszystkie zrywki, potem tylko przecierałem rękawiczką gogle, ale taki jest właśnie żużel. Czasami na takich torach też trzeba jeździć, niemniej jednak cieszę się z wygranej, bo to dla całej drużyny jest najważniejsze.
Ciężar tego meczu był ogromny
Dla podopiecznych Piotra Śwista było to niezwykle cenne zwycięstwo, bo pierwsze w tym sezonie. Te dwa punkty mają jednak niezwykle wyjątkowy smaczek, ponieważ przypadły one na derby Ziemi Lubuskiej, a zatem nie ma lepszej okazji do wygranej przy blisko dwunastu tysiącach ludzi, jak właśnie na swoim domowym torze.
– Derbowe zwycięstwo smakuje wyśmienicie, zwłaszcza po tak ciężkim meczu. Naprawdę był on psychicznie i fizycznie dla nas bardzo wymagający, dla mnie szczególnie w tych pierwszych trzech biegach. Później już było dwa z bonusem i „trójka”, więc jestem zadowolony.
No właśnie, wychowanek Stali Gorzów w tym roku będzie tak zwanym „asem w rękawie”, gdyż jak dobrze wiemy, dziewięciokrotny Drużynowy Mistrz Polski nie posiada nominalnego zawodnika na pozycji U24. Tę jako proforma uzupełnia Oskar Chatłas, jednakże jest on zastępowany przez właśnie Oskara Palucha i Huberta Jabłońskiego. Jak zatem przy takim obciążeniu radzi sobie lider formacji juniorskiej?
– Myślę, iż normalnie, bo w każdych zawodach czekać będzie mnie taka liczba startów, więc nic nowego – kończy Oskar Paluch.
